Ruch Chorzów przed nadchodzącym czasem weryfikacji w Fortuna 1. Lidze


Ruch Chorzów na początku sezonu dobrze punktuje, ale należy pamiętać, że mierzył się z rywalami z dołu tabeli 1. ligi

19 sierpnia 2022 Ruch Chorzów przed nadchodzącym czasem weryfikacji w Fortuna 1. Lidze
Marcin Bulanda / PressFocus

Chyba można powiedzieć, że początek sezonu w wykonaniu Ruchu Chorzów wygląda całkiem imponująco. Szczególnie wtedy, kiedy spojrzymy na liczbę punktów zdobytych przez „Niebieskich”. A ta, po sześciu kolejkach, wynosi dwanaście oczek, co jak na beniaminka ligi jest bardzo dobrym wynikiem. Problem pojawia się jednak, gdy spojrzymy na terminarz – tam zobaczymy, co tak naprawdę mówią te punkty. A mówią one, że klub z Chorzowa wciąż czeka na spotkanie z mocnym, ligowym rywalem. Bo dotychczas mierzył się tylko ze średniakami i słabeuszami.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie ma co ukrywać, Ruch Chorzów nie jest typowym beniaminkiem Fortuna 1. Ligi. To przecież klub, który w całej historii naszego futbolu jest jednym z najbardziej utytułowanych. Dość powiedzieć, że nadal – pomimo upływu lat bez gry w najwyższej lidze – zajmuje trzecie miejsce w tabeli wszech czasów ekstraklasy. I choćby z tego względu nie można go klasyfikować jak innych zespołów, które do 1. ligi awansowały. Mimo to historia na boisku nie gra, a przed Ruchem, po dobrym początku, wciąż sezon pełny wyzwań.

Nadchodzi czas weryfikacji

Tak jak pisaliśmy wyżej, zespół Ruchu do tej pory mierzył się wyłącznie z zespołami, które do tuzów ligi nie należą. Z całym szacunkiem do Chrobrego Głogów czy Puszczy Niepołomice, ale oni zaliczają się raczej do średniaków zaplecza ekstraklasy aniżeli potentatów. Nie zmienia to jednak faktu, że podopieczni Jarosława Skrobacza dobrze i skutecznie punktowali przeciwników z niższej półki. Dwanaście zdobytych punktów na osiemnaście możliwych i drugie miejsce w tabeli to wynik co najmniej dobry. Lecz nieidealny, bo prawda jest taka, że mogło być ich więcej. Chociażby gdyby nie stracona w ostatnich minutach meczu bramka z Chojniczanką, która ze stadionu przy ulicy Cichej wywiozła jeden punkt.

Ogólnie rzecz ujmując, start ligi należy uznać za pozytywny. Nietrudno więc w takich okolicznościach pomyśleć o czymś więcej niż przed sezonem. Przecież jak powszechnie wiadomo, apetyty rosną w miarę jedzenia. A w Chorzowie zaczęto szybko „pożerać” punkty. Tu trzeba jednak trochę wyhamować. Bo tak, owszem, Ruch zaczął dobrze, ale przed nim dopiero pierwszy trudny mecz, i to nie tyle z poważnym rywalem, co poważnym kandydatem do awansu – ŁKS-em. A później z następnym – Termaliką. I tak przez kilka następnych kolejek. To będą pierwsze mecze, które faktycznie pokażą, gdzie jest dzisiaj Ruch Chorzów w hierarchii pierwszoligowców.

Kilka pozytywnych aspektów

Przejdźmy rozważań do stricte boiskowych – chorzowianie na początku tego sezonu mają kilka bardzo pozytywnych elementów. Począwszy od tych drużynowych, a skończywszy na tych indywidualnych. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje gra bloku defensywnego, który dotychczas stracił tylko cztery bramki, co jest najlepszym wynikiem w lidze (identyczny bilans mają też Wisła Kraków, Podbeskidzie, Arka i Skra). A to, czyli fakt posiadania szczelnej defensywy, jest jednym z najważniejszych elementów na zapleczu ekstraklasy. Bo jak pokazał zeszłoroczny przykład chociażby Skry Częstochowa, gdy nie traci się wielu bramek, można się spokojnie utrzymać. A to cel nadrzędny drużyny z Górnego Śląska.

Ruch Chorzów ma też kilka indywidualnych pozytywów, czyli zawodników, którzy dobrze weszli w sezon i na jego początku zaskakują. Wystarczy tu wspomnieć chociażby o Konradzie Kasoliku. Wychowanek Podbeskidzia Bielsko-Biała w sześciu meczach zdobył dwie bramki i zaliczył asystę. Podobnie jest ze znanym z pierwszoligowych boisk Łukaszem Monetą, który również zanotował dobre występy w dotychczasowych spotkaniach, a do tego swoim doświadczeniem pomaga na boisku młodszym kolegom.

– Mam nadzieję, że będę w każdym meczu dokładał cegiełkę do dobrych wyników zespołu. Wiemy, że ta liga będzie ciężka, więc do samego końca będzie trzeba walczyć. Dla nas najważniejsze na dzisiaj jest to, aby jak najdłużej utrzymać passę bez porażki – mówił w wywiadzie dla Goal.pl Łukasz Moneta.

Dobry początek i co dalej?

Celem Ruchu Chorzów przed sezonem było bez wątpienia spokojne utrzymanie. W klubie nie wybija się ani na pierwszy, ani na drugi, ani na żaden inny plan hasło „ekstraklasa albo śmierć”, które dobrze znane jest po sąsiedzku – w Katowicach. W drużynie czternastokrotnego mistrza Polski stawiają raczej na stabilizację i spokojne okrzepnięcie w lidze, tak aby móc w pewien sposób „dorosnąć” piłkarsko do ekstraklasy. Bo to, że „Niebiescy” jako klub do niej pasują, nie ulega jakimkolwiek wątpliwościom. Pojawiają się one jednak wtedy, kiedy myślimy o elementach czysto piłkarskich. A te w Ruchu, mimo dobrego startu w tym sezonie, nie są na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju. Ale stoją przynajmniej na takim, aby móc powalczyć o utrzymanie w 1. lidze.

Jednak piłkarze Ruchu, tak jak zawodnicy innych drużyn, oprócz celów minimum mają też cele dodatkowe. Czyli takie, które jeśli uda się zrealizować, to będzie tylko lepiej, a jeśli nie, to nic się nie stanie. Takim założeniem w przypadku chorzowian są miejsca barażowe. Czyli pozycje w lidze, o których po cichu myśli pół 1. ligi, a drugie pół mówi o nich głośno. A jak pokazały przykłady z poprzednich lat, mogą je zająć kluby nieoczywiste. W ten sposób awansował do ekstraklasy chociażby Górnik Łęczna.

Reasumując, przed Ruchem trudne kilka najbliższych kolejek. Piłkarzy Jarosława Skrobacza czekają mecze z klubami na papierze mocniejszymi niż oni sami. Jeśli uda się je wygrać, będzie można zacząć powoli myśleć o realnej walce o miejsca barażowe. Na ten moment jednak Ruch Chorzów ogrywał tylko słabeuszy, a prawdziwa weryfikacja dopiero nadchodzi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze