Rosjanie na kacu


Chylę czoła przed Grekami. Chyba nikt nie spodziewał się, że ekipa Fernando Santosa upora się z Rosją i awansuje do 1/4 finału mistrzostw Europy. W czasie gdy w kraju stojącym na skraju bankructwa trwa prawdziwa fiesta, Rosjanie rozpoczęli poszukiwania winnych. Trzeba przyznać, że ten proceder idzie im całkiem sprawnie.


Udostępnij na Udostępnij na

Advocaat bez alibi

Dick Advocaat nigdy nie był uważany w Rosji za zbawcę tamtejszego futbolu. Nigdy nie dorobił się takiej marki jak Guus Hiddink, który mimo tego, że jako szkoleniowiec „Sbornej” odpadł w barażach do mistrzostw świata ze Słowenią, nadal jest odbierany nad Wołgą i Newą jako świetny fachowiec. To między innymi dzięki temu Hiddink inkasuje dziś pokaźną pensję, pracując w Anży Machaczkała. Advocaat bazował natomiast na renomie pochodzącej z czasów jego pracy z zawodnikami Zenitu Sankt Petersburg. Puchar UEFA, mistrzostwo Rosji i co najważniejsze – Superpuchar Europy, wywalczony po zwycięstwie nad Manchesterem United. Trzeba przyznać, że Holender miał argumenty, by zapisać się na stałe w annałach rosyjskiej piłki klubowej.

Andriej Arszawin nie zaliczy sobotniego występu do udanych
Andriej Arszawin nie zaliczy sobotniego występu do udanych (fot. skysports.com)

Jego nominacja na stanowisko selekcjonera narodowej kadry była odbierana jako naturalna kolej rzeczy. Ot, utytułowany Holender zastępuje utytułowanego Holendra. Dziwnym trafem nikogo nie burzyły decyzje nowego trenera, który w przeciwieństwie do Hiddinka przestał szukać nowych kandydatów do gry w kadrze. Eliminacje do tegorocznych mistrzostw Europy pokazały jednak słuszność działania Dicka Advocaata. Ledwie jedna porażka – w starciu ze Słowacją – nie przeszkodziła „Sbornej” w zajęciu pierwszego miejsca w swojej grupie.

Ostatnie mecze sparingowe przed rozpoczęciem polsko-ukraińskiego czempionatu także nie pozwalały wierzyć w zły scenariusz dla reprezentacji Rosji. Niżej podpisany, podobnie jak miliony widzów, zachwycał się Rosjanami, którzy potrafili rozbić bez większego wysiłku Włochów 3:0. Także mecz otwarcia wyszedł po myśli naszych wschodnich sąsiadów. Czesi zainkasowali cztery trafienia od ekipy Advocaata, a po obejrzeniu 90 minut meczu rozgrywanego we Wrocławiu Andrij Arszawin i spółka jawili się przy swoich rywalach niczym kosmici z innego wymiaru.

Kosmici zostali jednak szybko sprowadzeni na ziemię. Remis 1:1 z Polską i wczorajsza porażka z Grekami zmieniła nastroje w Rosji o 180 stopni. Dziennikarz stacji telewizyjnej NTV-Plus, Wasilij Utkin, wypowiedział tuż po ostatnim grupowym meczu „Sbornej” na tym turnieju niezwykle gorzkie słowa. – Jest to dzień hańby narodowej dla naszej piłki. Boleję nad tym, że Rosjanie byli w tym meczu prowadzeni przez trenera, który zachowywał się na ławce niczym nastolatek, który po raz pierwszy w życiu zasiada za kierownicą Żiguli.

Zapewne teraz przez rosyjskich kibiców Advocaat zostanie obwiniony ojcem tej porażki. Wszakże jeszcze przed mistrzostwami Europy Holender zapowiedział, że nie przedłuży obowiązującego kontraktu z rosyjską federacją i związał się z PSV Eindhoven.

Tylko winny się tłumaczy

Także postawa rosyjskich piłkarzy szybko przyćmiła wtorkowe zamieszki na ulicach Warszawy, które aż do sobotniej nocy stanowiły istotny punkt rosyjskich serwisów informacyjnych. Zakapturzeni osobnicy usunęli się w cień, ustępując miejsca sprawcom hańby narodowej.

Jednym z niewielu zawodników, którzy mieli odwagę stanąć przed dziennikarzami, był Roman Szyrokow. Wypowiedź pomocnika Zenitu Sankt Petersburg była jednak nadzwyczaj lakoniczna.

– Grecy nie rozegrali wielkiego meczu, ale wykorzystali swoją okazję i to oni grają dalej. To dla nas niezwykle bolesna sytuacja i nie chcę w tej chwili o tym mówić.

Szyrokow dodał także, że jedyne, co usłyszeli z ust swojego trenera, to słowa: dziękuję, do widzenia. Rosjanin odmówił też wyjścia do rozgorączkowanych kibiców, którzy chcieli porozmawiać ze swoimi niedawnymi idolami. Dziennikarze skupili się też na atakowaniu Andrieja Arszawina.

Kapitan rosyjskiej reprezentacji dotychczas znajdował się pod parasolem ochronnym żurnalistów zza wschodniej granicy. Teraz jednak dostrzegli oni, iż niedawny gwiazdor Arsenalu Londyn na tym turnieju zaliczył tylko jeden udany występ – przeciwko Czechom.

– Ten zespół, poza Arszawinem, został dobrze przygotowany fizycznie do mistrzostw. To już nie jest ten sam zawodnik co cztery lata temu. Niestety, to mało prawdopodobne, żeby ktokolwiek w tym kraju posadził go na ławce rezerwowych – pisze rozeźlony Iwan Kałasznikow z portalu Sports.ru.

W dalszej części swojego felietonu dziennikarz nie szczędzi ostrych słów pod adresem pary bocznych obrońców: Jurij Żyrkow – Aleksandr Aniukow. Leczenie kaca wywołanego przez przedwczesne odpadnięcie z mistrzostw Europy potrwa w Rosji jeszcze wiele tygodni. Dziennikarze będą domagać się głowy Dicka Advocaata, kibice odeślą kilku starszych wiekiem piłkarzy na emeryturę, natomiast władze rosyjskiej federacji piłkarskiej zaapelują o spokój.

Cóż, trzeba przyznać, że odesłanie „Sbornej” do domu jest największym wyczynem Greków od czasu wywalczenia przez ten zespół mistrzostwa Europy w 2004 roku. Gwoli sprawiedliwości należy jednak dodać, że to Rosjanie są sami winni swojej porażki. Wszakże po wygranej z Czechami Kierżakow i spółka głośno zapowiadali twardy bój o złoto. Grecka konsekwencja sprawiła jednak, iż asom ze Wschodu pozostaje wymeldowanie się z luksusowych apartamentów warszawskiego hotelu Bristol. Na spełnienie marzeń o rosyjskiej potędze pozostanie im jeszcze poczekać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze