Robert Błąkała: Chcemy by młodzi zawodnicy z Islandii i Norwegii zaczęli trafiać do Polski [WYWIAD]


Bramkarz islandzkiego Selfoss - Robert Błąkała - opowiedział nam o swojej karierze i coraz bardziej rozpoznawalnej agencji menadżerskiej

28 września 2024 Robert Błąkała: Chcemy by młodzi zawodnicy z Islandii i Norwegii zaczęli trafiać do Polski [WYWIAD]
UMF Selfoss

Robert Błąkała w Polsce nie jest mocno znaną postacią, jednak na Islandii jest zupełnie inaczej. Wszystko za sprawą aż trzech awansów na koncie z trzema różnymi klubami w kilka lat, ale i nie tylko. Jakiś czas temu wraz z innym piłkarzem Hubertem Kotusem założyli agencję Travel Football Work Management, w której skupiają się na transferach szczególnie młodych piłkarzy do Islandii i Norwegii. Na koncie mają już wiele takich ruchów, w tym także polskich zawodników. W rozmowie z nami 30-letni bramkarz opowiada o swojej islandzkiej karierze, poziomie tamtejszej piłki i jeszcze więcej o samej agencji. Plany na rozwój są duże i nic nie stoi na przeszkodzie, by niedługo cała Skandynawia była objęta ich zasięgiem.


Udostępnij na Udostępnij na


Na początek gratuluję awansu na zaplecze islandzkiej ekstraklasy i wygrania pucharu ligi. Patrząc po wynikach w lidze chyba można przyznać, że był to sezon dosyć łatwy?

Osiągnęliśmy cel, który był nam przedstawiony na kolejne dwa lata. Jako, iż osiągnęliśmy go już w pierwszym roku, to nastroje są bardzo pozytywne. Wyniki być może wskazują, że było łatwo aczkolwiek niektóre mecze były bardzo zacięte. Poziom w drugiej lidze jest mocno wyrównany, a my do tego mieliśmy jeden z najmłodszych zespołów w lidze. Nie licząc oczywiście kilku doświadczonych zawodników, w tym mnie. Przed startem ligi była pewna niewiadoma jak to będzie wszystko funkcjonować. Wszystko jednak się udało, młodzi zawodnicy dali sobie radę i zrobili bardzo duży postęp przez cały sezon. To też pozwoliło zakończyć rozgrywki na pierwszym miejscu i świętować awans

Młodzi zawodnicy nie pomagali chyba szczególnie w obronie, bo tych czystych kont tak dużo nie było. Na przestrzeni sezonu tylko sześć spotkań zakończyłeś na zero z tyłu.

Najlepsze jest to, że te bramki traciliśmy gdzieś pod koniec spotkań, gdzie trener właśnie dawał szansę tym młodym. Było nawet kilka takich meczów, że dosłownie w ostatnich sekundach traciliśmy bramkę i zazwyczaj wtedy, jak już wynik był pewny.

Jakie są ambicje w Selfoss po awansie? Czy z taką młodą ekipą można tam coś z marszu osiągnąć? Ligę znasz dobrze, bo jednak wiele spotkań w poprzednich klubach tam rozegrałeś.

Tamta liga na pewno też jest bardzo wyrównana, zresztą widać to po tabeli, gdzie prawie do ostatniej kolejki nie było wiadomo kto awansuje i kto zagra w play-offach. Podejrzewam, że taki wyrównany poziom będzie także w przyszłym sezonie. Jeśli chodzi o nasz skład, to na pewno jak wspominałem jest sporo młodych chłopaków, którzy zrobili duży postęp w tym sezonie. Na pewno są gotowi by w tej lidze grać, ale wzmocnień jak najbardziej potrzebujemy. Myślę że zarząd wraz z trenerem mają już jakieś wstępne plany co do zespołu na przyszły sezon.

Jak doszło do tego transferu zimą? W Njardviku spędziłeś sporo czasu, też wywalczyłeś awans i później udało wam się utrzymać w Lengjudeild. Czemu zatem nagle Selfoss?

W Njardviku nie doszliśmy do porozumienia w sprawie nowego kontraktu. Czekałem więc na jakąś interesującą propozycje, która się pojawiła od mojego obecnego trenera Bjarniego Johannssona. W 2019 roku ściągnął mnie do Vestri. Potem w 2021 do Njardvika, a teraz do Selfoss. Także można powiedzieć, że gdzie on, tam i ja.

Gdzie Bjarni Johansson i Robert Błąkała, to też awans. W każdym z tych klubów, gdzie pracowałeś z tym trenerem robiliście awans na zaplecze ekstraklasy.

Zgadza się, mamy trzy awanse na koncie. Śmialiśmy się w tym roku, że mamy hat-tricka. Więc na pewno fajna historia.

W jednym z wywiadów, który słuchałem wspominałeś, że miałeś też inną ofertę zimą. Wiązała się ona jednak z końcem kariery i już inną rolą.

Tak, zgadza się. Miałem ofertę zostania trenerem bramkarzy właśnie na zapleczu ekstraklasy. Oferta już była na stole i tak naprawdę zastanawiałem się poważnie czy tego nie zrobić, ale dzień przed podpisywaniem kontraktu zadzwonił do mnie Bjarni Johansson. Po w miarę krótkiej rozmowie przekonał mnie do tego, by tu przyjść. Poza tym ten trener na Islandii jest bardzo znaną postacią i legenda głosi, że jak Bjarni dzwoni, to nie wolno odmówić.

Skoro już rozważałeś inną ofertę, to tli się w Tobie jakiś plan ile jeszcze chcesz grać w piłkę?

W sumie zobaczymy. Czasem ludzie podejmują decyzję, że kończą i nagle zmieniają decyzję. Mamy tu świeży przykład Wojciecha Szczęsnego. Wiadomo, że gdzieś tam się przewija w głowie, że jestem coraz bliżej tego momentu gdzie trzeba będzie skończyć grę w piłkę. Na ten moment jeszcze fizycznie czuję się dobrze, jak teraz pokazałem sezon zakończyłem dobrze, bo z awansem i zostałem wybrany najlepszym bramkarzem ligi. Tak samo było po pierwszej rundzie, więc wydaje mi się, że dalej jestem na takim poziomie, by zakończenie kariery odłożyć na trochę później. W głowie mam plan zostania trenerem bramkarzy, bo lubię to robić. Już miałem z tym styczność w Njardviku, gdzie szkoliłem młodych chłopaków i miałem swoją szkółkę bramkarską. Na to jednak jest czas, bo to mi nie ucieknie, bo dopóki jestem w fajnej drużynie i osiągam fajne wyniki, to ten plan mogę odłożyć na później.

Wracając do Twojej specjalności, czyli do awansów. Mając na uwadze takie dokonania, nie było w tym czasie ofert z islandzkiej ekstraklasy?

Powiem szczerze, że było nawet kilka ofert. Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że czasem w drugiej lidze i na zapleczu ekstraklasy można dostać lepsze warunki finansowe, niż w samej ekstraklasie. Takie właśnie sytuacje miałem i nie tylko ja. Więc faktycznie byłem czasem blisko dołączenia do klubu, ale finalnie gdzieś tam przepaść na przykład między ofertą z drugiej ligi, a tą z ekstraklasy była tak duża, że po prostu zostawałem w tej drugiej lidze. Grałem zatem tam, gdzie mogłem po prostu na lepszych warunkach kontynuować karierę.

W Polsce nie udało Ci się wybić wyżej, niż 2. Liga. Tam trochę broniłeś w barwach między innymi Okocimskiego Brzesko i Nadwiślana Góra. Poziom wyżej w Wigrach Suwałki nie udało Ci się przebić. Jaki był tego powód?

Do 1. Ligi udałem się tuż po pobycie w Okocimskim Brzesko, gdzie miałem bardzo dobry sezon. Liczyłem wtedy, że to jest odpowiedni moment, by zrobić krok do przodu. W tej 1. Lidze jednak nie dostałem tak naprawdę szansy i potem już kontynuowałem grę w 2. Lidze. I na tym poziomie ogólnie wszystko było dobrze, nie mogę narzekać bo piłkarsko się bardzo rozwinąłem. Problem był jednak zazwyczaj z wypłatami, gdzie nie poszedłem tam klub zalegał mi pieniądze. Z czegoś jednak trzeba było żyć, więc potem postanowiłem wrócić do swojego rodzinnego miasta Bochni.

Zająłem się tam też czymś innym poza grą, by mieć dodatkowe dochody i poprawić płynność finansową. Po roku czasu pojawiła się oferta wyjazdu właśnie do Islandii i zastanawiałem się nad tym chwilę, bo na tamten moment był to dla mnie egzotyczny kierunek. Stwierdziłem jednak, że to może być ostatni dzwonek by pograć jeszcze poważnie w piłkę i zająć się tym na 100%. Jak teraz widać nie żałuję, bo odkąd przyleciałem na Islandię, to jestem tu już pięć lat.

Jak doszło ogólnie do tego, że pojawiła się oferta właśnie z Islandii? Ofertę podsunął Ci agent, czy ktoś znajomy?

Nie miałem wtedy agenta. Sprawa wyglądała tak, że byłem w kontakcie z takim trenerem, z którym miałem dość dobry kontakt, a był to Marek Dragosz. Podczas wielu rozmów wspominał, że dostaje zapytania z różnych krajów na temat bramkarzy i pytał czy byłbym zainteresowany, gdyby pojawiła się jakaś oferta dla mnie. Mówiłem mu, że jak najbardziej tak, że chciałbym gdzieś wyjechać gdyby coś fajnego się pojawiło. Pewnego dnia taka właśnie oferta się pojawiła. Zadzwonił do mnie i potem połączył mnie bezpośrednio z klubem i doszliśmy tam do porozumienia, zgodziliśmy się na pewne warunki i udałem się na Islandię.

Wspomniałeś wcześniej, że w Polsce się mocno rozwinąłeś. Jak to się ma zatem do rozwoju w Islandii? Mocno się to różni jeśli chodzi o struktury klubu i poziom?

Różni się to na pewno. Nie da się tego ukryć, że różni się to sporo, aczkolwiek na pewno robią tu bardzo duży progres. Porównując do mojego pierwszego roku na Islandii, a do tego co jest teraz to widać wyraźnie, że idą w kierunku bardziej profesjonalnym. Cała piłka tu idzie do przodu, są wymagania jeśli chodzi o licencje trenerów, muszą dodatkowo odbywać staże za granicą. Ich świadomość mocno ewoluowała na przestrzeni ostatnich lat. Cały sztab trenerski już nawet wygląda tak, jak powinien wyglądać. Nie mówię oczywiście, że we wszystkich klubach, ale akurat tu w Selfoss gdzie obecnie jestem sztab jest dobrze poukładany. W Njardviku też było poukładane, a niektórych rzeczy brakowało w czasach Vestri Isafjordur. Obecnie jak mówię nie mogę narzekać, bo mamy trenera bramkarzy, dwóch asystentów trenera, fizjoterapeutów i to wygląda naprawdę profesjonalnie.

Islandia to dla Ciebie nie tylko gra w piłkę. W 2022 roku wraz z Hubertem Kotusem założyliście agencję Travel Football Work Management – skąd taki pomysł się narodził w waszych głowach?

Jak się z Hubertem poznaliśmy na Islandii i tak nawiązaliśmy lepszy kontakt, to pewnego razu gdzieś tam się spotkaliśmy i podczas rozmowy doszliśmy do wniosku, że warto w coś takiego pójść. Do mnie i do Huberta dużo chłopaków pisało, że też chcieliby wyjechać tak jak my, też chcieliby spróbować czegoś innego. Na tej bazie widzieliśmy po prostu na to zapotrzebowanie i tak samo zadawaliśmy sobie z tego sprawę, że dużo chłopaków ma problem kiedy się kończy wiek młodzieżowca w Polsce. Wtedy nie mają co ze sobą zrobić, więc stwierdziliśmy, że to może być taką alternatywą dla kogoś, komu się na przykład przygoda piłkarska nie potoczy tak jak chciał wcześniej. Przy tym nadal ma jakieś umiejętności, ma jakieś ambicje i chciałby spróbować czegoś nowego.

Kraje skandynawskie mają to do siebie, że tutaj można naprawdę fajnie zarobić. Dodatkowo można to jeszcze łączyć z pracą, czyli to też jest taki handicap na przyszłość. Niektórzy przylatując tutaj od razu zaczynają także pracować poza samą grą, jednak to już zależy od oferty klubu. Ale nawet jak grają w piłkę i dodatkowo pracują gdzieś u sponsora po cztery godziny, to po tym czasie jak skończą grać w piłkę i ułożą sobie tu życie, to tylko pracując mogą zarobić więcej, niż wcześniej z samej piłki. To jest takie zapewnienie przyszłości. Nie myślimy tylko o tym by znaleźć zawodnikowi klub, ale też żeby ustabilizować go pod względem przyszłości. Gdyby nie potoczyła się dobrze jego kariera, to zawsze będzie miał zabezpieczenie i możliwość zarabiania fajnych pieniędzy.

Na samym początku było tak, że zawodnicy sami się zgłaszali, a czy z czasem sami też szukaliście zawodników? Tworzyliście sobie jakąś siatkę nazwisk?

Tak naprawdę to działa tylko tak, że chłopacy się do nas zgłaszają. Jeżeli my potem widzimy, że spełniają podstawowe wymagania, czyli grali na poziomie drugiej, trzeciej czy czwartej ligi i jego profil się nadaje, to podsyłamy to dalej do klubów. Wtedy jest możliwość, by brali takich zawodników pod uwagę i otwiera to szansę by znaleźć im jakiś klub.

Zauważyłem, że zawodnicy w waszej agencji są stosunkowo młodzi. Czy głównym celem jest dawać ich na początek do niższych lig? Czy takie po prostu na razie pojawiają się oferty?

To zależy. Mamy też oferty z wyższych lig. My wysyłamy tak naprawdę każdego kogo mamy w bazie i po prostu ten klub sobie wybiera. Robimy też odpowiedni research na temat danego zawodnika i jeżeli na przykład dwóch-trzech zawodników z naszej bazy pasuje profilem do tego profilu piłkarza, którego szuka dany klub, to go wysyłamy. Wtedy czekamy na odpowiedź zwrotną, jak to będzie wyglądać. Z czasem oczywiście zyskujemy większe zaufanie z klubów, stajemy się coraz bardziej rozpoznawalną marką na Islandii i w Norwegii tak samo. Kluby już widzą, że wysyłamy tych zawodników i dajemy im dzięki temu odpowiednią jakość. Więc to też tak właśnie działa, to jest taki efekt domina. Od jednego zawodnika, do następnego i takim sposobem idziemy do przodu.

Zatem kluby już potrafią się same podpytywać czy macie kogoś nowego ciekawego z Polski i z innych krajów?

Tak, mamy już taką siatkę klubów zaufanych i ludzi, którzy gdzieś tu obracają się w środowisku piłkarskim. Oni też właśnie nas polecają i łączą nas z tymi klubami, jeśli gdzieś jeszcze nie mamy kontaktów. Staramy się potem im dostarczyć odpowiednich zawodników, jakich na dany moment szukają.

Otwieracie się też na różne kraje, bo to nie tylko Polska. Macie w swojej bazie piłkarzy z wielu krajów, nawet spoza Europy. Macie na celu systematycznie zwiększać swoje zasięgi?

Już nawet udało nam się przeprowadzić transfer zawodnika z Argentyny, który się do nas sam zgłosił. Jesteśmy jak najbardziej otwarci na cały świat i nie zamykamy się na nikogo. Staramy się pomóc każdemu. Uważamy, że każdy chętny zawodnik może skorzystać, jeżeli czuje się gotowy do wyjazdu i szuka takich wyzwań. Myślę, że jesteśmy takim projektem, który może im dać taką szansę.

Wasza agencja ma szeroki skład? Działa ktoś tu poza Tobą i Hubertem?

Artur Zubel jest z nami, działamy w trzyosobowym zespole. Współpracują z nami też dietetyk oraz trener mentalny. Oni pomagają naszym zawodnikom jeśli należą do naszego zespołu gdzie traktują naszych zawodników priorytetowo za symboliczną opłatę. Oczywiście jest to tylko dodatkiem i zawodnik sam decyduje czy potrzebuje takiej pomocy.

Mamy też teraz już swoich skautów. Idziemy w tym kierunku by mieć na dany kraj po dwóch skautów, którzy mogą dla nas robić research. Ma to na względzie fakt, że też chcemy promować młodych zawodników przykładowo z Islandii i Norwegii, którzy potencjalnie mogliby być zainteresowani transferem do Polski. By właśnie w naszych ligach spróbowali swoich sił. Wspomniani skauci nie działają oczywiście tylko w tym kierunku, a działają też w takim kierunku, że pozwalają nam złapać szersze kontakty w tych krajach. Chodzi oczywiście o poszerzanie listy klubów, chcących potem pozyskiwać Polaków, bądź zawodników z innych krajów.

Czy próbowaliście zatem przeprowadzić już jakiś transfer do Polski, chociażby z Islandii?

Oczywiście. Było kilka propozycji od nas do wielu polskich klubów, podam Ci kilka takich przykładów:
Logi Tomasson, 24-letni obrońca występujący obecnie w Stromsgodset. Polskie kluby mogły go pozyskać za 100-200 tysięcy euro, obecnie klub norweski wycenia go na 2 miliony euro.

Nokkvi Thorisson, 25-letni skrzydłowy występujący obecnie w Major League Soccer, gdzie trafił z belgijskiego Beerschot VA za około 700 tysięcy euro. Gdy go proponowaliśmy w Polsce, mocniej chciał go Śląsk Wrocław, ale nie wyłożył kwoty 100 tysięcy euro.

Elmar Kari Enesson Cogić, 22-letni skrzydłowy grający cały czas na Islandii. Ma znakomite statystyki, ale gdy proponowaliśmy go polskim klubom, zgłosiła się wyłącznie Chojniczanka Chojnice. Sam zawodnik jednak wolał klub z wyższej ligi.

Prawdopodobnie polskie kluby muszą się jeszcze przekonać do tego, że okazje na dobrych zawodników z krajów skandynawskich są i to bardzo duże. Potrzeba tylko podjęcia małego ryzyka. Myślę, że jeszcze kilka takich sytuacji i w końcu zrozumieją, że warto interesować się zawodnikami których wyszukujemy i polecamy.

Odkąd jesteś w Selfoss, to trafił do klubu ktoś z waszej agencji?

Nie, ale było jedno polecenie. Nie chcę już podawać nazwiska, ale było to polecenie z jednego polskiego pierwszoligowego klubu. Były już rozmowy na temat podpisania kontraktu i szło to w dobrym kierunku. Ostatecznie sam zawodnik postanowił zostać w Polsce.

Muszę głębiej podpytać o kwestię polskich piłkarzy. Przeprowadziliście jakiś transfer Polaka, z którego jesteście mocno dumni? Widzicie w kimś szczególny potencjał?

Mamy takich utalentowanych jak najbardziej. Przykładowo Leonard Zmarzlik, który grał teraz na trzecim poziomie wraz z Hubertem w Reynirze Sandgerdi. Wiadomo, że tam sezon się niestety nie potoczył dobrze i zakończył spadkiem. Jeżeli jednak chodzi o Leo, to już sobie zdążył wyrobić nazwisko i były o niego zapytania z wyższych lig. Także na pewno jestem zadowolony z tego chłopaka. Mamy też w tym samym klubie bramkarza Kubę Górskiego, który też gdzieś po szczebelku się ciągle wspina. Również zdążył sobie już wyrobić markę i jak gdzieś rozmawiałem z ludźmi z Islandii to rozpoznają już te nazwiska. Wiedzą, że są to zawodnicy ciekawi i mają potencjał żeby grać wyżej. Ogólnie jestem zadowolony z każdego chłopaka który tu przyjechał i spróbował swoich sił ponieważ każda próba czegoś nowego wiąże się z pewną odwagą.

Mieliście od czasu założenia agencji sytuację, że zgłosił się do was jakiś mocniej znany polski zawodnik z chęcią wylotu na Islandię, ale finalnie do tego nie doszło?

Byli na pewno tacy zawodnicy i do tej pory takie zgłoszenia się pojawiają. Zgłaszają się do nas zawodnicy nawet już będący w szczycie wieku, nie mający już wielkich opcji w Polsce. Chcieliby tak na zakończenie kariery wyjechać do krajów skandynawskich, by gdzieś tam znaleźć klub i łączyć to z pracą. Być może właśnie też dlatego, że jak kończą w Polsce grać w piłkę, to nie mają później za bardzo opcji. Wtedy myślą tak bardziej pod kątem przyszłości, by spróbować pograć i łączyć to z tą pracą, bo potem jak skończą całkowicie grać, to będą mogli w tym kraju dalej zostać. Nie zawsze jednak możemy pomóc takim zawodnikom, bo dane kluby mają pewne wymagania względem przedziału wiekowego. Być może niebawem uda nam się jednak coś takiego przeprowadzić, nad tym pracujemy.

Z waszej agencji wszyscy na ten moment łączą grę z pracą?

Większość na pewno łączy. Niektórzy łączą to na przykład z trenowaniem dzieciaków, czyli będąc w klubie pomagają w szkoleniu młodzieży. Przykładowo ja jestem z tej grupy, która gra tylko w piłkę, ale generalnie większość jak wspomniałem łączy granie z pracą. Pewnie gdybym ja nie miał innych rzeczy na głowie poza graniem i nie zajmował się nimi, to pewnie też bym miał dodatkową pracę.

Waszą podstawą są rejony skandynawskie. Czy nie kusi was jednak na przyszłość wejść w to jeszcze szerzej i pójść nawet w profesjonalną agencję?

Naszym celem głównym było to żeby dawać szansę chłopakom, którym kariera się nie potoczyła. Z biegiem czasu doszliśmy jednak faktycznie do wniosków, że nie tylko i też jakby chcemy mieć furtkę na to by działać z klubami profesjonalnymi. Czyli starać się właśnie też zawodników wytransferować tylko na zasadach profesjonalnych. Poszukać im klubów przykładowo w Norwegii, czy nawet w Islandii w tych najlepszych klubach, gdzie zawodnicy są na kontraktach profesjonalnych. Idziemy też w tym kierunku, że chcemy też w taki sposób zawodnikom pomagać. Pracuje z nami dodatkowo od początku istnienia agencji Artur Zubel, który jest licencjonowanym agentem FIFA. Jak zatem trafiają się zawodnicy profesjonalni, to właśnie Artur się nimi zajmuje, bo ma w tym duże doświadczenie.

Warto jeszcze wspomnieć, że jeśli już mamy jakiegoś przykładowo polskiego zawodnika, to podpisujemy z nim umowę na kraje skandynawskie. Wtedy tylko w tych krajach staramy się szukać im klubu, bo chcemy w tym rejonie najbardziej poszerzać swoje kontakty. Jeżeli nie znajdziemy, to nie ma też związanych rąk. Może zostać w Polsce, bądź spróbować w innych krajach korzystając z innych usług. My z tym nie mamy problemu.

Macie mocną pozycję na rynku islandzkim i norweskim. Jak wygląda sytuacja w Szwecji i Finlandii? Zamierzacie niedługo wejść mocniej w te rejony?

Wchodzimy, jak najbardziej. Myślę, że niedługo dojdzie do jakichś transferów w tych kierunkach. Już teraz szukamy mocno zawodnika do Finlandii i jesteśmy tam na łączach cały czas. Jest to jeden z czołowych klubów w tamtym kraju. Chcemy w końcu tam wejść i mamy już tam swoich ludzi, którzy z nami współpracują. Zaczęło się to w tym roku, więc myślę, że transfer jest kwestią czasu. Do Finlandii i Szwecji dołożymy być może Wyspy Owcze. Myślę, że jesteśmy bliżej niż dalej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze