Reprezentacja Polski w poszukiwaniu filarów defensywy


Niestabilność, apatyczność i brak formy, czyli problemy formacji defensywnej reprezentacji

15 listopada 2024 Reprezentacja Polski w poszukiwaniu filarów defensywy
Łukasz Sobala / PressFocus

Formacja obronna za kadencji Michała Probierza stała się obiektem drwin i rozczarowania ze strony polskich kibiców. Polscy defensorzy nie są już kojarzeni z byciem filarami reprezentacji, lecz z kimś, z kogo można się pośmiać i obarczyć winą za przegrany mecz. Błędy, brak regularnej gry w klubie oraz nieregularność potęgują ten problem. Wszystko to prowadzi do utraty dużej liczby bramek, a trener nie potrafi znaleźć tego przyczyny. Czy reprezentacja Polski będzie w stanie się temu przeciwstawić?


Udostępnij na Udostępnij na

Brak osobowości w reprezentacji Polski

Reprezentacja Polski stoi aktualnie przed wyzwaniem odmładzania kadry. Michał Probierz wciąż poszukuje swojego tercetu stoperów, którzy będą stanowić o sile tej formacji. W kadrze w tej chwili nie widać nikogo, kto mógłby stać się drugim Kamilem Glikiem czy Michałem Pazdanem. Mimo że trudno porównać kogokolwiek do umiejętności wymienionych zawodników, to w kadrze nie ma absolutnie nikogo, kto mógłby choć zbliżyć się do ich poziomu. Wręcz przeciwnie, są ich totalnym przeciwieństwem. Ciągłe błędy i duża dezorientacja w obronie. Mimo iż są to nasi najlepsi obrońcy, to wciąż nie prezentują choćby podobnego poziomu jak Glik czy Pazdan. Zatem w obronie mamy nie tylko aspekt sportowy, lecz także mentalny. W defensywie niełatwo ustrzec kogoś, kto mógłby wesprzeć drużynę w trudnych momentach – kimś takim byli bez wątpienia Michał Pazdan i Kamil Glik.

 Analiza błędów

Ale dlaczego z naszymi, jakkolwiek by było, najlepszymi obrońcami idzie nam tak słabo? Przyczyn jest kilka, ale faktem jest, że polska reprezentacja w ostatnich czterech spotkaniach straciła aż dziewięć bramek, co czyni ją najgorszą spośród drużyn w grupie A. Problemy naszej linii defensywnej zaczynają się wtedy, gdy drużyna przeciwna stara się przejąć inicjatywę i próbować grać na naszej połowie. Wtedy najczęściej popełniamy błędy, będąc po prostu spóźnionym, ospałym w doskoku do rywala czy po prostu za wolnym. Problemy naszych defensorów idą dalej, gdyż mamy kłopot z podwajaniem zawodnika będącego na skrzydle. Jednakże gdyby spojrzeć jeszcze głębiej, mamy kłopot z wyprowadzeniem piłki, przy którym raz za razem popełniamy ten sam błąd. Idealnym przykładem będzie fatalna pomyłka Pawła Dawidowicza, który w dosyć prostej sytuacji podał wprost do zawodnika reprezentacji Chorwacji, po czym Marcin Bułka musiał wyciągać piłkę z siatki.

Czy istnieje światełko w tunelu?

Trzeba więc jasno sobie powiedzieć, nie są to łatwe zgrupowania dla Michała Probierza. Jednakże w ostatnim meczu z Chorwacją bardzo na plus zaprezentował się Kamil Piątkowski. Został pochwalony i doceniony przez Igora Lewczuka, który wyraził swoją opinię o nim w rozmowie na Kanale Sportowym.

Widać, że on nie kalkuluje. Potencjał motoryczny ma na bardzo wysokim poziomie. W tym spotkaniu pokazał, że nie ma problemów z bieganiem i grą jeden na jeden – powiedział.

Mimo że obrońca Salzburga ma na swoim koncie niewiele występów w narodowych barwach, to jest on jak w tym momencie bardzo blisko pierwszego składu. Na pewno miało na to wpływ jego niesamowite wejście w mecz z Chorwacją. Jego pewność siebie, inteligencja boiskowa i wygrywanie pojedynków jeden na jeden było czymś niesamowitym. Obrońca nie tylko zaprezentował się dobrze w reprezentacji, lecz także w klubie. Piątkowski od momentu wywalczenia sobie składu w klubie z Salzburga występuje praktycznie w każdym meczu i gra tam pierwsze skrzypce. Mimo iż z początku nie szło mu najlepiej, popełniał wiele błędów, to z biegiem czasu zdołał ustatkować formę i stać się ważnym elementem składu Salzburga. Dopełnieniem jego ostatniego niesamowitego poziomu gry była ta heroiczna obrona:

Więc wydaje się, że Piątkowski może przy obecnej formie Dawidowicza, wygryźć go ze składu, a dzięki swojej dyspozycji na długo go nie oddać.

Jakub Kiwior a reprezentacja Polski

Jeśli jesteśmy przy reprezentacji Polski, to nie sposób nie wspomnieć o Jakubie Kiwiorze. Gracz Arsenalu, który miał być podstawą i fundamentem reprezentacji Polski, ma problemy z regularną grą w zespole „The Gunners”. Kiwior, który od czasu debiutu za kadencji Czesława Michniewicza rozegrał wszystkie spotkania, zdaje się już nie być takim pewniakiem do gry jak kilka miesięcy temu.

W meczu z Chorwacją Kiwior został zmieniony po przeciętnej pierwszej połowie, zastąpił go wówczas Walukiewicz. Po meczu na Hampden Park zawodnika zabrakło w pierwszej jedenastce na mecz z Portugalią. Piłkarz pokazał, że nie jest już nie do zastąpienia. W Arsenalu gra w kartkę i nic nie wskazuje na to, by miało się zmienić. Może to czas, by poszukać nowego pracodawcy? Kto wie, wiadome jest jednak to, że Kiwior potrzebuje rytmu meczowego. Jego brak widać w boiskowych poczynaniach. Bez regularnej gry zawodnik będzie miał problem z decyzyjnością i będzie popełniał błędy, których mógłby uniknąć. Jeśli nie będzie grał w klubie, to nie wskoczy na odpowiedni poziom reprezentacyjny.

Oskar Foltyński

Z całkowitą pewnością można dojść do wniosku, że obrona reprezentacji potrzebuje dużej ilości gry, popartej dobrymi występami. Jednakże widać, że młodzi zawodnicy zaczynają naciskać i pokazywać się z jak najlepszej strony. Co dobrze rokuje na przyszłość. Jeśli jednak miałbym określić sytuację na ten moment, to muszę stwierdzić, że na grę obronną patrzę z dużą bojaźnią i niepokojem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze