W cieniu derbów Londynu Aston Villa w ramach 34. kolejki podejmowała na Villa Park Everton, a na DW Stadium Wigan walczyło z Portsmouth o swoje być albo nie być w Premiership. Oba mecze zakończyły się podziałem punktów.
Na Villa Park spotkały się jedenastki sąsiadów z tabeli, siódmej Aston Villi z ósmym Evertonem. Oba zespoły grają bardzo nie równo i oba walczą o udział w Lidze Europejskiej. Bliżej tego jest Aston Villa, jednak po bolesnych porażkach z londyńską Chelsea zespół Martina O’Neilla ma spore problemy z pozbieraniem się do dalszej walki. Zupełnie inne nastroje panują w ekipie Davida Moyesa. Po bardzo rozczarowującym początku sezonu, Everton w końcówce staje się bardzo groźnym rywalem, którego nie należy lekceważyć. To już nie ten sam zespół, który na Goodison Park dal się ograć Arsenalowi 1:6. „The Toffes” podobnie jak „The Villans” mają chrapkę na grę w Lidze Europejskiej. To spotkanie miało zadecydować, kto się do tego jeszcze bardziej przybliży.
Spotkanie z animuszem rozpoczęli gospodarze. Już w pierwszych minutach po strzałach Johna Carew i Milnera powinni prowadzić, jednak obrońcy i Tim Howard z trudem poradzili sobie z zagrożeniem. W 23. Minucie niespodziewanie bramkę zdobyli przyjezdni. Leighton Banes z rzutu wolnego dośrodkował wprost na głowę Tima Cahilla, który nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki. „Villans” rzucili się do ataków na bramkę, jednak strzały Carew i Cuellera zostały bez problemu wybronione przez Tima Howarda. Mimo tych kilku świetnych okazji gospodarzom do przerwy nie udało się wyrównać.
Martin O’Neill musiał porządnie wstrząsnąć swoimi podopiecznymi w szatni, bo od drugiej połowy zobaczyliśmy zupełnie inny zespół. Villa przejęła inicjatywę i szukała sposobu na pokonanie amerykańskiego bramkarza Evertonu. Ta sztuka udała im się za sprawą Gabriela Agbonlahora, który strzałem głową nie dał szans Howardowi. Zaledwie dwie minuty cieszyli się kibice i piłkarze z remisu, bo w 74. minucie swoją drugą bramkę w tym meczu zdobył Tim Cahill. Gdy wszyscy myśleli, że Evertonowi uda się wywieźć z Villa Park trzy punkty, Phil Jagielka zdobył bramkę samobójczą i spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Dla obu zespołów ten rezultat nic nie zmienia, wciąż mają szansę na grę w Lidze Europejskiej.
Remis na DW Stadium
Walczące o utrzymanie Wigan podejmowało na własnym stadionie murowanego spadkowicza, ale jednocześnie finalistę Pucharu Anglii – ekipę Portsmouth. Podopieczni Roberto Martineza od początku spotkania narzucili swoje tempo gry i chcieli wysoko pokonać outsidera. Jednak napastnicy Wigan nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Jamiego Ashdowna i defensorów „Pompeys”. Mimo ponad 30 strzałów na bramkę Portsmouth wynik zakończył się bezbramkowym remisem. „Latics” czeka walka do końca o utrzymanie się w Premiership.