W sobotnie popołudnie Stal Mielec przyjechała do Wrocławia na mecz 24 kolejki PKO BP Ekstraklasy. Przewaga obu drużyn nad strefą spadkową topnieje z każdą kolejką. Moglibyśmy zatem oczekiwać walki do upadłego i ogromnej woli walki. Obie drużyny muszą zadowolić się remisem, do którego przyczynili się arbitrzy. Po golach Exposito i Sappinena obie drużyny przedłużają swoje serie bez ligowego zwycięstwa.
Mimo zajmowania 10 i 11 pozycji w ligowej tabeli, starcie Śląska Wrocław i Stali Mielec zapowiadało się jako potyczka, której stawką jest względny spokój w walce o utrzymanie. Obie ekipy miały 29 punktów czyli zaledwie 3 oczka przewagi nad 16. Koroną Kielce. Co więcej, obaj dzisiejsi konkurenci prezentowali słabą formę. Stal na wiosnę zdobyła jedną bramkę, a przed meczem miała serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa. Wrocławianie także nie zachwycają, dwa zwycięstwa z Pogonią i z Lechem były szczęśliwe. Do ich osiągnięcia trzeba było niemocy strzeleckiej rywali pod bramką Leszczyńskiego. O Stali głośno było w tym tygodniu w kontekście potencjalnego zakończenia współpracy z Adamem Majewskim, który zmaga się z problemami osobistymi. Śląsk coraz głębiej zagląda w przepaść. Gdyby nie miał na utrzymaniu trzech trenerów to też pewnie myślałby o zmianie szkoleniowca. W obu klubach jest jednym słowem, nieciekawie.
Mocne otwarcie Śląska
Ze względu na nadchodzącą przerwę reprezetnacyjną, sobotę z ekstraklasą rozpoczęliśmy już o 12:30 we Wrocławiu. Nieprzyzywczajeni do takiej pory rozgrywania meczów kibice mogli spóźnić się kwadrans na stadion czy przed telewizor i przegapić to, co obie drużyny miały do zaoferowania w dzisiejszym spotkaniu. Wynik otworzył już w siódmej minucie Erik Exposito. Po dośrodkowaniu Martina Konczkowskiego miał dla siebie ogromną przestrzeń, z której nie mógł nie skorzystać. Obrońcy Stali kompletnie odpuścili krycie hiszpańskiego napastnika, w zasadzie to w polu karnym oprócz napastnika był tylko Marcin Flis. W wywiadzie w przerwie obrońca mówił, że spodziewał się, że za jego plecami jest jeszcze jeden stoper, który musiał opuścić strefę.
Dla niego to była łatwizna ✨#ŚLĄSTM 1:1 pic.twitter.com/7fHggAU4MG
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) March 18, 2023
Gol, którego nie powinno być
Szybko do odrabiania strat ruszyła Stal. Wyrównanie przyszło po trzech minutach, gola zdobył Rauno Sappinen, dla którego był to pierwszy gol w barwach Stali Mielec. Poprzednie trafienie Estończyk zanotował w barwach Piasta Gliwice 15 października ubiegłego roku. Prawie 10 godzin na boisku bez gola i w końcu się udało. Sytuacja była jeszcze prostsza niż ta, którą chwilę wcześniej miał Exposito. Z rzutu rożnego dośrodkował Maciej Domański, przedłużył Marcin Flis, a z trzech metrów wbił bramkę napastnik „Biało – Niebieskich”. Kompletnie pogubił się Konrad Poprawa, zostawiając swojego bramkarza bez żadnych szans na interwencję.
Gol dla Stali padł jednak w sytuacji nie tyle kontrowersyjnej, co po prostu kompromitującej zespół sędziowski. Po długiej piłce zagranej od Mateusza Matrasa, Rauno Sappinen dogonił ją w okolicy linii końcowej i zagrał wślizgiem w kierunku środka boiska. Obrońca Śląska, do którego trafiła piłka był pewny, że opuściła ona plac gry i czekał na wznowienie z piątego metra. Nie słysząc gwizdka, kontynuował akcję. Po krótkiej chwili piłka wyszła na rzut rożny, z którego padł gol. Sędzia główny: Piotr Lasyk, sędziowie asystenci: Krzysztof Myrmus, Damian Rokosz. To oni odpowiadają za ten karygodny błąd, który wypaczył dzisiejszy wynik, a być może rezultat walki o utrzymanie. VAR nie mógł interweniować, gdyż protokół nie obejmuje takich sytuacji.
Automatycznie przypomniała się podobna sytuacja z sezonu 2012/13. Wówczas w meczu Wisła Kraków – Legia Warszawa Artur Jędrzejczyk zagrywał zza linii końcowej do Dwaliszwilego czego nie dostrzegł sędzia zabramkowy (!) Sebastian Jarzębak. Na długi czas rozgorzała dyskusja o sędziowaniu. Prezes Wisły nazwał zespół sędziowski pod wodzą Huberta Siejewicza złodziejami itd.
🤷♂️
___
34' #ŚLĄSTM 1:1 pic.twitter.com/91ixVHyMad— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) March 18, 2023
John Yeboah
W ogólnej mizerii wyróżnić można tylko Johna Yeboaha. Niemiecki skrzydłowy to wiosną najjaśniejszą postać w drużynie Śląska Wrocław. Jest łyżką miodu w beczce dziegciu, którym jest zespół Djurdjevicia. Dziś obrońcy Stali wielokrotnie musieli mierzyć się z jego dryblingami, także w samym polu karnym. Łatwość z jaką przekłada piłkę i myli obrońców jest imponująca. Problem polega na tym, że Śląsk przez lwią część meczu opiera się tylko na Yeboahu. Inni zawodnicy oddają mu piłkę i liczą, że coś się wydarzy. Wręcz groteskowo wygląda tak rozegrany rzut rożny. Krótkie podanie do Yeboaha i próba wejścia dryblingiem w pole karne. Sugeruje to brak planu dla całej drużyny.
Dwukrotnie jednak Niemiec mógł zachować się lepiej. Raz w sytuacji sam na sam uderzył w boczną siatkę. W 72 minucie po przedryblowaniu kilku rywali padł w polu karnym. W tym momencie sędzia Lasyk dobrze ocenił sytuację, a nieudaną symulkę wycenił na czwarty w tym sezonie żółty kartonik. Tym samym Yeboaha zabraknie w kolejnej kolejce, gdy drużyna Djurdjevicia pojedzie na bardzo ważny mecz do Gdańska. Sytuacji Śląska nie poprawia fakt, że w doliczonym czasie gry Exposito za przepychankę z Getingerem także został ukarany czwartą żółtą kartką.
Słaba Stal w ofensywie
Pierwszą połowę Stal kończyła z niezłym wynikiem i przyzwoitą grą. Po wyrównaniu to oni częściej gościli pod bramką Leszczyńskiego. W długich piłkach granych za plecy obrońców widać było plan na to spotkanie, choć niezbyt dynamiczny Sappinen wydaje się nie być stworzony do takiej gry. W drugiej odsłonie musieliśmy czekać aż do 93 minuty by ujrzeć celny strzał w wykonaniu podopiecznych Adama Majewskiego. Żadna z drużyn nie oczarowała, nieco lepszy był Śląsk, ale ciężko tu mówić o jakichś świetnych sytuacjach strzeleckich. Spotkanie toczyło się w mozolnym tempie przerywanym rajdami Yeboaha. Remis w tym spotkaniu jest najlepszym wynikiem dla rywali w walce o utrzymanie. Śląsk i Stal mają przed przerwą reprezentacyjną nie więcej niż cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Ta może jeszcze stopnieć, bo przed swoimi meczami są Korona, Piast i Lechia. Klasycznie już – przykro patrzy się na frekwencję na olbrzymiej – jak na obecne potrzeby Śląska – Tarczyński Arenie.
Sobota, godz. 12:30. Przykry widok…#ŚLĄSTM pic.twitter.com/0JP97HwHin
— Piotr Janas (@Piotr_Janas) March 18, 2023