Real Madryt stawia na młodzież. Sezon 2021/2022 ma być przełomowy


Carlo Ancelotti pokazuje na początku rozgrywek, jak korzystać z młodych graczy

20 września 2021 Real Madryt stawia na młodzież. Sezon 2021/2022 ma być przełomowy
https://ygfoot.com/

Real Madryt w pierwszych meczach sezonu 2021/2022 to zespół składający się z doskonałej mieszanki doświadczenia i młodości. Najlepszym przykładem jest duet dwóch prawdopodobnie najlepszych piłkarzy w lidze. Karim Benzema i Vinicius Junior, jeden to 33-letni weteran, drugi – 21-letnia perełka „Los Blancos”. Obaj znakomicie ze sobą współpracują, a to nie koniec takich duetów.


Udostępnij na Udostępnij na

Można wspomnieć o tercecie Modrić, Fede Valverde, Eduardo Camavinga wspieranym przez Casemiro. Trudno o lepszego nauczyciela gry w środku pola niż Luka Modrić. W końcu to Chorwat przerwał dominację Cristiano Ronaldo i Leo Messiego w kolejnych zdobywanych złotych piłkach. 36-letni profesor środka pola może codziennie wykładać rzemiosło młodym „studentom”, a oni czerpią z tego garściami. Największe korzyści daje to Realowi Madryt.

Nie można też zapominać o Ederze Militao, który w Realu Madryt de facto gra od końcówki poprzedniego sezonu. Wówczas wskoczył do wyjściowej jedenastki Zinedine’a Zidane’a z konieczności i do dziś już z niej nie wyskoczył. Po przyjściu Carlo Ancelottiego stał się niepodważalnym zawodnikiem pierwszego składu i jednym z niewielu, którzy rozegrali wszystkie możliwe minuty w obecnym sezonie.

Za plecami wymienionych młodzianów czają się już kolejni. Tym razem chodzi o wychowanków Realu Madryt. Miguel Gutierrez, Antonio Blanco i Sergio Arribas – na rozwój tych diamencików z pewnością czekają kibice „Los Blancos”. Biorąc jednak pod uwagę formę „Titulares”, na pewno nie będzie o to łatwo. Trzeba pamiętać także o wypożyczonych Take Kubo i Reinierze.

Real ściągnął francuskiego magika środka boiska

Przyjście do Madrytu Eduardo Camavingi to w pewnym sensie transfer spodziewany, a zarazem zupełnie nieoczekiwany. Dlaczego? Wiele mówiło się o tym, że reprezentant Francji ma zasilić szeregi „Królewskich”, ale spekulowano, że stanie się to faktem za darmo, rok później. Wobec fiaska transferu Mbappe do Realu Madryt Florentino Perez wspólnie ze swoją świtą uznali, że liczba Francuzów w składzie musi się zgadzać.

W ten sposób na Bernabeu mogliśmy przywitać Camavingę już tego lata. Podobno była to także prośba Carlo Ancelottiego, który od początku widział konieczność wzmocnienia drugiej linii wobec nieobecności Ceballosa, Kroosa i braku formy Isco oraz Asensio. Po przyjściu Francuza do Madrytu wydawało się, że jest to transfer obliczony raczej na przyszłość.

Rzeczywistość zweryfikowała te przypuszczenia. Eduardo Camavinga wszedł do Realu Madryt z buta, a także z drzwiami. Co tu dużo pisać, młody pomocnik wychowany w Rennes po prostu robi w Madrycie furorę, o jakiej pewnie nawet sam nie marzył. Gol, asysta, kilka technicznych fajerwerków pokazujących wielką pewność siebie oraz znakomite wejście na Mestalla. Miał być przyszłością, a jest teraźniejszością. Strach pomyśleć, co będzie, gdy odpowiednio się rozwinie.

Madrycki zaciąg z kraju kawy

Szef defensywy na lata

Długo mogło wydawać się, że Eder Militao będzie uznany transferowym flopem w Realu Madryt. Sytuacja zmieniła się jednak w drugiej połowie sezonu 2020/2021. Eder Militao z konieczności stał się podstawowym środkowym obrońcom Realu Madryt i od tamtego czasu nikt nawet nie zbliżył się do jego pozycji w zespole.

Mierzący 186 centymetrów wzrostu wychowanek Sao Pauolo stał się szefem defensywy Realu Madryt. To do niego dziś dobierany jest partner, a w duecie z Alabą wygląda zdecydowanie pewniej niż doświadczony Austriak. Co w pewnym sensie może dziwić. Zdziwiony tym faktem na pewno nie jest Mohamed Salah z Liverpoolu, któremu Militao może śnić się po nocach po tym, jak zatrzymywał go, jeszcze grając w Porto.

Wydaje się, że Real Madryt odnalazł odpowiedź na utratę podstawowej dwójki stoperów. Choć trzeba na pewno trochę poczekać z osądami ostatecznymi. W końcu obrońcę, podobnie jak sędziego, można chwalić dopiero po końcowym gwizdku. Za byłym graczem Porto naprawdę kapitalne pół roku, kibice „Los Blancos” oczekują, że to dopiero początek wielkiej dekady. Militao ma zaledwie 23 lata i mnóstwo do wygrania w barwach Realu. Tu wszystko zdaje się do siebie pasować.

Real znalazł swojego Neymara?

Florentino Perez w momencie przegranej batalii o Neymara z Barceloną podobno za punkt honoru postawił sobie, że nie odpuści już żadnego brazylijskiego piłkarza choćby w minimalnym stopniu przypominającego byłego zawodnika Barcelony. Wspólnie z Junim Calafatem, człowiekiem odpowiedzialnym za skauting w rejonie Brazylii, przeprowadzili prawdziwą skautingową ofensywę na wszystkie brazylijskie perełki.

Z tych poszukiwań zrodziły się pomysły na kupienie trzech graczy. Vinicius Junior, Rodrygo oraz Reinier Jesus to piłkarze, za których łącznie „Los Blancos” zapłacili 120 milionów euro. Całkiem nieźle jak na graczy, którzy ledwo skończyli 18 lat. Tyle dziś w futbolu płaci się za potencjał.

Być może sezon 2021/2022 da Florentino Perezowi odpowiedź twierdzącą na pytanie, czy ma w kadrze swojego Neymara. Początek trwających rozgrywek daje olbrzymią nadzieję na to, że Vinicius Junior w końcu zaczyna spełniać pokładane w nim oczekiwania, a może nawet je przewyższać, szczególnie biorąc pod uwagę poprzednie sezony.

„Vini” na początku sezonu 2021/2022 naprawdę wydaje się namiastką Neymara. Do popisów technicznych, udanych dryblingów, przyjęć „raboną” dokłada naprawdę kompletne liczby. To nie jest już jeden, dwa mecze z rzędu. Skrzydłowy Realu Madryt pozostaje w formie już od miesiąca, zaczyna się robić regularny. Co być może nawet ważniejsze, grając słaby/przeciętny mecz, potrafi skończyć go z golem i asystą. Po tym poznaje się wielkich zawodników.

Tak było w starciu z Valencią na Mestalla. Vinicius grał naprawdę przeciętny mecz jak na swoje standardy z obecnego sezonu. Mimo tego potrafił pomóc zespołowi w kluczowych momentach i zaczęło sprzyjać mu szczęście. Praca indywidualna z trenerem przygotowania fizycznego, własny kucharz i wskazówki Carlo Ancelottiego ukształtowały prawdziwą gwiazdę La Liga.

Nowy Mr. Champions League?

Rodrygo Goes do Madrytu trafił rok po Viniciusie Juniorze. Naturalne więc było, że nie będzie już robił takiej samej furory, jaką od początku robił Vinicius Junior. Z pewnością też jego styl jest zdecydowanie inny od tego, jak w piłkę gra jego przyjaciel z szatni Realu Madryt. Rodrygo to piłkarz zdecydowanie bardziej spokojny, wyważony i poukładany na boisku.

To właśnie przez swój spokój Rodrygo postrzegany jest jako bardziej konkretny od swojego rodaka. Ten sezon wydaje się jednak wszystko zmieniać. Rodrygo jeszcze nie notuje takich liczb, jakie widnieją przy występach „Viniego”, ale wszystko pozostaje kwestią czasu. Każde wejście z ławki młodszego z Brazylijczyków oznacza ożywienie, a przytrafił się także gol w jego ulubionych rozgrywkach, a więc Lidze Mistrzów.

Zaufanie Carlo Ancelottiego do młodszego z tej dwójki też na pewno jest obecne. Widać to doskonale po wypowiedziach Włocha na temat Rodrygo.

Powiedziałem Rodrygo, że nie jest ważne, ile minut gra, ale jak je rozegra. Może odegrać kluczową rolę. Czasami może grać od początku, a innym razem może wejść z ławki i być decydujący.Carlo Ancelotti po meczu z Interem

W meczu z Interem Mediolan wszedł z ławki i okazał się decydującym zawodnikiem. Jego gol pozwolił wywieźć Realowi Madryt z Mediolanu trzy punkty, a Rodrygo kolejny raz strzelił w Lidze Mistrzów. Większość kibiców Realu Madryt na pewno pamięta debiut w tych rozgrywkach młodego skrzydłowego. Hat-trick na Bernabeu przeciwko Galatasaray nie był przypadkiem, ale jedynie początkiem uczucia do najbardziej prestiżowych rozgrywek.

Uczucia, które trwa i trwać ma. Kibice Realu Madryt z pewnością widzą w Rodrygo swoją przyszłość, ale skrzydłowy zaczyna także pukać do drzwi teraźniejszości. Rodrygo w barwach „Los Blancos” z herbem Ligi Mistrzów na ramieniu oddał dziewięć strzałów celnych, aż sześć z nich zakończyło się golem. Dodatkowo zaliczył cztery asysty. Czas na podobną formę w La Liga.

Co zrobić z Reinierem?

To pytanie na które spróbują odpowiedzieć sobie w Madrycie najprawdopodobniej tego lata. Brazylijski ofensywny pomocnik poprzedniego lata udał się na wypożyczenie do Borussi Dortmund. Z reguły taki kierunek obrany przez zawodników okazuje się bardzo dobrą decyzją. W Borussii od lat rozwijają się młodzi zawodnicy, kolejni trenerzy nie boją się stawiać na graczy bez doświadczenia.

Jak na razie wydaje się jednak, że w przeciwieństwie do chociażby Hakimiego przygoda Reiniera w mieście z Zagłębia Ruhry nie będzie tak pozytywna. Nastolatek jeszcze nie zdołał przekroczyć w BVB liczby tysiąca minut na boisku. Ba! Nie dobił nawet do granicy 500 minut. Pomijany jest przez kolejnych trenerów.

Wydaje się, że coraz mniej osób widzi w nim zawodnika na miarę Realu Madryt. Prawdopodobnie czeka go jeszcze jedno wypożyczenie po powrocie do stolicy Hiszpanii. Choć nawet sprzedając Reiniera, Real raczej nie straciliby wielkiej, jak na standardy klubu, sumy gotówki na klubowych kontach. Kolejny klub zapłaciłby za potencjał. Musimy też pamiętać, że Reinier wciąż jest jeszcze nastolatkiem. Być może trzeba poczekać trochę dłużej na jego rozwój?

Urugwajska maszyna do biegania

Takim tytułem spokojnie moglibyśmy określić Federico Valverde. Odkrycie Zinedine’a Zidane’a, który w poszukiwaniu swojego Pogby postawił na młodziutkiego wówczas Urugwajczyka i się nie zawiódł. Fede Valverde już teraz spokojnie może być określany jako jeden z najlepszych pomocników typu box to box na świecie.

Rozwój Urugwajczyka jest widoczny gołym okiem. Od nieokrzesanego dzieciaka do, nie bójmy się tych słów, Pana Piłkarza. Dziś zdrowy Federico Valverde jest podstawą gry „Królewskich” i dzięki niemu oraz Camavindze nikt tak bardzo nie tęskni za Kroosem, a także nie boi się nadchodzącej przyszłości bez Modricia i Kroosa.

Real Madryt ma w swoich szeregach być może najbardziej kompletnego pomocnika całej La Liga. Fede zalicza asysty, strzela gole, pressuje, odbiera, podaje, a przede wszystkim nieustannie biega od jednego pola karnego do drugiego. Co najważniejsze, bez problemów wytrzymuje trudy 90 minut. Prawie każdy mecz gra od deski do deski, a po zakończeniu spotkania wygląda tak, jakby mógł zagrać zaraz następny.

Co ważne przy budowie kadry, Fede jest też zawodnikiem niezwykle uniwersalnym. Urugwajczyk może zagrać na „8”, zastąpić Casemiro na pozycji defensywnego pomocnika, a także w razie konieczności na prawej obronie, choć jest to marnowanie jego potencjału. Real ma swój skarb, a Carlo Ancelotti nie zawaha się go użyć.

***

Real Madryt ma na dziś kadrę wartą niespełna 800 milionów euro. Nie jest to kwota, która zwala z nóg, patrząc chociażby na kluby angielskie. Najdroższy jest Casemiro, którego Transfermarkt wycenia na 70 milionów euro. Drugie miejsce zajmuje Federico Valverde, a czwarte Eduardo Camavinga.

Trudno nie przypuszczać, żeby po kolejnej aktualizacji wartość Viniciusa Juniora nie wzrosła o kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt milionów euro. Podobnie musi być z Ederem Militao, Fede Valverde i Camavingą. Musimy pamiętać także o Take Kubo, który buduje swoją pozycję w La Liga na wypożyczeniu do Mallorki. Transfery młodych perełek w końcu zaczynają się spłacać na boisku, a o to w tym biznesie chodzi. Real Madryt ma przed sobą świetlaną przyszłość, a teraźniejszość też rysuje się w kolorowych barwach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze