Ranking iGola: Pucharowe kompromitacje


31 marca 2012 Ranking iGola: Pucharowe kompromitacje

Polskie kluby osiągały dużo dobrych wyników w europejskich pucharach, ale te sukcesy wiele razy były przeplatane kompromitacjami, które pozostawiły blizny na naszym rodzimym futbolu. Przed Państwem dziesięć najbardziej pamiętnych wpadek polskich klubów na arenie europejskiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Oj tak, było z czego wybierać. Polskie kluby eksportowe z zadziwiającym uporem udowadniają, że zarabiają za mało by móc wyeliminować kluby z Estonii, Kazachstanu, Białorusi, Islandii czy Irlandii. A przecież w porównaniu z zespołami z tych krajów jesteśmy piłkarską potęgą. Gdy przychodzi jednak do pojedynku na murawie papierowe obliczenia nic nie znaczą, liczą się umiejętności i zaangażowanie. Z tym pierwszym jakoś to zawsze było, ale to drugie nie zawsze było atutem polskich piłkarzy.

10. ODRA WODZISŁAW – SHAMROCK ROVERS

Wisła Kraków pokazuje plecy, lecz przed Levadią i Karabachem padła na kolana
Wisła Kraków pokazuje plecy, lecz przed Levadią i Karabachem padła na kolana (fot. Rafał Rusek /igol.pl)

Polskie kluby uwielbiają słabych rywali. Rozdają im punkty tak ochoczo, że kibice zastanawiają się, czy po takim zespole należy płakać czy raczej traktować jego występy jak dobry kabaret. Taki kabaret swoim fanom zafundowała w 2003 roku Odra Wodzisław. Zespół ze Śląska trafił w Pucharze Intertoto na przedstawiciela ligi irlandzkiej, Shamrock Rovers Dublin. Amatorzy, którzy na co dzień utrzymują się z innych zawodów niż piłka nożna, zupełnie zaskoczyli wodzisławian na ich terenie, wygrywając 2:1 − kompromitacja stała się faktem. W rewanżu Irlandczycy raz jeszcze upokorzyli polskiego pucharowicza i zwyciężając 1:0, zakończyli przygodę podopiecznych Ryszarda Wieczorka w Pucharze Intertoto.

9. POGOŃ SZCZECIN – FYLKIR REYKJAVIK

Na długiej liście krajów, których przedstawiciele odprawiali z kwitkiem polskie zespoły, znalazła się też Islandia. Początkowo nikt nie brał na poważnie Fylkiru Reykjavik, który był rywalem Pogoni Szczecin w rundzie wstępnej Pucharu UEFA w 2001 roku. „Portowcy”, sponsorowani wówczas przez Antoniego Ptaka, mieli ogromne ambicje, lecz w starciu z Islandczykami wszystko runęło niczym domek z kart. Fylkir na własnym boisku zwyciężył 2:1, rewanż zakończył się remisem 1:1. Rywale szczecinian otrzymali gorące owacje od miejscowych kibiców, z kolei piłkarze Pogoni schodzili z boiska przy okrzykach „Złodzieje!”.

8. WISŁA PŁOCK – FK VENTSPILS

Kiedy Wisła Płock wylosowała w 2003 roku w rundzie wstępnej Pucharu UEFA FK Ventspils, kibice zastanawiali się już, kogo los przydzieli płocczanom w kolejnej rundzie. Kluby z Łotwy w owym czasie rzadko przedzierały się przez pierwszą fazę rozgrywek i nic nie wskazywało, że tym razem będzie inaczej. Pierwszy mecz, rozegrany na Łotwie, zakończył się remisem 1:1, co było wynikiem w miarę korzystnym. Rewanż zaczął się wyśmienicie, po dwóch bramkach Ireneusza Jelenia było już 2:0, lecz w drugiej połowie goście doprowadzili do remisu i dzięki większej liczbie goli strzelonych na wyjeździe awansowali do kolejnej rundy.

7. GKS KATOWICE – CEMENTARNICA SKOPJE

W 2003 roku w Pucharze UEFA uczestniczył też GKS Katowice. Pierwszym rywalem „Gieksy” była Cementarnica Skopje, nazwa ta wywoływała lekki uśmiech na twarzach katowickich fanów. Podobnie jak w przypadku płockiej Wisły, pierwszy mecz zakończył się remisem, tym razem bezbramkowym. W Katowicach po 24 minutach goście wyszli na prowadzenie. GKS zdołał doprowadzić do wyrównania, ale nie potrafił przesądzić losów meczu na swoją korzyść. Zespół z nazwą kojarzącą się z cmentarzem okazał się grabarzem marzeń katowiczan o emocjonujących spotkaniach w europejskich pucharach.

6. JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – IRTYSZ PAWŁODAR

Jagiellonia, po dobrych meczach z Arisem Saloniki w pierwszym występie w europejskich pucharach, w kolejnym sezonie miała mieć łatwiejsze zadanie. Irtysz Pawłodar miał być przeszkodą, której nie będzie trzeba nawet przeskakiwać, wystarczy przez nią przemaszerować. Pierwszy krok zrobił Tomasz Frankowski, który przesądził o zwycięstwie 1:0 w Białymstoku. W rewanżu białostoczanie zrobili jednak dwa kroki wstecz, co rywal skrzętnie wykorzystał. Irtysz strzelił dwie bramki, nie tracąc żadnej, co zagwarantowało mu awans do kolejnej rundy. Kompromitacja stała się faktem.

5. LECH POZNAŃ – FC TIRASPOL

W Mołdawii też gra się w piłkę? Takie pytanie mogli zadać sobie kibice Lecha Poznań po wylosowaniu FC Tiraspol w pierwszej rundzie Pucharu Intertoto w 2006 roku. Rywal „Kolejorza” pokazał, że w tym kraju gra się całkiem nieźle, a na pewno lepiej niż w Poznaniu. Pierwszy mecz w Tiraspolu zakończył się zwycięstwem gospodarzy 1:0, ale fani Lecha byli spokojni, na swoim stadionie ich pupile mieli bowiem pokazać, że są o klasę lepsi. Na obiekcie przy ulicy Bułgarskiej Mołdawianie strzelili trzy bramki, tracąc tylko jedną. Blamaż, który jeszcze długo pozostanie rysą na historii poznańskiej lokomotywy.

4. POLONIA WARSZAWA – TOBOŁ KOSTANAJ

Rok 2003 był absolutnie wyjątkowy pod względem wpadek polskich drużyn w europejskich pucharach. Baty naszym eksportowym drużynom zafundowały Cementarnica Skopje, FK Ventspils, Valerenga Oslo i Toboł Kostanaj. Ten ostatni zespół, pochodzący z Kazachstanu, dał lekcję futbolu Polonii Warszawa w Pucharze Intertoto. Nokaut w rozmiarach 0:3 na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej rozstrzygnął losy tego dwumeczu. Rewanż był jedynie formalnością, więc warszawianie raczej nie przejmowali się wynikiem 1:2. Za Polonię wstydziła się wówczas cała Polska.

3. WISŁA KRAKÓW – KARABACH AGDAM

Jeśli mówimy o wstydzie, to żaden klub nie najadł się go tyle co Wisła Kraków. „Biała Gwiazda” rozegrała wiele wspaniałych meczów w europejskich pucharach, lecz jej dokonania zostały przyćmione kompromitacjami z zespołami, które nie powinny stanowić żadnego zagrożenia dla mistrza Polski. Wydawało się, że w 2010 roku wiślacy, nauczeni poprzednimi wpadkami, wyciągną wnioski i nie zlekceważą Karabachu Agdam. Demony przeszłości powróciły już w pierwszym meczu rozegranym w Krakowie, Karabach zwyciężył bowiem 1:0. W rewanżu zespół z Azerbejdżanu prowadził już 3:0, a pojedynek ostatecznie zakończył się wynikiem 3:2. To jedna z największych klęsk polskich drużyn w historii spotkań w europejskich pucharach, ale nie największa w dorobku Wisły Kraków.

2. WISŁA KRAKÓW – LEVADIA TALLIN

Pierwsza totalna kompromitacja krakowian miała miejsce w 2009 roku. W kwalifikacjach do Ligi Mistrzów los przydzielił „Białej Gwieździe” estońską Levadię Tallin. Wspaniałe losowanie! Jednak w Krakowie na gola Nikity Andriejewa odpowiedział Piotr Ćwielong dopiero w doliczony czasie gry, doprowadzając do szczęśliwego remisu. W rewanżu to Estończycy znaleźli sposób na pokonanie golkipera wiślaków w ostatniej minucie spotkania. Katem Wisły okazał się Władisław Iwanow, który zapewnił Levadii skromne zwycięstwo 1:0 i tym samym wyrzucił mistrza Polski za pucharową burtę.

1. ŁKS ŁÓDŹ – JEUNESSE ESCH

ŁKS Łódź w swojej długiej historii dwukrotnie zdobywał tytuł mistrza Polski. Pierwszy raz zdarzyło się to w 1958 roku. W Pucharze Mistrzów rywalem łodzian był luksemburski Jeunesse Esch. Wyjazd do Beneluksu zakończył się trzęsieniem ziemi. Amatorzy z Esch pięć razy dziurawili siatkę łódzkiego golkipera, natomiast napastnicy mistrza Polski pozostawali zupełnie bezradni. Na swoim stadionie ŁKS wygrał 2:1, lecz nie miało to żadnego znaczenia. Wynik 0:5 z mistrzem Luksemburga poszedł w świat i do dziś pozostaje największą kompromitacją w historii występów polskich klubów w europejskich pucharach.

Komentarze
~fede (gość) - 12 lat temu

mimo wszystko najbardziej skompromisowala się wisła
z karabinem

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze