Raków znów dał lekcję Lechowi


Mistrz Polski po raz kolejny musiał uznać wyższość ekipy Marka Papszuna

31 października 2022 Raków znów dał lekcję Lechowi
Pawel Jaskolka / PressFocus

Raków Częstochowa zrobił poważny krok w kierunku mistrzostwa Polski i pokonał Lecha Poznań. W stolicy Wielkopolski goście zaprezentowali bardzo dojrzały futbol i w końcówce spotkanie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Sytuacja ligowa „Kolejorza” jest coraz gorsza, a wizja obrony tytułu coraz bardziej się oddala.


Udostępnij na Udostępnij na

Szlagier 15. serii gier w PKO BP Ekstraklasie nie obfitował w wiele podbramkowych sytuacji. Oba zespoły wyglądały na świadome wagi tego pojedynku i miały sporo szacunku dla przeciwników. O ostatecznym wyniku zdecydowały końcowe minuty tej rywalizacji.

Trener Lecha chciał zaskoczyć

John van den Brom nie mógł zasiąść na ławce swojego zespołu z powodu zawieszenia spowodowanego nadmiarem żółtych kartek. Postanowił za to przygotować na ten mecz taktykę, która miała zaskoczyć trenera rywali. Lech zaczął spotkanie w systemie 3-5-2 z dwoma wahadłowymi w postaci Michała Skórasia i Alana Czerwińskiego. Ten pierwszy zdobył bardzo ładną bramkę wyrównującą po uderzeniu słabszą nogą.

Ustawienie to zdało egzamin w pierwszej połowie, w której Raków nie stworzył sobie dogodnych sytuacji do zdobycia gola poza dwoma próbami Gutkovskisa. Przed dużo bardziej dogodną okazją stanął Mikael Ishak. Po świetnym podaniu Filipa Szymczaka Szwed znalazł się w sytuacji sam na sam z Vladanem Kovaceviciem. Górą w tym starciu był bramkarz przyjezdnych, a kapitan „Kolejorza” rozegrał słabe zawody i był w cieniu obrońców rywali, wśród których prym wiódł Zoran Arsenić.

Poznaniakom po raz kolejny nie pomogły zmiany. Szczególnie trudno zrozumieć te przeprowadzone już w doliczonym czasie gry. W szeregach Rakowa o jego zwycięstwie przesądził z kolei właśnie rezerwowy, Fabian Piasecki. Lech ma już 13 punktów straty do dzisiejszego rywala i jeden mecz zaległy. Dziś na murawie szczególnie w drugiej połowie widać było różnicę w jakości gry na korzyść „Medalików”. To kolejny niepokojący sygnał wysłany przez drużynę mistrza Polski w tym sezonie.

Zimnokrwisty Raków

Bardzo niewiele jest momentów, w których Raków traci kontrolę nad meczami. Nawet jeśli pozornie wydaje się, że przeciwnik zyskuje przewagę, a częstochowianie są w głębokiej defensywie, to rzadko mamy do czynienia z wieloma strzałami na ich bramkę. Nie inaczej było w niedzielne popołudnie. Grę z wykorzystaniem wahadłowych i trzech środkowych obrońców zawodnicy Papszuna opanowali w bardzo dobrym stopniu.

W środku boiska bardzo ważną pracę wykonywał Giannis Papanikolaou i wygrywał w tej strefie boiska sporo pojedynków. Goście łapali pewność siebie z każdą upływającą minutą. Bardzo mocno weszli w drugą połowę meczu, wykorzystując stratę Szymczaka i odbiór Vladislavsa Gutkovskisa. Z podania Bartosza Nowaka skorzystał Patryk Kun, który podciął piłkę nad Filipem Bednarkiem. Strzelec gola wykazał się dużym opanowaniem i pewnością siebie, a te cechy charakteryzują też grę zespołu z Częstochowy.

Kolejnym bohaterem zwycięzców był dzisiaj Piasecki. Napastnik wszedł dzisiaj z ławki i zdobył decydującego gola po strzale barkiem. Wcześniej zaprzepaścił świetną okazję, a także zagrał piłkę ręką i przyczynił się do anulowania trafienia Frana Tudora przez VAR. Na słowa pochwały zasługuje także formacja obronna, który grała bardzo mądrze i konsekwentnie.

Czy ktoś im jeszcze zagrozi?

Raków ma w tym momencie siedem punktów przewagi nad wiceliderem, którym jest Legia Warszawa. Z jednej strony nie jest to zaliczka, który zakończyłaby już teraz emocje w walce o mistrzowski tytuł, z drugiej jednak trudno sobie wyobrazić, aby obecnego lidera ktoś potrafił dogonić. Przede wszystkim w ekipie z Częstochowy widać bardzo dużo piłkarskiej jakości.

Choćby dziś z ławki weszli: Piasecki, Mateusz Wdowiak, Ben Lederman. Gustav Berggren oraz Tomas Petrasek. W całej ligowej stawce nie ma drużyny, która mogłaby się pochwalić podobną głębią składu. Trener Papszun bardzo umiejętnie z niej korzysta, a rezerwowi często dają zespołowi impuls, który przekłada się na wymierne korzyści punktowe. Szkoleniowiec częstochowian podczas pomeczowej konferencji zwrócił uwagę na to, że do zdobycia tytułu jeszcze daleka droga:

Lech zaskoczył taktyką, ale sobie poradziliśmy, wygrywając zasłużenie. Ten mecz był niezły, z naszej perspektywy mieliśmy dużą kontrolę, Lech miał tylko jedną sytuację, a sami stworzyliśmy pięć, sześć. Kolejny raz ograliśmy mistrza Polski w Poznaniu, zespół spisał się na medal, to cenne zwycięstwo, ale do mistrzostwa jest daleka droga. Z pokorą podchodzę do każdego meczu, bo taki jest sport.

Zdobywcy krajowego pucharu mają swój charakterystyczny styl, który wydaje się skrojony pod polskie warunki. Opiera się na dużej liczbie dośrodkowań, których adresatem jest wysoki napastnik. Ponadto Raków  jest bardzo groźny po stałych fragmentach gry. Ivi Lopez i Nowak dysponują bardzo dobrym dośrodkowaniem ze stojącej piłki, a z tej umiejętności tej dwójki chętnie korzystają wysocy koledzy. Tych w kadrze „Medalików” nie brakuje. W tym momencie to najrówniej grająca drużyna w Polsce i główny kandydat do mistrzowskiego tytułu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze