Rafał Leszczyński: „Na sukces składa się cały sezon” [WYWIAD]


29-latek opowiada nam o epizodzie w kadrze, swoich byłych klubach oraz życiu prywatnym

6 sierpnia 2021 Rafał Leszczyński: „Na sukces składa się cały sezon” [WYWIAD]
Chrobry Głogów

Zadebiutował w kadrze sporo przed pierwszym występem w ekstraklasie. "Telefon po ogłoszeniu powołania rozładował mi się w 40 minut" - wspomina. Chłopak z Dolcanu niestety nie został w orbicie zainteresowań selekcjonera. Czy Rafał Leszczyński za ważniejszy uznaje pierwszy mecz w reprezentacji, czy w ekstraklasie? Dlaczego nie wspomina dobrze pobytu w Gliwicach? Poruszyliśmy te i wiele innych tematów. Zapraszamy!


Udostępnij na Udostępnij na

Rafał Leszczyński sprzed siedmiu lat, a Rafał Leszczyński dziś, to dwie różne osoby. Wtedy może nie do końca gotowy, przytłoczony szybkim przebiegiem spraw. Dzisiaj to dojrzały człowiek, oddany ojciec. I do tego ciekawy rozmówca, zresztą sprawdźcie sami!

Który dzień był dla Ciebie ważniejszy: 18 stycznia 2014 czy 3 października 2020? [debiut w kadrze i ekstraklasie – przyp. red.]

Trudno powiedzieć. Myślę, że oba debiuty smakowały wyjątkowo. Wydaje mi się, że mogę postawić tutaj kreskę równości.

Co by nie mówić – Rafał Leszczyński do debiutów ma szczęście. W kadrze wygrana i czyste konto, w ekstraklasie również zwycięstwo i zero z tyłu, chyba nawet w pucharze Polski Ci się ta sztuka udała. 

Tak, zgadza się! W obu meczach udało mi się zagrać na zero z tyłu i z perspektywy bramkarza jest to najważniejsza statystyka, która zawsze bardzo cieszy! W pucharze, z tego co pamiętam, też było zero z tyłu. Tak że można powiedzieć, że mam to szczęście.

Bardzo wtedy zaskoczyła Cię decyzja trenera Nawałki? Z całym szacunkiem, ale grałeś w Dolcanie Ząbki, bodaj 1. liga.

Oczywiście. Myślę, że byłem nie mniej zaskoczony niż cała piłkarska Polska.

Pamiętasz chwilę dostania powołania? Miałeś wcześniej jakieś sygnały czy totalne zaskoczenie? 

Pamiętam, że telefon po ogłoszeniu powołania rozładował mi się w 40 minut, bo co chwila ktoś się do mnie dobijał. Osobiście żadnych sygnałów nie miałem. Tak jak mówiłem, byłem mega zaskoczony.

Co czułeś, gdy wszystko stało się rzeczywistością i wystąpiłeś z orzełkiem na piersi?

Byłem bardzo szczęśliwy i zadowolony! Spełniło się moje największe piłkarskie marzenie.

Cofnijmy się trochę w czasie. Piast Gliwice na pewno dobrze Ci się kojarzy – srebro w ekstraklasie. Jak to wspominasz, fajna przygoda?

Jeśli chodzi o kontakty z szatni, to Piast kojarzy mi się kapitalnie, bo do dziś mam dobry kontakt z kilkoma chłopakami. A od strony sportowej nie uważam tej przygody za pozytywną. Było sporo dziwnych sytuacji, do których nie chciałbym już wracać.

Utrzymujesz kontakt z kimś z tamtej ekipy? Mimo że byłeś rezerwowym, to miałam wrażenie, że byliście zgraną paczką, co też złożyło się na końcowy sukces. 

Mam dalej bardzo dobry kontakt z wieloma chłopakami. To prawda. Uważam, że byliśmy mocną grupą w szatni, z mega atmosferą, i to przełożyło się na boisko.

A pamiętasz taki mecz w Częstochowie, w 2019 roku, po którym Raków świętował awans do ekstraklasy? Przypadło to na spotkanie z PBB, które zakończyło sezon w środku tabeli. Grałeś wtedy i miałeś okazję widzieć tę radość, świętowanie. Pojawiły się w głowie myśli: „kurczę, to my powinniśmy się tak cieszyć”? Jeśli tak, to porządnie zmotywowały, bo już za sezon zameldowaliście się w ekstraklasie. (śmiech)

Pamiętam ten mecz, ale po nim nie miałem takich myśli, ponieważ na taki sukces składa się cały sezon. My w nim zasłużyliśmy bodaj na 5. miejsce. Cel udało się zrealizować sezon później.

No właśnie, jak wspominasz ten awans, chwilę wybuchu emocji, gdy po fajnym meczu z Odrą Opole (wygrany 4:3) „Górale” wrócili do najlepszych? Było przecież trochę zawirowań, wstrzymane rozgrywki itp.

Wiadomo, pierwszy sezon pandemiczny, dużo niewiadomych. Awans to były bardzo fajne chwile. Świętowanie na boisku i potem poza nim. Aczkolwiek po roku nastąpił spadek i człowiek po raz kolejny sobie uświadomił, że w piłce odbiór zespołu może się bardzo szybko zmienić z pozytywnego w negatywny i na odwrót.

Widziałam posty na Twoim Instagramie z tamtej chwili – radość biła z nich na kilometr.

Oczywiście, że tak! W końcu po czterech latach mojego pobytu w klubie udało się zrealizować cel, który był stawiany od pierwszego roku, odkąd trafiłem do Bielska. Wielka radość i emocje. Nie da się tego opisać, to trzeba przeżyć.

Chrobry Głogów

I druga strona medalu, muszę o to zapytać. Gdzie upatrujesz przyczyn spadku po roku?

Jak wiadomo, przez ostatnie pół roku nie byłem już obecny w drużynie, więc trudno mi odpowiadać na to pytanie. Myślę, że osoby decyzyjne w klubie doskonale wiedzą, co poszło nie tak. Nie mnie to oceniać.

Pewnie musiało boleć szczególnie, ponieważ spadała tylko jedna drużyna i to mogło dawać nadzieję do końca.

Na pewno bolało to chłopaków, którzy zostali na rundę rewanżową. Myślę, że przed sezonem nikt w ciemno nie obstawiał, że Podbeskidzie będzie najsłabsze z beniaminków i spadnie.

I Twoje drogi z PBB rozeszły się. Potrzebowałeś nowego bodźca, otoczenia? 

Zostałem odsunięty od zespołu. Pozostało mi to uszanować i szukać dalszej drogi rozwoju. Padło na Głogów. Czuję się tu bardzo dobrze i mam nadzieję, że dalej tak będzie.

Głogów ładniejszy niż Bielsko-Biała? Tu i tu 1.liga, tak że pozostałeś na tym samym poziomie

Wydaje mi się, że Bielsko-Biała jest ładniejszym miejscem do życia, ładniej usytuowanym, ale tutaj w Głogowie też jest bardzo przyjemnie! Szczególnie podoba mi się duża liczba parków i miejsc zielonych.

Były oferty z innych klubów? Może jakieś ekstraklasowe chciały na Ciebie zarzucić sieci? 

Na tamtą chwilę były tylko dwie oferty z klubów pierwszoligowych.

Patrząc na inne zdjęcia z Instagrama, rzuca się w oczy, że jesteś szczęśliwym rodzicem. Synek bardzo Cię zmienił? Chodzi mi zarówno o piłkarskie, jak i prywatne kwestie. 

Tak, jesteśmy szczęśliwymi rodzicami! Nie widzimy świata poza małym. Jest naszym oczkiem w głowie! Wydaje mi się, że raczej się nie zmieniłem, aczkolwiek troszkę bardziej odpowiedzialnie prowadzę auto na drodze, mając małego.

Na koniec – czego życzy sobie Rafał Leszczyński na dalsze lata gry w piłkę i życia poza nią? 

Myślę, że przede wszystkim zdrowia. Jeśli ono będzie, to człowiek sobie poradzi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze