Radosław Sobolewski z trudnym zadaniem pod Wawelem


Wisła Kraków to ostatnio temat rzeka... Problemy sportowe, organizacyjne, delikatny chaos... Nowy-stary trener nie będzie miał łatwo, aby to wszystko poukładać – co zresztą pokazał jego pierwszy mecz

10 października 2022 Radosław Sobolewski z trudnym zadaniem pod Wawelem
Krzysztof Porebski / PressFocus

Radosław Sobolewski ponownie objął „Białą Gwiazdę” i będzie starał się wyprowadzić tę drużynę na prostą, a to nie jest zadanie z serii tych najłatwiejszych. Brak satysfakcjonujących wyników, kompletny brak stylu, a dodatkowo jeszcze właścicielskie animozje, które poniekąd przekładają się na sytuacje zespołu, sprawiają, że „Sobol” przychodzi w trudnym momencie i tak właściwie to nie wiadomo, czego konkretnego można się spodziewać. Awansu? Nie będzie łatwo. Można mieć jednak odrobinę nadziei na to, że Wisła Kraków zacznie w końcu grać na miarę swoich kadrowych możliwości.


Udostępnij na Udostępnij na

Radosław Sobolewski to legenda. Wisła to Sobolewski i Sobolewski to Wisła, od dawna. Do klubu jako zawodnik trafił w sezonie 2004/2005 i zdążył przeżyć z nim wszystko: sukcesy krajowe, europejskie triumfy, ale nie jest mu obca także gorycz porażek czy praca w mniej komfortowych warunkach. Znany ze swojej nieustępliwości, twardego charakteru i ceniony przez krakowskich sympatyków, ponownie objął stery i jako pierwszy trener będzie starał się wyprowadzić drużynę targaną kryzysami na prostą. Czeka go niełatwe zadanie, co zresztą pokazał jego debiut w nowej roli i mecz z ŁKS-em Łódź, kiedy prowadzona przez „Sobola” ekipa pokazała dwa oblicza.

Radek jest legendą. To człowiek z „Białą Gwiazdą” w sercu. Związany z Wisłą od kilkunastu lat, gwarantuje oddanie sprawie. Kibice są przekonani, że jest w stanie wyciągnąć z obecnej kadry znacznie więcej niż poprzednik, dlatego bez wątpienia ma za sobą trybuny. Już pod jego wodzą mecz z ŁKS-em wyglądał przyjemniej dla oka, niestety zakończył się remisem – komentuje kibic klubu, Krzysztof.

Czy pomysł z powierzeniem Wisły Sobolewskiemu może wypalić?

Może wypalić, to w końcu piłka nożna i wszystko jest możliwe, ale od samego mieszania herbata nie staje się słodsza. To bardzo sprytny ruch, bo mało prawdopodobne, by kibice podnieśli rękę na Sobolewskiego. Gdybym to ja decydował, wziąłbym kogoś z zewnątrz. Z pewnością jednak lepsze to niż trwanie przy Brzęczku, gdyż nic nie zapowiadało poprawy – mówi nam Kamil Kania, komentator Viaplay Sport.

Sam trener ma świadomość tego, że czeka go ogrom pracy, bo już na swojej pierwszej konferencji prasowej mówił tak: – Czuję się z jednej strony fantastycznie, bo dostałem wreszcie szansę bycia pierwszym trenerem Wisły Kraków. Cieszę się z tego docenienia. Zdajemy sobie jednak wszyscy sprawę, że to bardzo trudny moment dla zespołu. Również dla klubu, jeśli popatrzeć na ostatnie miesiące. Trzeba to dźwignąć. Mam nadzieję, że wszystko się uda i skończy się pozytywnie. 

Radosław Sobolewski – jaki to trener?

Karierę trenerską Radosław Sobolewski rozpoczął 1 lipca 2016 roku, gdy został asystentem w Wiśle, a od tego czasu zdążył pracować z Dariuszem Wdowczykiem, Kazimierzem Kmiecikiem, Kiko Ramirezem, Maciejem Stolarczykiem, Joanem Carillonem i Jerzym Brzęczkiem. Kilkukrotnie to on właśnie zostawał tymczasowym ratownikiem, przejmując drużynę w newralgicznych momentach, ale w Krakowie prawdziwej szansy wcześniej nie dostał.

Chcąc rozpocząć samodzielną robotę, przyjął propozycję innej Wisły, tej z Płocka, i jako główny trener tego zespołu spędził 616 dni. Z zespołem z Mazowsza rozegrał łącznie 62 spotkania, z czego wygrał 22, przegrał 25 i 15 zremisował. Średnia punktów na mecz, jaką wówczas zdobywał, wynosi 1,31, nie jest to zatem wynik zły, ale i nieszczególnie rewelacyjny.

Jaki to trener? Niezweryfikowany. Miał świetny czas w Wiśle Płock, po którym nastąpił kryzys, którego nie potrafił zwalczyć. Trudno powiedzieć, jak u niego z przygotowaniem taktycznym. Na plus na pewno charyzma, to nie jest człowiek, który wystraszy się specyficznej wiślackiej szatni. A to już bardzo dużo – charakteryzuje Patryk Motyka, zaznajomiony z polską piłką jak mało kto, redaktor Onet.pl.

Podczas obecnej kadencji  towarzyszą mu pod Wawelem Bogdan Zając, inny dobrze znany wiślackiej społeczności człowiek (wraz z Adamem Nawałką twórca sukcesów reprezentacji Polski) oraz oczywiście Kazimierz Kmiecik. Wsparcie zatem zacne, jednak okoliczności, w jakich Radosław Sobolewski objął zespół, i sytuacja panującą w klubie nie napawają optymizmem i trochę czasu musi upłynąć, zanim poukłada on Wisłę tak jak chce, co zresztą pokazał pierwszy mecz przeciwko ŁKS Łódź.

W debiucie z Łódzkim Klubem Sportowym oglądać mogliśmy dwa zupełnie różne światy. Pierwszy to premierowa część spotkania i bardzo dobra gra „Białej Gwiazdy” oraz ten gorszy, czyli druga połówka, po której zespół tylko zremisował praktycznie wygrany mecz. Team 45-latka pokazał jednak, że odpowiednio prowadzony ma spore możliwości, a kadra – jak na 1-ligowe warunki – jest mocna. Sobolewski odkurzył kilku zawodników, jak choćby Dora Hugiego, i okazało się nagle (Brzęczek miał zupełnie inną koncepcję i nie używał niektórych graczy), że nawet ci przesiadujący wcześniej na ławce mogą solidnie wyglądać na boisku.

Kibice Wisły i inni dobrze życzący temu klubowi mogą mieć zatem nadzieję, że ich zespół zacznie grać w końcu dobrze, tak jak tego oczekują – na miarę swoich kadrowych możliwości, które są spore. Trzeba jednak przy tym pamiętać w dalszym ciągu, że z pustego to i Salomon nie naleje…

Co z awansem?

Po spadku do pierwszej ligi fani z Reymonta spodziewali się powrotu w szybkim tempie, jednak może być o niego trudno, zwłaszcza jeśli spojrzymy na to, co dzieje się w klubie, a co w takiej skali nie było widoczne jeszcze choćby rok temu. Krakowscy dziennikarze od dłuższego już czasu sugerowali, że w strukturach zarządzających nie dzieje się najlepiej i pojawiają się właścicielskie animozje czy zgrzyty. Ostatnio doszło nawet do tego, że Jarosław Królewski ogłosił odejście z rady nadzorczej i wkrótce ma podać powody tej decyzji.

Organizacyjny chaos i niesnaski przekładają się na sytuację, w jakiej znajduje się drużyna, i aby myśleć o ponownej promocji, w Krakowie muszą poukładać wszystkie sprawy tak, by móc skupić się w większej mierze i z większym spokojem na tych sportowych. Na razie wygląda to tak, jakby Wisła z walki o ekstraklasę wypisywała się sama, głównie przez złe decyzje podejmowane w gabinetach – jak choćby usilne trzymanie na stołku Jerzego Brzęczka, który nie był w stanie osiągnąć z zespołem kompletnie niczego.

Radosław Sobolewski wchodzi zatem z powrotem do tej samej rzeki, tylko że tym razem okazuje się, że woda w niej jest zdecydowanie głębsza niż zwykle i trudniej może być osiągać niektóre cele, jak w tym przypadku awans, który oddala się wielkimi krokami.

Jestem pełen wątpliwości, czy Sobolewskiemu uda się poprowadzić Wisłę do awansu. Problemy tego klubu wykraczają bowiem daleko poza osobę trenera, więc ktokolwiek by jej nie prowadził, moje wątpliwości byłyby podobne. Nie wierzę, że problemy czasem rozwiązują się same i że na boisku może panować porządek mimo bałaganu w gabinetach. Wisła potrzebuje wielopoziomowej odbudowy w pionie sportowym, której konsekwencją będzie silna i uporządkowana pierwsza drużyna. Tyle że na to potrzeba czasu, a tego w Wiśle nie ma, bo każdy rok poza ekstraklasą to dla tego klubu finansowa tragedia. Nie ma też cierpliwości i spójnej wizji właścicieli, a to kolejny element, który mógłby Wiśle pomóc znacznie bardziej niż nowy trener. Za Sobolewskiego trzymam kciuki. Jak za każdego, kto robi coś z miłości, a niekoniecznie z rozsądku – mówi nam Dawid Szymczak, dziennikarz Sport.pl.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze