Radosław Cielemęcki: Do piłki podchodzę na 150 procent [WYWIAD]


Radosław Cielemęcki z Wisły Płock opowiada nam o wielu aspektach swojej kariery, o jej początkach i pobycie w akademii Legii Warszawa

16 lutego 2022 Radosław Cielemęcki: Do piłki podchodzę na 150 procent [WYWIAD]
Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A

Radosław Cielemęcki, zawodnik Wisły Płock, opowiada nam o wielu kwestiach związanych ze swoją karierą. Zaczynając od początków swojej przygody z piłką, przez reprezentacje młodzieżowe, akademię Legii Warszawa, po bieżące tematy związane z Wisłą Płock i ekstraklasą. Serdecznie zapraszamy do lektury!


Udostępnij na Udostępnij na

Zakończył się okres przygotowawczy, jesteście już po pierwszych meczach, za chwilę następne. Jak odczucia po powrocie na boiska?

Dobrze się przygotowaliśmy podczas okresu przygotowawczego. Obóz w Turcji uważam za bardzo udany. Treningi sprawiły, że byliśmy gotowi na start rundy nawet w 110 procentach, dzięki czemu, grając w meczu z Radomiakiem, czułem się bardzo dobrze na boisku.

Zacząłeś rundę w pierwszym składzie, a wcześniej grałeś stosunkowo mało. 

Każdy z młodych zawodników pracował bardzo ciężko i na pewno wszyscy wyglądaliśmy podczas zimowych przygotowań dobrze. Aczkolwiek jestem zadowolony, że trener dał mi szansę grania w pierwszym meczu od początku. To mnie cieszy.

Wróćmy do Twoich początków. Powiedz, jak to się w ogóle zaczęło, że grasz w piłkę? 

Pamiętam, że zawsze tata wraz z mamą opowiadali, że zaczęło się, gdy miałem cztery latka. Piłka leżała po prostu w domu, uderzyłem ją i tak się zaczęło, to był taki mój pierwszy kontakt z piłką. Potem zawsze gdzieś kręciła się obok mnie, nie mogłem się z nią rozstać. Przerwy od grania robiłem tylko na jedzenie, jednak szybko do kopania wracałem.

W ten sposób tata uznał, że może by tak zacząć już troszkę bardziej na poważnie. Mnie się to oczywiście bardzo spodobało, od początku byłem zakochany w piłce. Był jednak duży problem dla mnie ze znalezieniem klubu. Nikt nie chciał mi pozwolić trenować w tak młodym wieku. Dopiero trener Włodzimierz Ciołek – były reprezentant Polski – powiedział, że dla niego wiek nie stanowi problemu. Chciał, aby małe dzieci się rozwijały w piłce, aby rozwijały swój talent.

Krokiem naprzód było na pewno przejście do akademii Legii, trafiłeś tam w wieku 14 lat, jak do tego doszło?

Pamiętam, że wtedy dużo akademii klubów ekstraklasowych się mną interesowało. Gdy się dowiedziałem o propozycji Legii, grałem sobie akurat na podwórku. Podszedł wtedy do mnie tata i powiedział: „Radziu, Legia Warszawa jest Tobą zainteresowana”. Ja stanąłem i powiedziałem „okej” i poszedłem dalej grać. Po pięciu minutach tata znów przyszedł i zapytał, czy zdaję sobie sprawę, co do mnie powiedział. Odpowiedziałem, że tak, bardzo chcę iść do Legii. Rodzice żadnego oporu nie stawiali, chcieli, żebym się spełniał, podążał za marzeniami, bo wiedzieli, że piłka to jest coś, co kocham. 

Przenosiny do innego miasta, stolicy, w tak młodym wieku były pewnie dla Ciebie trudne? 

Myślę, że pierwszy tydzień, może dwa były trudne. A to ze względu, że byłem daleko od domu rodzinnego. Co prawda wcześniej wyjeżdżałem na obozy, ale to było co innego. Po tych dwóch tygodniach, gdy złapaliśmy dobry kontakt ze znajomymi z Warszawy, już nie było dla mnie różnicy.

Mieszkałeś w internacie, jak wspominasz tamten czas, tamtych ludzi? Może jakaś anegdotka?

Pamiętam, że było multum takich sytuacji, gdzie działo się coś śmiesznego i też dlatego tak miło spędzało mi się tam czas. Chociażby przez to nie odczuwałem tych kilometrów od rodziny.

Co do anegdoty. Zawsze był zakaz grania w gry po godzinie 22. Pamiętam, że wtedy dostałem od rodziców na święta PlayStation i monitor do grania. Razem z moim bardzo dobrym przyjacielem, Patrykiem Pierzakiem, zaczęliśmy więc mocno grać w FIFĘ. Nastał taki dzień, że było już około 23 i akurat przyszedł wychowawca. My oczywiście natychmiast zakryliśmy ten monitor kocem (śmiech), myśląc, że go nie zauważy, ale niestety zobaczył. I w ten sposób po dwóch dniach użytkowania straciłem monitor i konsolę na dwa tygodnie.

Powiedziałeś, że kochasz piłkę. Wiesz, czym byś się zajmował, gdyby nie ona?

Też sobie często zadawałem to pytanie. Jednak takiej konkretnej odpowiedzi nie mam. Ja jestem taką osobą, że jeśli podchodzę do czegokolwiek, to na 100 procent. A że piłka jest dla mnie najważniejsza, to podchodzę do niej na 150 procent. Nie miałem sprecyzowanej opcji B. Gdyby nie wyszło, to pewnie pomagałbym tacie w rozwijaniu jego firmy. 

Stolica Cię nie pochłonęła? 

Można tak powiedzieć. Będąc w bursie, dużo osób narzekało, że nas ograniczają, że jest określony czas, żeby wrócić. Ja też miałem często o to pretensje, jeszcze gdy miałem dziewczynę, to tym bardziej. Jednak gdy już poszedłem, mówiąc kolokwialnie, na swoje, to zawsze spotykając gdzieś wychowawców, dziękowałem im i powtarzałem, że ten czas dał mi naprawdę dużo. Dzięki temu, tak jak wspomniałeś, Warszawa mnie nie pochłonęła.

Jeszcze na moment przejdźmy do Legii. Czego Cię pobyt przy Łazienkowskiej nauczył? Piłkarsko, ale może i nie tylko.

Na pewno trenerzy przekazali mi bardzo dużą wiedzę odnośnie do czysto taktycznych rzeczy oraz tego, jak mam się prowadzić. Dietetycy, lekarze, masażyści – wszystko tam było na najwyższym poziomie. Myślę więc, że oprócz takiej dyscypliny nauczyłem się tam bardzo dużo rzeczy na boisku, chociażby nabrania dobrych nawyków na nim. Treningi z pierwszą drużyną dały mi też dużo pewności siebie, co jest ważne.

Po jakimś czasie w klubie doczekałeś się debiutu w pierwszej drużynie i ekstraklasie. Pamiętasz, jakie uczucie Ci wtedy towarzyszyło?

Wiedziałem o tym przed meczem i już wtedy duże napięcie było we mnie. Poszedłem od razu do dziewczyny po treningu. Zadzwoniłem też do rodziców. Byłem tym bardzo podekscytowany. Debiut w ekstraklasie, będąc młodym zawodnikiem, i do tego spełniłem swoje marzenie – no coś pięknego.

Twój licznik występów w pierwszym zespole Legii zatrzymał się na dwóch. Masz trochę żal, że nie dano Ci prawdziwej szansy zaistnienia w zespole?

Może i trochę żal. Może gdybym został i nie zdecydował się na odejście do Wisły, to w Legii mógłbym się dalej spełniać i rozgrywać mecze, aczkolwiek to jest tylko gdybanie. Ja wiem, że dałem 100 procent temu klubowi i nie mam sobie nic do zarzucenia, że mogłem coś więcej zrobić dla Legii. Myślę, że jest leciutki niedosyt, ale nie patrzę już na to.

Przejdźmy do reprezentacji. Pamiętasz moment debiutu w młodzieżowej kadrze i hymnu przed meczem?

Tak, oczywiście, że pamiętam. Pierwsze spotkanie grałem ze Słowacją w U-14. Byłem wtedy nawet kapitanem. Mecz odbywał się na starym stadionie Śląska Wrocław, a na trybunach była pierwsza reprezentacja. Gdy stoisz jako kapitan wraz ze swoją drużyną, patrzysz na trybuny, a tam są piłkarze pierwszej reprezentacji, czyli tam, gdzie ty chciałbyś kiedyś być, to czuć duże ciarki.

Zastanawia mnie też, czy pamiętasz taki mecz reprezentacji U-17 z Anglią? Wtedy po stronie Anglików grali chociażby Jamal Musiala i Jude Bellingham. Było widać już wtedy, że niedługo później będą w tym miejscu, w którym są?

Powiem szczerze, że pamiętam jeszcze Elliotta z Liverpoolu, który wtedy też z nami grał. Na pewno on oraz Jude Bellingham zrobili na mnie największe wrażenie. Było widać, że Elliot miał to coś, że będzie kiedyś grał gdzieś wysoko. Po meczu rozmawialiśmy też z chłopakami z zespołu, już na chłodno, i stwierdziliśmy, że Bellingham to również będzie piłkarz przez duże „P”.

Liczysz na szybki powrót do młodzieżowych reprezentacji? Wypadłeś trochę z obiegu w kadrze. 

Oczywiście, że liczę na powrót do kadry. Będę robił na pewno wszystko, aby znów otrzymać powołanie. Wspominam bardzo dobrze reprezentację Polski, nie tylko chłopaków, których poznałem i mogłem z nimi grać, ale i trenerów, od których dużo zaczerpnąłem. Będę więc ciężko pracował, aby do niej wrócić.

Latem przeniosłeś się do Wisły Płock, był to dla Ciebie oczywisty kierunek? 

Myślę, że tak. Rozmawiałem z menedżerem, który powiedział mi o tej opcji, że Wisła jest mną zainteresowana. Pojechaliśmy więc do Płocka, wraz z Kubą Rzeźniczakiem, który jakiś czas już tu grał. Kuba bardzo dużo pomagał mi wówczas, kiedy miałem podjąć decyzję. Decyzja o podpisaniu kontraktu z Wisłą była dla mnie więc dość oczywista.

Z czego Twoim zdaniem wynika tak dobra postawa Wisły w tym sezonie? Bo naprawdę fajnie się to ogląda.

Myślę, że z tego, iż bardzo dobrze pracujemy na treningach. Nikt się nie obraża, że nie gra, czy występuje rzadziej. Drużyna jest bardzo zżyta ze sobą, panuje bardzo dobra atmosfera i myślę, że ta atmosfera pomaga nam dobrze prezentować się na boisku. Nie ma takich sytuacji, że ktoś kogoś zgani za to, że coś źle zrobił, tylko każdy siebie wspiera. I to z pewnością pomaga i napędza nas jako zespół. Bo, tak jak wspomniałeś, fajnie się to ogląda i tak to też wygląda na boisku.

Spróbujecie jeszcze powalczyć o coś więcej, może zakręcić się w okolicach ścisłego czuba tabeli?

Chcielibyśmy zająć jak najwyższą lokatę na koniec sezonu. Jak na razie jesteśmy na miejscu ósmym, jesień zakończyliśmy na szóstym, więc niegłupie będzie, jeśli powiem, że chcemy walczyć nawet o trzecie miejsce, bo wiem, że nas na to stać.

Jak Ty w ogóle siebie piłkarsko charakteryzujesz? Chodzi mi chociażby o pozycję, czasami grasz jako skrzydłowy, a kiedy indziej jako ofensywny pomocnik. Gdzie czujesz się najlepiej?

Czuję się lepiej w środku pola, od zawsze tam grałem. Gdy zaczynałem u trenera Włodzimierza Ciołka, to zawsze mi powtarzał, że muszę grać w środku, bo mam bardzo dobrą technikę, przegląd pola, dobre uderzenie i na tej pozycji będę to wykorzystywał. Przechodząc również do Legii, od razu zostałem ustawiony na „8” czy „10”, aczkolwiek granie na skrzydle nie stanowi dla mnie problemu. 

Twój największy piłkarski atut to…?

Zdecydowanie technika.

Z kolei gdybyś mógł ulepszyć jeden element swoich piłkarskich umiejętności?

Lewa noga.

Masz jakąś swoją odskocznię od piłki? Coś, dzięki czemu oczyszczasz głowę od myśli o treningach, meczach? 

Są chyba trzy takie rzeczy. Powrót do mojego domu, gdy spędzam czas z moją mamą, tatą czy siostrzyczką, która za mną tęskni. Ale również wyjazdy z chłopakami z zespołu, czy to na jedzenie po treningu, czy przed nim. No i spotkania z moimi przyjaciółmi z Warszawy, mam grupkę osób, z którymi się trzymam. Gdy się z nimi spotykam, jest to dla mnie zdecydowanie fajna odskocznia od piłki.

A oglądasz w ogóle mecze?

Oglądam. Dużo moich byłych kolegów, przyjaciół z Legii nie tylko gra w ekstraklasie, więc staram się to śledzić. Inne ligi również. Wiadomo, że nie da się oglądać wszystkich spotkań, ale gdy grają te najlepsze kluby, to staram się oglądać i wyciągać jakieś wnioski z ich gry.

Sodówka – już po czy jeszcze przed?

Powiem szczerze, nie będę oszukiwał, ale był taki okres w moim życiu, gdy byłem w Legii Warszawa, że było po mnie widać ją trochę. Nie jestem z tego oczywiście zadowolony, ale wiem, że w życiu młodego zawodnika przychodzi taki moment, iż myślisz, że osiągnąłeś nie wiadomo co. A teraz, gdy myślę o tym, będąc trochę starszy, uważam, że to było trochę nie na miejscu.

Najlepszych zawodnik, z jakim grałeś?

Rafał Wolski. W Legii było bardzo dużo zawodników dobrych, ale przechodząc do Wisły Płock, patrząc na Rafała, od początku mówię, że jest to bardzo dobry piłkarz. Przychodzisz na trening i po prostu podziwiasz, jak on gra, jak cieszy się piłką.

Ulubiony zawodnik z dzieciństwa albo ktoś, na kim się obecnie wzorujesz?

Cristiano Ronaldo.

W jakiej lidze chciałbyś zagrać i dlaczego właśnie tam? 

W Premier League. Jest to najlepsza liga na świecie, grają tam najlepsze kluby i jedni z najlepszych zawodników, więc chciałbym tam zagrać.

Czego nam jeszcze Radosław Cielemęcki nie pokazał w ekstraklasie?

Nie pokazałem tego, co robiłem w reprezentacji Polski czy w Legii. Takiej swobody z piłką, tego, że jestem dobrze wyszkolony technicznie. Ale myślę, że jest jeszcze na to czas i będę starał się z każdym meczem robić krok w przód i pokazywać swoje „Ja”.

Ostatnie pytanie. Gdzie widzisz siebie, powiedzmy, za 2–3 lata?

Chciałbym widzieć siebie w zagranicznej lidze za te 2–3 lata. Jest to mój postawiony cel, żeby w jakimś wieku przejść do dobrego zagranicznego klubu, w którym będę mógł się dalej rozwijać. 

Dzięki za rozmowę!

Dzięki wielkie!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze