Ruch Chorzów po pokonaniu Cracovii 1:0 może być już spokojny bytu w Ekstraklasie. Aczkolwiek ostatnie minuty meczu rozgrywanego w Chorzowie były bardzo nerwowe. O zmarnowanych akcjach podbramkowych oraz o podejściu do każdego meczu wypowiedział się po spotkaniu Michał Pulkowski.
Co mógłbyś tak na gorąco powiedzieć o okazji strzeleckiej z końcówki meczu?
Miałem mało czasu. A można się było spodziewać w miarę dogodnej okazji. Szkoda, że się nie udało, ale widocznie nie jestem tak dobrym piłkarzem jak Andrej Komac. On w podobnej sytuacji strzelił bramkę. Ja niestety nie.
Zwycięstwo może na pewno cieszyć, aczkolwiek zabrakło chyba Ruchowi skuteczności.
No tak. Tylko można powiedzieć, że dopiero w końcówce mieliśmy te okazje. Paweł Lisowski z Markiem Zieńczukiem mogli pokonać bramkarza. Były też moje sytuacje, więc trzeba było strzelić tę drugą bramkę i na pewno nie mielibyśmy nerwowej końcówki.
Zatem nie należy za bardzo chwalić tak tego Ruchu?
Nie, nie chwalmy tego Ruchu za bardzo. My twardo stąpamy po ziemi, trener cały czas powtarza nam, gdzie jest nasze miejsce w szeregu, dlatego też koncentrujemy się na każdym najbliższym meczu.
O pucharach na razie nie myślicie, jak można się domyślić.
Na razie cicho sza.