Lech Poznań rozgromił 4:1 Khazar Lenkoran. Gospodarze przez cały mecz kontrolowali wydarzenia na boisku i byli zespołem znacznie lepszym zarówno pod względem taktycznym jak i technicznym. Bramki dla Lecha zdobyli Semir Stilić, Rafał Murawski, Dimitrije Injać i Piotr Reiss.

Mecz cieszył się dużym zainteresowaniem ze strony kibiców, o czym świadczyły pełne niemal w komplecie niebiesko-białe trybuny i korek samochodowy na godzinę przed pierwszym gwizdkiem arbitra na przebudowywanej przed Euro 2012 ulicy Bułgarskiej. Ci, którzy swoje wyczekali i przyszli na stadion nie mieli czego żałować. Lech pokazał dojrzały, ładny dla oka futbol. W zagraniach piłkarzy wyraźnie widać było myśl trenerską nakreśloną przez Franciszka Smudę. Szkoleniowiec „Kolejorza” na każdej konferencji prasowej podkreśla, że wymaga od swoich graczy dużej liczby szybkich, krótkich podań do najbliższego partnera. Taktyka ta sprawdziła się w meczach kontrolnych i jak pokazał pierwszy dwumecz w Pucharze UEFA także w grze o stawkę.
Pierwszą bramkę gospodarze zdobyli dopiero w 35. minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Semira Stlica. Utalentowany Bośniak uderzył lekko tak aby, któryś z partnerów przeciął lot piłki. Tak się jednak nie stało, ale w zamieszaniu podbramkowym piłka wpadła do siatki zdezorientowanego bramkarza przyjezdnych. Było to pierwsze trafienie w barwach Lecha młodego pomocnika, uznawanego za jedną z największych nadziei bałkańskiej piłki. Kiedy wydawało się, że do przerwy nic wielkiego się nie może wydarzyć, Azerowie niespodziewanie wyrównali. Kontaktową bramkę po kontrataku strzelił Zaur Ramazanow wykorzystując brak zdecydowania Krzysztofa Kotorowskiego. – Byłem zdenerwowany. Dziękuje kibicom za doping po tej straconej bramce, bo gdybyśmy stracili drugą mogłoby być ciężko – mówił o wydarzeniach z pierwszej połowy na pomeczowej konferencji Franciszek Smuda.

Po przerwie Lech grał jednak dalej swoje i konsekwentna gra w drugiej linii przyniosła oczekiwane efekty. W 52. minucie szans bramkarzowi gości nie dał Rafał Murawski uderzając bardzo mocno zza pola karnego. – „Muraś” rozegrał dobre spotkanie. Po zejściu powiedział, że czuje się jakby miał na nogach gips – mówił w swoim stylu Smuda. W 61. minucie za faul w środkowej strefie boiska drugą żółtą kartką ukarany został Elmar Bakszijew i stało się jasne, że nic nie jest już w stanie odebrać Lechowi zwycięstwa. Zszokowany boiskowymi wydarzeniami Bakszijew nie chciał zejść z murawy, dopiero po namowach swojego kolegi z drużyny opuścił plac gry. Rozdrażnionych gospodarzy dobili jeszcze Dimitrije Injać i ulubieniec kibiców Piotr Reiss, który dopiero po przerwie pojawił się na placu gry.
Na pomeczowej konferencji asystent trenera Khazaru (główny zaraz po ostatnim gwizdku rzekomo źle się poczuł) dziękował Lechowi i kibicom za miłe przyjęcie w Polsce, chwaląc przy tym atmosferę na stadionie Lecha. Dodał także, że rok temu w eliminacjach LM omal nie wygrali z Dynamem Zagrzeb, któremu potem wiodło się nieźle i ma nadzieje, że tym razem podobnie będzie z drużyną Lecha. Z kim chciałby zmierzyć się Franciszek Smuda? – Sturm Graz – odparł trener. – Ale oni nie są rozstawieni – stwierdził jeden z dziennikarzy. – To z VfB Stuttgart – sprostował Smuda. Czy życzenia „Franza” się spełnią pokaże losowanie.
Lech Poznań – Chazar Lenkoran 4:1 (1:1)
Semir Stilić (35), Rafał Murawski (52), Dimitrije Injać (64), Piotr Reiss (84) – Zaur Ramazanow (45)
W naszym serwisie można obejrzeć galerię zdjęć z meczu, która znajduje się w dziale fotogaleria.