To już dzisiaj, 2 maja, na Stadionie Narodowym w Warszawie Tomasz Musiał zagwiżdże po raz pierwszy. Rozpocznie tym samym finał 63. edycji Pucharu Polski. Zmierzą się w nim zespoły Lecha Poznań i Arki Gdynia. Kto wróci do swojego miasta z trofeum i rozpocznie świętowanie?
Poznań czy Gdynia?
Oczywiście zdecydowanym faworytem dzisiejszego starcia są zawodnicy Kolejowego Klubu Sportowego. To oni walczą o mistrzostwo, ich gra jest bardziej przekonującą, to za nimi przemawia doświadczenie. Dzisiaj czeka nas swoisty pojedynek Dawida z Goliatem. Arka nadal znajduje się w kryzysie. Nie potrafi wygrać spotkania od 28 lutego, od pojedynku w Pucharze Polski, w którym w Suwałkach wygrała 0:3. Następnie gdynianie zanotowali trzy remisy i aż sześć razy schodzili z boiska pokonani. Sytuacja „Kolejorza” jest zupełnie inna, poznaniacy w tym roku zanotowali tylko jedną porażkę, w dramatycznych okolicznościach przegrywając z warszawską Legią 1:2. Nie ma co ukrywać, jest to przyzwoity sezon w wykonaniu podopiecznych Nenada Bjelicy, chcą oni zdobyć dublet i głośno o tym mówią.
Dlaczego Puchar zdobędzie Lech?
Jeżeli nie teraz, to kiedy? To pytanie mogą sobie zadawać kibice „Kolejorza”, a także do znudzenia powtarzać formułkę „do trzech razy sztuka”. Ostatnie dwa finały z rzędu przegrywali z Legią Warszawa, teraz rywal i jego specyfikacja gry są zupełnie inne. Rzadko kiedy się zdarza, aby w finale krajowego pucharu grała drużyna, która broni się przed spadkiem. Lech ma wszystko, aby to trofeum zdobyć – lepszych piłkarzy, większe doświadczenie w meczach o taką stawkę, bardzo dobrego trenera, a także fanatycznych kibiców prowadzących swój ukochany klub do zwycięstw. Do stolicy pojedzie aż siedem pociągów specjalnych, a także wiele busów z kibicami Lecha. Takiej mobilizacji nie było od dawna. Piłkarze podkreślają, że są zmotywowani na 100% i chcą zabrać puchar do Poznania. Aby do tego doszło, muszą zagrać na swoim najwyższym poziomie, a wtedy wszystko powinno pójść po ich myśli. Potrafią odnaleźć się w roli faworyta. Z Arką w tym roku wygrywali, teraz powinno być tak samo.
„Jesteśmy gotowi na niespodziankę”
To słowa trenera Arki, Leszka Ojrzyńskiego. Prawdą jest, że gdyński klub znajduje się w wielkim dołku, ale futbol pisał różne scenariusze. Widzieliśmy już na stadionach wiele niespodzianek, lecz jeżeli Lech musi zagrać na swoim najwyższym poziomie, to na jakim muszą zagrać gdynianie, aby zabrać do siebie trofeum? Na pewno nie można powiedzieć, że muszą grać swoje, ponieważ ich dotychczasowa gra pozostawia wiele do życzenia i z taką postawą trudno będzie o sprawienie wielkiej niespodzianki. Lech musi, Arka tylko może. W tym aspekcie upatrywałbym szans na zwycięstwo, piłkarze Leszka Ojrzyńskiego oczywiście zdają sobie sprawę z tego, jak ważny jest to mecz, ale oni już i tak doszli daleko, finał jest tylko nagrodą za dobrą grę w półfinale. Presja ciąży na „Kolejorzu” – jeżeli podopieczni Bjelicy jej nie wytrzymają, Arka może zaskoczyć wszystkich. A może to Rafał Siemaszko, a nie Marcin Robak, doprowadzi do euforii kibiców? Wszystko w takich spotkaniach jest możliwe, nawet najmniej spodziewany scenariusz.
Droga do finału
Arka Gdynia miała zdecydowanie łatwiejszą drogę na Narodowy, można wręcz powiedzieć, że do Warszawy jechała autostradą już od pierwszej rundy. Nie zagrała ona bowiem z żadną ekstraklasową drużyną. Jej rywalami były takie drużyny jak Rominta Gołdap, Olimpia Zambrów i Bytovia Bytów. W każdej rundzie Arka radziła sobie dobrze, oprócz półfinałowego rewanżu, w którym niewiele zabrakło, byśmy w finale zobaczyli Wigry Suwałki. Gdynianie zdobyli w siedmiu spotkaniach 14 bramek, tracąc ich osiem.
Zupełnie inaczej wyglądała przygoda z pucharem zespołu Lecha. Grał z trzema ekstraklasowymi drużynami oraz jedną pierwszoligową. Strzelił im 15 bramek, stracił tylko trzy bramki, wszystkie w ćwierćfinałowych potyczkach z Wisłą Kraków.
Odliczanie czas zacząć
Wszystko już wiemy, kto jest faworytem, kto może sprawić niespodziankę. Kibice z pewnością od rana podróżowali w stronę stolicy naszego kraju, w różnych środkach transportu z pewnością słychać było głośne przyśpiewki i odliczanie do wielkiego wydarzenia w historii obu klubów. Kto wygra mecz przyjaźni? Kto zdobędzie Puchar Polski i zagwarantuje sobie udział w europejskich pucharach? Na to pytanie odpowiedź już po godzinie 18. Miejmy nadzieję na fantastyczne widowisko. Czas, start!