Prosto z Wysp II


Jak to bywa w okresie międzysezonowym, na pierwszym planie są oczywiście transfery, zarówno piłkarzy jak i trenerów. Jednak w ubiegłym tygodniu miało miejsce w Premiership trochę innych, także ciekawych wydarzeń.


Udostępnij na Udostępnij na

Sporo się działo w ekipie mistrza Anglii, czyli w Manchesterze United. Kontrakty (w końcu) podpisali Nani, Anderson oraz… Tomek Kuszczak. Brazylijczyk dostał pozwolenie na pracę dopiero po odwołaniu. Wcześniej nie chciano mu go udzielić, bowiem nie wystąpił w 75% spotkań reprezentacji Brazylii. Ciekawe jak miał to zrobić mają 18 lat i taką konkurencję w drugiej linii… Ulubioną liczbą w ekipie „Czerwonych Diabłów” jest bezwątpienia 17, bowiem po tyle milionów funtów wydano na wyżej wymienionych piłkarzy (oczywiście bez Kuszczaka) oraz na Owena Hargreavesa. Łącznie daje to, że też sięgnę po kalkulator, 51 milionów funtów. Sporo, a to podobno nie koniec zabawy transferowej.
W końcu numer „10” na koszulce dostał Wayne Rooney, który poprzednio grał z ósemką. Wielki ów sir Alex Ferguson stwierdził, że „Wazza” posiada wszystkie cechy, aby stać się piłkarzem klasy Dennisa Lawa czy niedawno Ruuda van Nistelrooya, który również kopali piłkę z tym numerem na plecach.

Tematem nr 2 na Wyspach, pośrednio związanym z transferami, jest sprawa Franka Lamparda. Pośrednio też ten temat związany jest z… Orange Ekstraklasą. Otóż Frank rzekomo ma odejść z Chelsea bowiem Roman Abramowicz nie chce mu podnieść gaży o zaledwie 20 tysięcy funtów, ażeby zarabiać tyle, co najlepiej opłacani Ballack i Sheva. Mam nadzieję, że to tylko plotka, bowiem w przeciwnym wypadku głupota Rosjanina jest wprost proporcjonalna do tej włodarzy Wisły Kraków, którzy wypuścili ze swojego zespołu najlepszego gracza „Białej Gwiazdy”, czyli Emiliana Dolhę. A jeszcze porównajmy ile do drużyny wnoszą Ballack i Shevchenko razem wzięci, a ile Lampard, który odgrywa rolę podobno do tej Gerrarda z Liverpoolu czy Del Piero z Juventusu. A! Juventus to być może jeden z możliwych kierunków wędrówki angielskiego rozgrywającego, bowiem managerem jest tam jego dobry znajomy, czyli Claudio Ranieri.

Miał być Anelka, miał być Martins bądź Torres a jest… Eduardo da Silva. Tak, to Brazylijczyk. A skąd? Ano z Dynama Zagrzeb, czyli klubu chorwackiego. 24-letni zawodnik legitymujący się dwoma paszportami wpadł w oko Wegnerowi, gdy strzelił bramkę Anglikom w eliminacjach do Euro, oraz samym „Kanonierom” w eliminacjach do Ligi Mistrzów w ubiegłym roku. Tak to już w futbolu bywa, wpadniesz komuś w oko, nawet niczym sól – zostaniesz zapamiętany. Jednak porównywać Eduardo z Henrym osobiście się boję.

Parę słów może o Jurku Dudku. Jako, że to człowiek inteligentny, kontrakt z Realem chce podpisać tylko na rok, ażeby odnotować w swojej karierze grę w tym wielkim klubie a po kolejnym roku siedzenia na ławce w końcu zacząć grać (mają lat wtedy 35). No najwyższa pora! Ma też propozycje walki fair (nigdy wcześniej w żadnym klubie takiej nie miał) z pierwszym bramkarzem Boltonu – Jussi Jaskalainenem. Oj ciekawie, na razie „bohater ze Stambułu” trenuje w Odrze Wodzisław u boku swojego brata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze