Premiership: Świetna forma „The Toffees”


Drugie niedzielne spotkanie 35. kolejki Premiership zakończyło się gładkim zwycięstwem Evertonu nad Sunderlandem. Podopieczni Davida Moyesa po golach Pienaara i Fellainiego wygrali 2:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla podopiecznych Ricky’ego Sbragii był to arcyważny mecz. „Czarne Koty” walczą o utrzymanie w lidze, a ich przewaga nad strefą spadkową to tylko cztery punkty. Ewentualna wygrana na Stadium of Light miała być kluczem do sukcesu i pozostania w szeregach najlepszej ligi w Europie.

Everton przyjechał do Sunderlandu bez kontuzjowanych Jagielki i Rodwella, zaś w drużynie gospodarzy nie mogli wystąpić Gordon i Nosworthy. W pierwszej połowie optyczną przewagę zdobyli „The Toffees”, nad nimi nie ciążyła żadna presja, piłkarze z Liverpoolu zajmują w tabeli szóstą pozycję, mając pięć punktów przewagi nad West Ham i dwa „oczka” straty do Aston Villi. W najlepszym wypadku Everton może zakończyć sezon na bardzo dobrej piątej pozycji, tuż za „Wielką Czwórką”. Goście zagrali z jednym napastnikiem, trener David Moyes na pozycję najbardziej wysuniętego gracza desygnował Brazylijczyka Jo. W drugiej linii szaleli tradycyjnie Fellaini, Pienaar, Cahill i podłączający się do akcji ofensywnych Baines. Sunderland, mimo ogromnej presji i oczekiwań, nie zdołał w pierwszej połowie oddać ani jednego celnego strzału na bramkę Tima Howarda. Everton próbował czterokrotnie, ale bez efektów bramkowych.

W drugiej części gry błyskawicznie przewagę objęli przyjezdni. W 48. minucie pozornie niegroźna akcja gości zakończyła się bramką. Jo świetnie przytrzymał piłkę na linii szesnastego metra, podał do Pienaara, a reprezentant RPA ośmieszył bramkarza gospodarzy. Najbardziej swoim występem rozczarował ten, który miał zostać bohaterem, czyli Djibril Cisse. Francuz zszedł z boiska w 64. minucie, a do swoich statystyk nie dopisał ani jednego strzału na bramkę rywali. Dwadzieścia minut po zdobytym golu Pienaar wystąpił w roli asystującego. Pomocnik Evertonu pobiegł z piłką prawą stroną boiska i wysunął wbiegającemu w pole karne Fellainiemu, Belgowi nie zostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Obrona Sunderlandu znów nie popisała się, zostawiając Pienaara bez krycia. Defensywa gospodarzy przez cały mecz grała zbyt pasywnie, przez co goście bardzo łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich. Sunderland doszedł do głosu dopiero na kwadrans przed końcem spotkania, największe zagrożenie pod bramką Howarda stwarzał Kenwyne Jones. Blisko zdobycia bramki kontaktowej był Malbranque, który chciał zaskoczyć golkipera przyjezdnych strzałem z ostrego kąta, jednak Tim Howard był w doskonałej dyspozycji i potwierdził to fantastyczną paradą. Bramkarz „The Toffees” ukoronował świetny występ czystym kontem i stał się jednym z bohaterów tej potyczki. Everton wygrał i w efekcie, przynajmniej do jutra, wyprzedzi w tabeli piątą Aston Villę. Jutro natomiast „The Villans” zmierzą się z Hull City i stanie się jasne, kto po 35. kolejce piastować będzie w tabeli miejsce bezpośrednio za Manchesterem, Liverpoolem, Chelsea i Arsenalem.
 

Komentarze
~zołza (gość) - 15 lat temu

Dlatego,że nie lubię Fc Liverpoolu,to EVERTON jest
klubem z Liverpoolu,któremu w jakimś stopniu
kibicuję;)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze