Premiership: Arsenal też poległ


Wczoraj pierwszej porażki w lidze doznał Liverpool. Dzisiaj ten los spotkał liderów tabeli – Arsenal. Arsene Wenger nie wyciągnął wniosków ze słabej postawy swojego zespołu w zaległym meczu z Newcastle i na Riverside „Kanonierzy” zagrali równie słabo.


Udostępnij na Udostępnij na

Najważniejsze wydarzenie tego meczu miało miejsce już w 4. minucie spotkania. W wydawało by się łatwej sytuacji beznadziejnie zachował się Almunia, który niepotrzebnie wyszedł do piłki, a Kolo Toure był zmuszony do faulowania Jeremy’ego Aliadiere (defacto były gracz Arsenalu) w obrębie pola karnego. Rzut karny na bramkę zamienił najlepszy strzelec zespołu – Stewart Downing. Wenger wystawił taką samą jedenastkę, jak w spotkaniu z Newcastle, czyli bez kontuzjowanych Fabregasa, Hleba i Flaminiego, a z dwójką Eduardo i Adebayor z przodu. I „Kanonierzy” zagrali równie słabo i bezsilnie jak w środku tygodnia. Duet napastników wyraźnie się nie rozumiał, linia pomocy nie potrafiła skonstruować żadnej akcji, a defensywa popełniała wręcz katastrofalne błędy, które tylko cudem nie zakończyły się stratą bramki. Middlesbrough podwyższyło jeszcze wynik za sprawą Sanli Tuncaya, a honor gości uratował w piątej minucie doliczonego czasu gry Tomas Rosicky. Dzięki temu Arsenal nadal strzela bramkę w każdym kolejnym meczu tego sezonu, ale nad drugim Manchesterem United piłkarze z północnego Londynu mają już tylko punkt przewagi. Dzięki tej wiktorii spod gilotyny uciekł manager gospodarzy, Gareth Southgate, który przed tym meczem miał fatalną serię spotkań.

W meczu na dole tabeli Bolton rozgromił Wigan 4:1. Gospodarze zaprezentowali się w tym spotkaniu bardzo dobrze, a zwycięstwo mogłoby być jeszcze wyższe, gdyby Nicolas Anelka nie przestrzelił rzutu karnego, co zdarzyło mu się po raz pierwszy w karierze! Jednak 28-letni Francuz i tak może być zadowolony ze swojego występu, gdyż na minutę przed końcem strzelił swoją 8. bramkę w sezonie, a wcześniej asystował jeszcze przy trafieniu Nolana.

Wyrównane spotkanie oglądaliśmy na White Hart Lane. Tottenham ostatecznie pokonał Manchester City 2:1. Pierwszą bramkę, w doliczonym czasie gry zdobył Pascal Chimbonda. Wyrównał Rolando Bianchi, który oficjalnie utrzymuje, że nie chce odchodzić z klubu. W 82. minucie za brutalny faul czerwoną kartką został ukarany Stephen Ireland, a chwilę później rezerwowy Jermaine Defoe zdobył bramkę dającą „Kogutom” trzy punkty.

PIŁKARSKA SOBOTA

W ostatnim sobotnim meczu Liverpool dość sensacyjnie poległ w Reading i odniósł pierwszą porażkę w lidze w tym sezonie. Oznacza to, że jedynie Arsenal jeszcze ani razu nie został pokonany. „Kanonierzy” jutro na Riverside zagrają z Middlesbrough. Ryan Giggs zdobył setną bramkę w lidze. Wszystkie strzelone oczywiście w barwach Man Utd.

Pierwsza połowa na Madejski Stadium była mało emocjonująca. Gospodarze wyszli na prowadzenie po rzucie karnym wyegzekwowanym celnie przez Stephena Hunta. Wyrównał kapitan „The Reds” – Steven Gerrard. Mecz zdecydowanie ożywił się po przerwie. Zaatakowały obie drużyny, ale strzelali tylko gospodarze. Najpierw Kevin Doyle, a potem James Harper. Piłkarze Beniteza mogą jednak mówić o wielkim pechu w tym spotkaniu. Wspomniany już Gerrard trafił w poprzeczkę, pod koniec meczu w słupek uderzył Peter Crouch a w reszcie sytuacji świetnie bronił Marcus Hahnemann.

Giggsa gol nr 100, Yakubu hat-trick

Manchester United planowo rozgromił ostatnią drużynę w lidze, jednak fani “Czerwonych Diabłów” na pierwszą bramkę musieli czekać dopiero do 40. minuty spotkania. Wtedy to na strzał zza pola karnego zdecydował się Cristiano Ronaldo. Jego strzał wprawdzie sparował bramkarz, ale do odbitej piłki najszybciej dopadł Ryan Giggs i umieścił ją w siatce. Walijczyk bije w tych rozgrywkach rekord za rekordem. Najpierw na początku sezonu strzelił bramkę, dzięki której zachował ciągłość trafiania w każdym swoim sezonie w Premier League. Teraz trafił po raz setny w historii swoich występów w Manchesterze Unied i w ogóle w całych rozgrywkach. W meczu dwukrotnie trafił jeszcze Tevez, a wynik ustalił w 90. minucie z rzutu karnego Cristiano Ronaldo. Była to już 9. bramka Portugalczyka w lidze. Wynik mógłby być wyższy, ale Rooney i Giggs trafiali w słupek.

Piłkarz Evertonu – Yakubu – w pojedynkę rozprawił się z Fulham, kiedy w niecałe pół godziny drugiej połowy ustrzelił klasycznego hat-tricka. Zszedł trzy minuty po ostatniej bramce wśród wiwatowania całego rozśpiewanego Goodison Park. Kibice klubu powinni to potraktować jako zadośćuczynienie za pierwszą odsłonę spotkania, kiedy na boisku nie działo się praktycznie nic.

Trafia również Shevchenko

Chelsea Londyn w spotkaniu z beniaminkiem Sunderlandem zagrała bez Didiera Drogby, który przeszedł ostatnio operację kolana. Zastąpił go Ukrainiec Andriy Shevchenko, i to z bardo dobrym skutkiem, bowiem w 23. minucie spotkania wyprowadził „The Blues” na prowadzenie po wykorzystaniu dośrodkowania Salomona Kalou. Wynik ustalił Frank Lampard, po dość kontrowersyjnym rzucie karnym. W końcówce spotkania z boiska wyleciał jeszcze Liam Miller.

Portsmouth wygrało po raz pierwszy od 37 lat na obiekcie Aston Villi. Goście od początku do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na murawie, a ich przewagę udokumentował Ali Muntari dwoma pięknymi golami. Trzecią bramkę dla gości strzelił… pomocnik „The Villans”, Craig Gordon, który po strzale Benjaniego skierował piłkę do własnej siatki. „The Pompeys” przeskoczyli tym samym rywali w tabeli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze