Angielska herbata: zabrać biednym, dać bogatym, czyli Project Big Picture


Likwidacja Pucharu Ligi i zmniejszenie liczby klubów w Premier League. Project Big Picture przepustką bogatych do rządzenia biedniejszymi?

13 października 2020 Angielska herbata: zabrać biednym, dać bogatym, czyli Project Big Picture
www.caughtoffside.com

Powstanie Premier League w 1992 roku zrewolucjonizowało angielską piłkę. Futbol w kraju nad Tamizą stał się odtąd produktem luksusowym ochoczo wspieranym przez grube portfele nadawców telewizyjnych. Po niemal 30 latach może nastąpić jednak jeszcze mocniejszy wstrząs. Project Big Picture, zestaw propozycji powstały przy współpracy właścicieli Liverpoolu oraz Manchesteru United, na dobre zmieniłby rzeczywistość Premier League. Do tego stopnia, że nic nie byłoby już takie jak przedtem.


Udostępnij na Udostępnij na

Anglicy gustują ostatnio w projektach. Jeszcze nie tak dawno był Projekt Restart, o który pokłóciła się praktycznie cała liga. Zasady wznowienia rozgrywek po przerwie spowodowanej pandemią poróżniły kluby Premier League. Nie brakowało insynuacji i wzajemnych oskarżeń. To jednak nic w porównaniu do tego, co nadciąga. A nadciąga wiele, bo pomysł właściciela Liverpoolu, Johna W. Henry’ego, który dojrzewał podobno już od 2017 roku, może wywrócić zasady panujące w angielskim futbolu od prawie trzech dekad do góry nogami.

Kij ukryty za marchewką

Project Big Picture, bo tak ma zwać się twór powstały w głowie amerykańskiego biznesmena, a dopracowany ostatecznie razem z właścicielami Manchesteru United, wywołał już lawinę kontrowersji. Szereg propozycji zawartych w dokumencie, do którego dotarli dziennikarze „The Daily Telegraph”, jest szeroko komentowany nie tylko na Wyspach. Przede wszystkim z powodu faktu, że chodzi o olbrzymie pieniądze i jeszcze większą władzę. Kwestie przecież tak bardzo budzące zainteresowanie ludzi.

To nie może jednak dziwić, bo obietnica jednorazowego przelewu o wartości 250 milionów funtów na konto English Football League (stowarzyszenia odpowiadającego za rozgrywki drugiego, trzeciego i czwartego poziomu w Anglii) działa na wyobraźnię. Także Ricka Perry’ego, prezesa EFL, który nie ukrywał entuzjazmu z powodu środków finansowych, które w dobie pandemii pomogłyby klubom z niższych lig wyjść na prostą. Podobnie jak obietnica przekazania przez kluby Premier League w kolejnych latach następnych olbrzymich sum na działalność oraz modernizację obiektów 72 zespołów zrzeszonych w EFL. Wszystko po to, by wyrównać szanse, by rywalizacja stała się bardziej sprawiedliwa.

Pod płaszczykiem pomocy mniejszym i biedniejszym kryje się jednak smutna prawda. Pieniędzy nikt nie rozdaje za darmo. Warto czytać mały druczek. Mniejszą czcionkę opisującą, że Project Big Picture ma w praktyce przede wszystkim uwolnić najbogatszych od władzy Premier League. Przy wprowadzeniu pomysłu w życie dziewięć najdłużej grających klubów w angielskiej ekstraklasie (licząc od 1992 roku) miałoby otrzymać specjalne przywileje. W skrócie: decydować o wszystkim. Władza ludu czy, jak kto woli, najbogatszych klubów stałaby się faktem. Przynajmniej w angielskiej ekstraklasie.

To pomysł, który budzi wielkie kontrowersje. Działacze Premier League już zdążyli, na razie metaforycznie, zbombardować cały Project Big Picture. Nieprzychylna propozycji jest również angielska federacja, a także brytyjski rząd. Władzy nikt nie odda. Przynajmniej do momentu, gdy nie musi.

Project Big Picture – bogaci vs. biedniejsi

Co interesujące, wątpliwości, a nawet sprzeciw wobec propozycji wnoszą także niektóre kluby z niższych szczebli rozgrywkowych mniej łase na marchewkę (czyt. pieniądze). Przede wszystkim dlatego, że widzą, iż cały projekt zamiast wyrównać szanse, tylko powiększy przepaść między bogatymi a biedniejszymi. Kluby ze specjalnymi przywilejami, a w praktyce „wielka szóstka”, po dotarciu do władzy urządziłyby świat angielskiej ekstraklasy na nowo, według własnego uznania. Choć stwierdzenie może wydać się wielu osobom przesadzone, to już teraz, niestety, są jednak ku temu pierwsze przesłanki.

Puchar Ligi od dawien dawna budził sprzeczne opinie. Dla zespołów z niższych lig był szansą na duży zarobek. Wylosowanie Liverpoolu czy Manchesteru City przyprawiało właściciela klubu i księgową o szał radości, bo środki uzyskane ze sprzedaży biletów są dzielone po równo między obie rywalizujące drużyny. Z kolei dla zespołów z Premier League, szczególnie tych z samej czołówki, to nierzadko po prostu przymus. Najbogatsi od dawna narzekali i narzekają na napięty terminarz, który jeszcze bardziej zapycha rywalizacja w Pucharze Ligi. A że szansa na trofeum? Aspekt sportowy? To dla najbogatszych nie jest istotne. Istotny za to jest fakt, że nagroda za ostateczny triumf to tylko 100 tysięcy funtów.

Czysto finansowe podejście sprawiło, że w projekcie nie mogło więc oczywiście zabraknąć wzmianki o likwidacji Pucharu Ligi. A jeśli nie, jakby przewidując już opór ze strony mniejszych i biedniejszych, to bez uczestnictwa klubów walczących w europejskich pucharach. Tym samym prestiż rozgrywek mocno by podupadł, a w praktyce prawie całkowicie zaniknął.

W dążeniu do maksymalnego odchudzenia terminarza i skupieniu się najbogatszych na walce w Lidze Mistrzów oraz mistrzowskim tytule pomysłodawcy projektu posunęli się jednak nawet krok dalej. Liczba klubów Premier League miałaby zostać zmniejszona do osiemnastu. To chyba najważniejszy punkt całego pomysłu. Punkt, który może sprawić, że pomysł pozostanie tylko pomysłem. Niezrealizowanym.

Project Big Picture fundamentem pod Superligę?

Cały projekt z daleka przypomina rozważania na temat sennego koszmaru UEFA, Superligi. Najbogatsze europejskie kluby od dawna straszą, że zabiorą zabawki z piaskownicy europejskiej federacji i stworzą własne rozgrywki. Będą grać sami ze sobą. Pomysł Johna W. Henry’ego, rewolucyjne zmiany, które zakłada, wydają się wylaniem fundamentów pod stworzenie angielskiego odpowiednika. Najpierw powierzyć władzę najbogatszym, a biedniejszych zepchnąć na margines. Potem, kto wie? Czemu by jeszcze bardziej nie zmniejszyć liczby zespołów?

Dlatego angielski futbol staje obecnie przed olbrzymim wyzwaniem. Wyzwaniem obrony konkurencyjności w rozgrywkach Premier League. Oddanie władzy nad angielską ekstraklasą „wielkiej szóstce” może okazać się destruktywne na wielu poziomach. Powrót do obecnego stanu rzeczy mógłby za to okazać się już niemożliwy. Jeśli dostrzegają to mniejsze kluby z Premier League, to Project Big Picture pozostanie tylko pomysłem. Przynajmniej na obecny moment każdy z klubów angielskiej ekstraklasy dysponuje przecież tylko jednym głosem.

Mniej istotne, ale też ciekawe:

  • Jak łatwo sięgnąć do kieszeni kibica… W obliczu strat spowodowanych pandemią kluby znalazły nowe źródło potencjalnych zysków. Premier League zawarła umowę z nadawcami telewizyjnymi, w ramach której niedostępne mecze rozgrywek na platformach stacji będzie można obejrzeć w systemie pay-per-view za 14,95 funtów. Kwota zaskakująco wysoka, szczególnie że nie tylko kluby piłkarskie dotknęły efekty pandemii, kibiców też. Brytyjskie media wzywają teraz do bojkotu usługi, i słusznie. Równie absurdalne pomysły żerowania na kieszeniach sympatyków trzeba niszczyć w zarodku.

  • Po wygranej z reprezentacją Belgii podopieczni Garetha Southgate’a zameldowali się na pierwszym miejscu w drugiej grupie Ligi Narodów. Zmiana systemu przez selekcjonera na modne ostatnio 3-4-3 w końcu zaczęła przynosić efekty. Ofensywnie usposobionych bocznych obrońców, którzy w nowej taktyce odgrywają rolę wahadłowych, w Anglii przecież nie brakuje. A z czasem nowy system może przynieść jeszcze więcej korzyści reprezentacji „Sons of  Albion”.
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze