Premier League: Kolejny błąd Stylesa


W ostatnim pojedynku ósmej serii spotkań na St James' Park rozegrano mecz pomiędzy Newcastle i Manchesterem City. Kibice byli świadkami dobrego widowiska z wieloma zwrotami akcji.


Udostępnij na Udostępnij na

To był pojedynek drużyn, które w ostatnich tygodniach różniło w zasadzie wszystko. W Newcastle, po zwolnieniu Kevina Keegana i wystawieniu klubu na sprzedaż przez właściciela Marka Ashleya, zawrzało. Do tego wszystkiego doszły słabe wyniki gry i nieprzekonujący tymczasowy menadżer zatrudniony przez zarząd. Za to w niebieskiej części Manchesteru ponad półtora miesiąca temu nastroje były świetne, klub został wykupiony przez bogate konsorcjum ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Po przyjściu do klubu Robinho kibice Citizens głośnio mówili o walce na wszystkich frontach, czyli w lidze, pucharach europejskich i tych krajowych. Choć ich forma jest zmienna, wszyscy wciąż żyją kolejnymi wieściami o zapowiadanych zakupach w zimie: Kace’a, Buffona czy Ronalda.

Zgodnie z oczekiwaniami to spotkanie zaczęli lepiej goście, spokojnie rozgrywający piłkę, czekając na błąd defensywy Newcastle. Niestety już po 15 minutach widowisko chciał zepsuć Rob Styles i przyznał Citizens rzut karny, gdy Habib Beye w dozwolony sposób interweniował we własnym polu karnym. Ku jeszcze większemu nieszczęściu kibiców Srok sędzia pokazał zawodnikowi kompletnie niesłuszną czerwoną kartkę. Robinho nie zmarnował takiego prezentu i pewnie wykorzystał jedenastkę. Manchester City dalej dominował, ale nie forsował tempa i raczej nie miał zbyt wielu sytuacji. Gospodarzom nie można było odmówić ambicji, bo stwarzali zagrożenie pod bramką Joe Harta, ale dobre dośrodkowania Geremiego nie znajdywały odbiorcy. Gdy wszyscy szykowali się już na przerwę, Newcastle nieoczekiwanie wyrównało. Po wielu rykoszetach i próbach uderzeń z dystansu w dobrej pozycji znalazł się Shola Ameobi i, choć z problemami, zdobył bramkę dla gospodarzy. To był jego pierwszy ligowy gol od dwóch lat. Mark Hughes, szkoleniowiec Manchesteru, schodząc do szatni, nie miał wesołej miny.

W drugiej połowie dzielne Newcastle stawiało opór gościom i skutecznie radziło sobie z dośrodkowaniami, a zdesperowanym gościom pozostały tylko niegroźne uderzenia z dystansu. Jednak nikt nie spodziewał się, że osłabione brakiem jednego zawodnika Newcastle będzie w stanie wywalczyć coś więcej niż remis w tym meczu. Po jednym z kolejnych rzutów rożnych Geremiego piłka spadła pod nogi zawodnika Manchesteru City, który – zamiast wybić ją w pole – trafił prosto w okienko własnej bramki. Mark Hughes szybko dokonał zmian, ale przyniosły one rezultat dopiero w 86. minucie spotkania. Shay Given, wcześniej broniący znakomicie mocne uderzenie Stephena Irleanda, był tym razem bez szans, gdy Robinho dokładnie zagrał do swojego kolegi, a ten pokonał wychodzącego z bramki Irlandczyka. Żadna z drużyn nie była w stanie stworzyć kolejnych sytuacji i mecz zakończył się remisem.

Kibice Newcastle, mimo utrzymania niskiej, 19. pozycji w tabeli, mogą mieć po tym meczu nadzieję na coraz lepsze wyniki. W innych nastrojach wracali do domu kibice i zawodnicy Manchesteru City. Ich własne błędy w obronie po raz kolejny spowodowały, że nawet magia Robinha nie mogła zagwarantować im trzech punktów. Teraz Citizens tracą do liderów z Londynu i Liverpoolu aż dziesięć oczek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze