Perypetie „The Cottagers”, czyli trudny powrót Fulham do Premier League


Londyński klub zderzył się z siłą Premier League po czterech latach nieobecności

31 października 2018 Perypetie „The Cottagers”, czyli trudny powrót Fulham do Premier League

Nie ma drugiego takiego miasta w Europie pod względem piłkarskim jak Londyn. Nigdzie nie spotkamy takiego natężenia klubów grających na zawodowym poziomie jak właśnie w stolicy Anglii. Począwszy od będących od lat w czołówce Arsenalu, Tottenhamu czy Chelsea, a skończywszy na III-ligowym AFC Wimbledon czy V-ligowym Leyton Orient. Spośród "mniejszych" klubów warto wyróżnić znajdujący się na zachodzie Londynu Fulham.


Udostępnij na Udostępnij na

Słynne Craven Cottage

„The Cottagers” na swoim koncie nie mają spektakularnych sukcesów. Nie jest to klub, który na piłkarskiej mapie Londynu szczególnie wyróżnia się pod tym względem. Uwagę z pewnością przykuwa jego piękny stadion, położony tuż nad brzegiem Tamizy.

„Craven Cottage”, bo tak nazywa się ten obiekt, słynie z tradycyjnego, angielskiego wyglądu.  Sama nazwa wywodzi się zresztą od słynnej rezydencji, która spłonęła w 1888 roku – w jej miejsce powstał stadion. Całości dopełnia stojąca w jednym z narożników chatka, zwana „The Cottage” –  obecnie służąca za lożę VIP.

Fulham jest najstarszym zawodowym klubem w Londynie – za rok będzie obchodził 140. rocznicę powstania. Historycznie najważniejszymi meczami dla klubu są derby zachodniego Londynu rozgrywane z Chelsea. Bilans spotkań jest jednak zdecydowanie po stronie „The Blues”, którzy na 72 mecze triumfowali aż 42-krotnie. Już niebawem, 2 grudnia, Fulham będzie miało okazję poprawić ten bilans na stadionie odwiecznych rywali.

Chude lata

Przez ostatnie cztery sezony „The Whites” nie mieli takiej okazji. Po trzynastu latach gry w Premier League londyński zespół spadł z ligi. Dla wielu był to szok, ledwie rok wcześniej, w lipcu 2013 roku klub został bowiem przejęty przez pakistańskiego miliardera, Shahida Khana. Wielki majątek nie pomógł jednak w utrzymaniu.

Wydawało się jednak, że kwestią czasu będzie powrót Fulham do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tymczasem w sezonie 2015/2016 drużyna prowadzona początkowo przez Feliksa Magatha miała spore problemy. Przez długi czas musiała walczyć o utrzymanie, które zapewnił dopiero obecny szkoleniowiec, Slavisa Jokanović.

To właśnie 50-letni Serb stał się architektem tegorocznego awansu „The Cottagers” do Premier League. Po wielkiej wygranej 1:0 bitwie z Aston Villą na Wembley Fulham powróciło do elity. Do kluczowych piłkarzy należeli: młodziutki skrzydłowy 18-letni Ryan Sessegnon, który zakończył sezon z szesnastoma bramkami, oraz sześć lat starszy snajper Aleksander Mitrović. Tę dwójkę wspomagał wypożyczony z Chelsea Lucas Piazon, będący jednak w cieniu Sessegnona.

Na prawej obronie brylował 26-letni Ryan Fredericks, który w letnim okienku transferowym odszedł jednak do West Hamu. Po przeciwległej stronie boiska dobrze spisywał się Matt Targett, który był jednak tylko wypożyczony z Southampthon.

Pracowite okienko…

Wzmocnienia Fulham w lecie wyglądały na naprawdę solidne. W pierwszej kolejności zadbano o wykupienie Aleksandara Mitrovicia z Newcastle za ponad 20 milionów euro. Ruch zrozumiały, Serb to bowiem sprawdzony napastnik, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Największym hitem było jednak sprowadzenie za 30 milionów euro Jeana Michaela Seriego z Nice, na którego chrapkę miały większe kluby niż „The Cottagers”.

Fulham postanowiło znacząco wzmocnić środek pola. Oprócz Sarriego do Londynu trafił za niecałe 25 milionów Andre Zambo Anguissa z Olympique Marsylia. Tym samym trójka Seri, Anguissaa i Mitrović uplasowała się na trzech pierwszych miejscach, jeśli chodzi o kwoty wydane na transfery w historii. Gdzieś w cieniu tych sum pozostało wypożyczenie Andre Schuerrlego z Borussii Dortmund i Luciano Vietto z Atletico Madryt.

Oprócz tego Fulham nie próżnowało, jeśli chodzi o wzmocnienie defensywy. Za mniej więcej 17 milionów euro sprowadzony został stoper Alfie Mawson ze Swansea, na lewą obronę przyszedł Joe Brian z Bristol City. Dodatkowo uzupełniono skład wypożyczeniami – na prawą obronę ściągnięto Tima Fosu-Mensaha z Manchesteru United. Na środek Caluma Chambersa z Arsenalu, a rywalizację w bramce wzmocnić miał Sergio Rico z Sevilli.

Jak widać, trzon zespołu znacząco się zmienił. Może nie tak bardzo, jak miało to miejsce chociażby u drugiego z beniaminków, Wolverhampton. Mimo wszystko warto docenić aktywność Fulham na rynku transferowym, klub uzupełnił bowiem luki na niemal każdej pozycji.

…kiepski start

Tak duże roszady personalne musiały odbić się na zgraniu drużyny z Craven Cottage. Trener Jokanović wyraźnie szuka optymalnego zestawienia, w ostatnich pięciu spotkaniach na boisko zawsze wybiegała inna jedenastka. W oczy rzuca się problem w obronie, Fulham jest zdecydowanie na końcu stawki, jeśli chodzi o stracone bramki.

28 goli, które wpadało do siatki „The Cottagers”, daje haniebny bilans 2,8 straconej bramki na mecz. Sezon między słupkami rozpoczynał Anglik Marcus Betinelli, jednak po porażce 2:4 z Cardiff w ósmej kolejce trener Slavisa Jokanović postanowił dokonać zmiany. Do bramki wszedł Sergio Rico, który nie odmienił oblicza defensywy Fulham – wpuścił trzy bramki, a przy co najmniej jednej mógł zachować się lepiej.

Oczywiście nie można zrzucać całej winy na bramkarza, za defensywę odpowiadają bowiem przede wszystkim obrońcy. Ci zdecydowanie nie spisują się na miarę oczekiwań, stracone cztery bramki z outsiderem, Cardiff City, o tym świadczą. Mający za sobą prawie pięćdziesiąt spotkań w barwach Arsenalu Callum Chambers zaprezentował się tak słabo, że został zdjęty już w przerwie.

Sytuacja Fulham w tabeli nie jest zbyt ciekawa. Nadzieję na poprawę daje jednak gra w ofensywie, w której bardzo dobrze radzi sobie Andre Schuerrle – w duecie z Aleksandrem Mitroviciem zdobyli już dziesięć bramek. Powoli do gry na najwyższym poziomie przystosowuje się młodziutki Sessegnon, a na drugim skrzydle może grać Luciano Vietto, mający na swoim koncie już cztery asysty. To wszystko pozwala z lekkim optymizmem spoglądać w przyszłość, jednak na więcej niż spokojne utrzymanie „The Cottagers” nie powinni liczyć.

Komentarze
Ven (gość) - 7 lat temu

Dobry artykuł, liczę że The Cottagers na dłużej zagoszczą w elicie ;) Mała pomyłka nie Sarri lecz Seri ;)

(gość) - 7 lat temu

Dzięki za czujność, nie wiem skąd mi się ten Sarri wtrącił :)

Najnowsze