Fantastyczna czwórka, czyli piłkarze z ekstraklasy powołani na mecze z Austrią i Łotwą


Ci zawodnicy naszej ligi znaleźli uznanie w oczach Jerzego Brzęczka

18 marca 2019 Fantastyczna czwórka, czyli piłkarze z ekstraklasy powołani na mecze z Austrią i Łotwą

Poziom naszej ligi nie jest za wysoki, ale selekcjoner reprezentacji Polski, wysyłając powołania na najbliższe zgrupowanie, oczywiście nie pominął piłkarzy występujących w Polsce. Sęk w tym, że jeszcze nigdy nie powołał ich tak niewielu. Na wrześniowe zgrupowanie zaprosił sześciu piłkarzy z ekstraklasy, na październikowe pięciu, na listopadowe także sześciu. Teraz tylko czterech. Na kogo zatem postawił?


Udostępnij na Udostępnij na

Jakub Błaszczykowski, Artur Jędrzejczyk, Robert Gumny, Szymon Żurkowski – to oni będą do dyspozycji Jerzego Brzęczka podczas meczów z Austrią i Łotwą. Nietrudno zrobić podział powołanych zawodników – dwóch doświadczonych piłkarzy, którzy byli na niejednym zgrupowaniu, oraz dwóch debiutantów, którzy po raz pierwszy zetkną się z pierwszą reprezentacją.

Zarówno Gumny, jak i Żurkowski zostali chwilowo podebrani Czesławowi Michniewiczowi z reprezentacji U-21. Chwilowo, bo zarówno obrońca Lecha Poznań, jak i pomocnik Górnika Zabrze są czołowymi postaciami reprezentacji młodzieżowej, która w czerwcu wyruszy z nimi na pokładzie na mistrzostwa Europy do lat 21, które będą rozgrywane we Włoszech i San Marino. Jednak teraz młodzi piłkarze będą mieli szansę na debiut w pierwszej reprezentacji.

To, że zawodników z naszej ligi powołanych przez Jerzego Brzęczka jest obecnie tylko czterech, jest spowodowane również tym, że Przemysław Frankowski i Damian Szymański opuścili zimą naszą ligę i przenieśli się za granicę – kolejno do Chicago Fire i Achmat Grozny. Z drugiej strony Jakub Błaszczykowski po dwunastu latach gry za granicą wrócił do Wisły Kraków i obecnie jedzie na zgrupowanie już jako piłkarz „Białej Gwiazdy”.

Godny następca Kędziory

Gumny i Żurkowski to jedni z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia. Jeśli wszystko dobrze się potoczy, to polska piłka będzie mieć z nich spory pożytek. Co najważniejsze, ich talenty zostały szybko dostrzeżone. Robert Gumny debiutował w ekstraklasie już za kadencji Jana Urbana. Miało to miejsce 19 marca 2016 roku, i to na dodatek w niezwykle prestiżowym meczu Lecha z Legią. Wychowanek „Kolejorza” miał wtedy zaledwie 17 lat, 9 miesięcy i 15 dni.

Jednakże później został wypożyczony do Podbeskidzia Bielsko-Biała. Młody lechita ogrywał się w pierwszej lidze, w której spędził sezon 2016/2017. Bez wątpienia dużo mu to dało, bo w młodym wieku najważniejsza jest regularna gra. Kiedy wrócił, to z miejsca wskoczył do pierwszego składu. Nenad Bjelica zaufał młodemu wychowankowi. Gumny został następcą niezastąpionego wcześniej Tomasza Kędziory, który odszedł do Dynama Kijów.

„Guma” sprawił, że szybko zapomniano w Poznaniu o Kędziorze. Młody lechita w końcu mógł grać w „Kolejorzu” na swojej nominalnej pozycji, bo za kadencji Jana Urbana był wystawiany na lewej obronie. Jego postawa była tak dobra, że szybko zainteresowały się nim kluby z zagranicy na czele z Borussią Moenchengladbach. Gdyby nie kłopoty ze zdrowiem, to Gumny grałby już za granicą.

Młody lechita rozegrał dla „Dumy Wielkopolski” już 61 meczów we wszystkich rozgrywkach. Niezły rezultat jak na 20-letniego zawodnika. Tych meczów miałby jeszcze więcej, gdyby nie kontuzje.

Dyrygent środka pola

O ile Gumnemu transfer uniemożliwiły kłopoty ze zdrowiem, o tyle Żurkowski nie miał żadnego problemu z odejściem do większego klubu. Piłkarz Górnika Zabrze ma już w kieszeni podpisany kontrakt z Fiorentiną i obecnie jest już jej zawodnikiem, ale do końca sezonu jest wypożyczony do klubu, który go sprzedał. Może to brzmieć zawile, ale obecnie takie praktyki są coraz częstsze w świecie futbolu. Tak samo postąpiono w przypadku Christiana Pulisicia.

Talent Żurkowskiego objawił się w poprzednim sezonie. Górnik Zabrze jako beniaminek imponował grą, a o jego postawie stanowili w dużej mierze młodzi zawodnicy. Wśród nich najjaśniejszą postacią był Szymon Żurkowski, który jawił się jako prawdziwy dyrygent środka pola. Kurzawa, Angulo oraz właśnie Żurkowski byli największymi gwiazdami klubu z Zabrza i głównymi architektami czwartego miejsca wywalczonego na zakończenie poprzedniego sezonu.

Ten sezon nie jest już tak udany zarówno dla 21-latka, jak jego klubu. W obliczu sporego kryzysu Górnika wszystkie oczy były zwrócone na Żurkowskiego. Kibice liczyli, że zrobi coś ekstra i jakimś nieszablonowym zagraniem ponownie wszystkich zauroczy. Jednak kiedy proporcje przy konstruowaniu ataków zostały rozłożone na kilku piłkarzy, to Górnik zaczął lepiej punktować. Żurkowski nie odpowiada już za wszystko, przez co może być mniej widoczny, ale teraz może w końcu skupić się przede wszystkim na swojej pracy i na tym, co potrafi najlepiej. Dzięki temu Górnik ma obecnie lepszy okres w ekstraklasie, a na jego grę patrzy się ostatnio z przyjemnością.

144 mecze w reprezentacji

Powiedzieć, że Artur Jędrzejczyk i Jakub Błaszczykowski mają większe doświadczenie od Gumnego i Żurkowskiego, to jak nic nie powiedzieć. Łącznie ci dwaj piłkarze rozegrali w kadrze 144 spotkania. Błaszczykowski to oczywiście rekordzista pod względem występów w reprezentacji Polski (105 meczów) oraz były kapitan kadry. Artur Jędrzejczyk nie jest aż tak pomnikową postacią jak kapitan Wisły Kraków, ale swoje dla kadry też zrobił.

Błaszczykowski do ekstraklasy wrócił niedawno. Po dwunastu latach powrócił do klubu, w którym wypromował się za granicę. Wisła Kraków mająca ogromne problemy finansowe wiele mu zawdzięcza. To właśnie przyjście Kuby do Krakowa napędziło pozytywne zmiany i spowodowało, że ratowanie tego klubu stało się realnym projektem. Postawa Błaszczykowskiego zachęciła prawdziwych biznesmenów do pomocy „Białej Gwieździe”. Ponadto obecny kapitan Wisły na swoją prośbę zarabia w Krakowie symboliczne pieniądze, a to dlatego, żeby nie obciążać klubowego budżetu.

Sportowo początek Błaszczykowskiego nie był zbyt udany, ale ostatnio jest coraz lepiej. Szczególnie udane dla wiślaka były wczorajsze derby Krakowa, w których strzelił gola i zaliczył asystę.

Artur Jędrzejczyk rozegrał trochę więcej meczów w ekstraklasie niż Błaszczykowski i więcej też wygrał – cztery mistrzostwa Polski, pięć Pucharów Polski. Wszystkie te sukcesy osiągnął oczywiście w barwach Legii Warszawa. Aktualnie jest w tym klubie kapitanem i ostoją defensywy, ale nie brakowało trudniejszych momentów.

Jędrzejczyk był już w Warszawie skreślany, chciano się go pozbyć. On jednak znosił upokorzenia i to, że był odstawiany od składu. Za każdym razem wracał i udowadniał swoją przydatność. Teraz nikt nie wyobraża sobie warszawskiego zespołu bez niego w składzie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze