Zadaniem selekcjonera jest opracowanie koncepcji gry zespołu oraz wyselekcjonowanie pod nią najlepszych z dostępnych piłkarzy. Tymczasem kolejne powołania Michała Probierza – w tym wypadku na czerwcowe zgrupowanie – po raz kolejny sugerują, że nasz trener nie do końca rozumie zakres swoich obowiązków...
Kamil Grabara znów poza kadrą…
Zaskakuje fakt, że tym razem powołania nie otrzymał ulubieniec Michała Probierza – Bartłomiej Drągowski. 27-latek, nawet będąc w przeciętnej formie, wciąż plasował się wyżej w selekcjonerskiej hierarchii niż Kamil Grabara. Złośliwi mogliby się doszukiwać powodów takiego stanu rzeczy w tym, że agentem Drągowskiego jest… Mariusz Kulesza, bratanek prezesa PZPN.
Ja oczywiście złośliwy nie jestem – zakładam więc, że wszystko opiera się wyłącznie na wspomnianej hierarchii bramkarzy, której wagę selekcjoner wielokrotnie podkreślał. Zaskakiwać może jedynie pozycja w niej Kamila Grabary, który regularnie broni bramki Wolfsburga w Bundeslidze. Wygląda na to, że jego notowania są niższe niż Bartosza Mrozka z Lecha Poznań czy Mateusza Kochalskiego z Qarabagu.
Obaj młodzi bramkarze mają za sobą udane sezony i ich powołania trudno nazwać absurdem. Ciężko pracowali na swoją szansę debiutu w kadrze. Podkreślam jedynie zaskakujący fakt, że Kamil Grabara wciąż ma na koncie zaledwie jeden występ z orzełkiem na piersi – i wiele wskazuje na to, że za kadencji Michała Probierza liczba ta się nie zmieni…
Obecność Skorupskiego i Bułki jest oczywista i nie wzbudza żadnych kontrowersji. Znając styl zarządzania drużyną przez selekcjonera, można zakładać, że w meczach z Mołdawią i Finlandią między słupkami stanie Skorupski, a jego ewentualnym zmiennikiem będzie Bułka. Szanse na debiut Mrozka, a tym bardziej Kochalskiego, są więc mniejsze niż na przyjacielskie selfie Grabary z Probierzem.
Obrońcy – trochę rozsądku, trochę kontrowersji…

Każdy z nas – podobnie jak Michał Probierz – rozpocząłby zapewne selekcję defensorów od Jakuba Kiwiora i Jana Bednarka. Cieszy także obecność Matty’ego Casha oraz kolejne powołanie dla Obrońcy Sezonu w Ekstraklasie – Mateusza Skrzypczaka. Pozostaje mieć nadzieję, że wreszcie zobaczymy jego debiut z orzełkiem na piersi. Rozsądne wydaje się również sięgnięcie po Sebastiana Walukiewicza, który regularnie dostaje szanse w Torino, a jego forma wiosną była wyraźnie lepsza niż jesienią.
Pod dużym znakiem zapytania stoi natomiast dyspozycja pozostałych piłkarzy. Dawidowicz – za nim najgorszy sezon w karierze… no, może na równi z tym debiutanckim w Serie A. Wieteska – choć jego wypożyczenie do PAOK-u można uznać za względnie udane, ostatni mecz o stawkę rozegrał… 13 kwietnia. Bereszyński – w 2025 roku nie zagrał ani razu w pełnym wymiarze czasowym, a jego Sampdoria spadła do Serie C.

Zadziwiające, że fenomenalna dyspozycja Michała Helika nie znajduje uznania u selekcjonera. Patryk Peda wiosną wywalczył miejsce w podstawowym składzie Juve Stabii i prezentował się bardzo solidnie – jego drużyna dotarła do półfinału baraży o awans do Serie B. Do finału doszła natomiast Spezia, w której kluczową rolę odgrywa inny Polak – Przemysław Wiśniewski. Tomasz Kędziora również utrzymuje dobrą formę i, w przeciwieństwie do Wieteski, jest cenionym zawodnikiem PAOK-u.
Powołania Probierza w zakresie defensorów mógłby więc wyglądać nieco inaczej. Choć wybór nie jest ogromny, wielu zawodników wysyła selekcjonerowi wyraźne sygnały – tyle że on zdaje się ich zupełnie nie dostrzegać. Kamil Piątkowski najprawdopodobniej został pominięty ze względu na kontuzję.
Pomocnicy – lista powołanych bez większych zaskoczeń
Obecność takich zawodników jak Piotr Zieliński, Nicola Zalewski, Sebastian Szymański czy Przemysław Frankowski nie budzi najmniejszych wątpliwości. Nie dziwią także powołania dla Jakuba Kamińskiego, Modera, Piotrowskiego, Bartosza Slisza czy Bogusza. Do drużyny powraca także Maxi Oyedele, a szansę na debiut – zasłużoną, trzeba przyznać – otrzymał zawodnik GKS Katowice, Oskar Repka.
Choć wybory personalne nie są szczególnie zaskakujące, zastanawiać może liczba powołanych defensywnych pomocników. Slisz, Oyedele, Repka, a także Moder czy Piotrowski to zawodnicy, którzy mogą być ustawiani bliżej linii defensywnej. Dodatkowo, biorąc pod uwagę niechęć selekcjonera do eksperymentów, realne szanse na debiut pomocnika GieKSy są… raczej znikome.

Kamil Grosicki pojawia się w kadrze wyłącznie ze względu na swój mecz pożegnalny, bo przecież – podobnie jak Mariusz Fornalczyk, Marczuk, Płacheta czy Sebastian Kowalczyk – nie byłby w stanie pomóc Michałowi Probierzowi w ewentualnej próbie powrotu do gry czwórką z tyłu i klasycznymi skrzydłowymi…
Napastnicy – kompletny brak alternatyw
W obliczu absencji Roberta Lewandowskiego, powołania Probierza w zasadzie nie mogły być inne. Odpowiedzialność za grę w ataku spadnie na Adama Buksę, Krzysztofa Piątka oraz Karola Świderskiego. Nawet gdyby Michał Probierz nagle zapragnął eksperymentów, trudno dziś wskazać piłkarzy, z którymi mógłby je przeprowadzać.

Palącym tematem pozostaje nieobecność kapitana podczas czerwcowego zgrupowania. Oficjalnie Lewandowski ma odpocząć po wyczerpującym sezonie, a selekcjoner musi na najbliższe mecze ułożyć zespół bez niego. Fakt, że napastnik światowej klasy nie pomoże drużynie w kluczowym spotkaniu z Finlandią – i to nie z powodu kontuzji, lecz decyzji o odpoczynku – budzi mieszane uczucia zarówno w mediach, jak i wśród kibiców.
Robert Lewandowski w tym roku kończy 37 lat. Nic już nie musi, a co najwyżej – może. Reprezentacja od lat nie funkcjonuje dobrze, a winą za to najczęściej obarczany jest właśnie kapitan. Choć dla wielu pozostaje „dobrem narodowym”, w Polsce często bywa niedoceniany i krytykowany. Nikt do końca nie potrafi dziś odpowiedzieć na pytanie, jaki styl ma nasza kadra. Co właściwie gramy? Mamy problemy z Litwą i Maltą… Może w pożegnalnym meczu Kamila Grosickiego uda się wreszcie… zrewanżować potężnej Mołdawii?
Kto ma dziś pewność, że Lewandowski po prostu nie ma już dość tej otoczki? Że współpraca z selekcjonerem nie układa się tak, jakby sobie życzył? Może po prostu w tym wieku nie chce już angażować się w projekt, który – jego zdaniem, a pewnie i większości kibiców – zmierza donikąd? Również jego decyzji nie należy traktować bezkrytycznie. Lewandowski jest kapitanem i zostawia drużynę przed bardzo ważnym spotkaniem, które może okazać się kluczowe w kontekście walki o awans. Echa tej decyzji będą tym głośniejsze, im gorszy wynik osiągniemy w Helsinkach.
Od lat uważam, że Robert nigdy nie był i nie będzie równie dobrym kapitanem, co piłkarzem. Teraz jestem tego pewien. To nie jest mentalność, która powinna iść w parze z noszeniem opaski, nawet mimo jego gigantycznych sukcesów i pobitych rekordów.