Pierwszy półfinał Ligi Europejskiej będzie elektryzował w szczególności kibiców portugalskich. Wszystko dlatego, że naprzeciw staną Sporting Braga i Benfica Lizbona. Bitwa pomiędzy czołowymi zespołami Liga Sagres zapowiada się pasjonująco.
Spotkanie, które zostanie rozegrane na Estadio da Luz będzie wydarzeniem historycznym, bo pierwszy raz dwa zespoły z Liga Sagres zagrają ze sobą w rozgrywkach UEFA. To także pierwszy przypadek, gdy w półfinale Ligi Europejskiej mierzą się dwa zespoły z tego samego kraju. Powinno więc być bardzo ciekawie.
Faworytem meczu wydaje się Benfica, która świetnie spisuje się w tym roku na europejskiej arenie. Od początku roku wygrała cztery spotkania i dwa zremisowała. Dodatkowo za gospodarzami przemawia fakt, że na własnym obiekcie są w 2011 roku w LE nie do zatrzymania. Po stronie Benfiki wydaje się także być historia spotkań obydwu drużyn. Braga potrafiła w Lizbonie wygrać tylko jeden raz ponad 50 lat temu, a porażkę ponosiła aż w 44 spotkaniach. 11 gier zakończyło się remisem. Taki wynik w Lizbonie ucieszyłby poprzednich rywali poznańskiego Lecha.
Obydwie drużyny charakteryzuje zupełnie odmienny styl gry. Benfica stara się grać widowiskowo i w jej meczach pada wiele bramek. Wystarczy przypomnieć sobie spotkania z PSV Eindhoven. Dodatkowo w zespole z Lizbony jest kilku piłkarskich wirtuozów, którzy w każdej chwili mogą zabłysnąć. Pablo Aimar potrafi zagrać w środku pola jak za najlepszych lat. Fabio Coentrao to jeden z liderów i najrówniej grających piłkarzy w zespole. Ostatniego słowa nie powiedział jeszcze Oscar Cardozo.
Sporting Braga umie znakomicie przeszkadzać rywalowi. Podopieczni Domingosa często stosują krótkie podania, a w ich grze częściej widać toporne schematy taktyczne niż piłkarski geniusz. Może nie było to tak widoczne w meczach z Lechem Poznań, ale w kolejnych starciach trzecia drużyna Liga Sagres zaprezentowała nam właśnie futbol pełen schematów. Warto zaznaczyć, że taktyka nakreślona przez trenera była realizowana znakomicie.
W styczniu tego roku sezon wydawał się dla obydwu zespołów stracony. Braga grała słabo, a Benfica była pewna, że nie dogoni rozpędzonego Porto. Teraz jednak sytuacja jest zgoła inna. Benfica co prawda mistrzostwa już nie obroni, ale w finale Pucharu Ligi pokonała właśnie FC Porto. Teraz w Lizbonie wszyscy czekają na finał Ligi Europy i kolejny rewanż na odwiecznym rywalu. Chyba że plany pokrzyżuje im Sporting, który od meczów z Lechem gra jak natchniony i zajmuje już trzecie miejsce w ligowej stawce
Trudno powiedzieć, jaki styl gry zwycięży dzisiejszego wieczoru. Pewne jest to, że Benfica ruszy do ataku, a Braga będzie spokojnie czekać na rozwój sytuacji. Domingos zapewne już rozrysował swoim piłkarzom, jak powstrzymywać ataki skrzydłami wyprowadzane przez Coentrao i Maxi Perreirę. Jeżeli uda się przy tym strzelić na da Luz jakiegoś gola, to gospodarze mogą przegrać setny mecz w europejskich pucharach.