Pora sjesty: Status quo przed El Clasico


Barcelona i Real Madryt straciły punkty

17 grudnia 2019 Pora sjesty: Status quo przed El Clasico

Nie od dziś wiadomo, że Anoeta i Mestalla to stadiony, na których gra się niezwykle trudno. Gospodarze tych obiektów – odpowiednio Real Sociedad i Valencia –potrafią postawić się hiszpańskim mocarzom, dzięki czemu nie raz i nie dwa odbierały im punkty. W ostatniej kolejce również to uczynili. „Duma Katalonii” i „Królewscy” zremisowali swoje mecze i przed nadchodzącym środowym El Clasico wciąż idą łeb w łeb.


Udostępnij na Udostępnij na

W 17. kolejce FC Barcelona wybrała się do Kraju Basków, a dokładniej do San Sebastian, gdzie zmierzyła się z Realem Sociedad. Real Madryt natomiast udał się na mecz do Walencji, gdzie czekała go trudna przeprawa z miejscowymi „Nietoperzami”. Co łączy oba te spotkania? Na pewno to, że te wyjazdy nigdy nie należą do tych z gatunku łatwych i przyjemnych. Przemawia za tym fakt, że zarówno piłkarze z Katalonii, jak i ze stolicy Hiszpanii mają niekorzystny bilans ze swoimi ostatnimi ligowymi rywalami, gdy przyszło im grać poza domem. A to naprawdę rzadko się zdarza.

Królewska walka z „Nietoperzami”

W miniony weekend podopieczni Zinedine’a Zidane’a pojechali na południe Hiszpanii, gdzie przyszło im się zmierzyć z Valencią. Gospodarze w tym sezonie przeżywali trudne chwile – zwolnienie Marcelino, walka kibiców z działaczami – ale powoli wychodzą na prostą.

Real Madryt również nie miał najlepszego początku sezonu. Krytyka na francuskiego szkoleniowca „Królewskich” i jego podopiecznych płynęła z każdej strony. Madrytczycy grali wręcz katastrofalnie w defensywie, tracili sporo goli. Wszystko się zmieniło od meczu wyjazdowego z Galatasaray. „Los Blancos” wygrali po trudnym boju. Od Stambułu w czterech kolejnych spotkaniach (w La Liga i Lidze Mistrzów) nie stracili ani jednej bramki. Po prostu ich gra uległa poprawie.

Do pierwszego meczu w historii na Mestalla pomiędzy Valencią a Realem doszło 20 grudnia 1931 roku. Mecz zakończył się remisem 1:1. W niedzielę rozegrano ligowe spotkanie numer 85, w którym gospodarzem były „Nietoperze”. Jak dotychczas 36 razy triumfowali zawodnicy z Walencji, 26-krotnie trzy punkty z Mestalla wywozili „Królewscy”, a 26 razy padł remis.

Jeśli chodzi o pozostałe mecze, które toczono w ramach pucharów takich jak Copa del Rey czy Superpuchar Hiszpanii, to tutaj także statystyki Realu Madryt wyglądają blado. Tylko dwa zwycięstwa, tyle samo remisów i sześć porażek. Bywały takie czasy, w których „Los Blancos” nie mogli wygrać na Mestalla w La Liga przez kilkanaście lat, a dokładniej przez 15 ligowych spotkań. W tym czasie dziewięciokrotnie przegrywali i sześciokrotnie remisowali. Ta czarna seria, z punktu patrzenia sympatyków „Królewskich”, trwała od 1940 do 1953 roku i w głównej mierze to ona rzutuje na dzisiejsze tak słabe statystyki Realu w meczach na stadionie Valencii.

Ostatnie spotkanie było czwartym, które rozgrywano w ramach 17. kolejki. Wcześniejsze takie przypadki miały miejsce w 1945, 2013 i 2015 roku. Łącznie z tym niedzielnym spotkaniem padł jeden remis, raz górą byli „Królewscy” i dwukrotnie triumfowały „Nietoperze”.

Gorący teren w Kraju Basków

W San Sebastian nieraz już wielkie drużyny traciły punkty. Gdy Real Sociedad rozgrywa mecze przed własną publicznością, to nigdy nie można tego zespołu skazywać na porażkę. Nawet jeśli ma chwilowo słabszy okres. Przed starciem z Barceloną zajmował czwarte miejsce. Eksperci wielokrotnie zachwycali się nad jego grą, a szczególnie nad poczynaniami Odegaarda, który jest jednym z ważniejszych piłkarzy w układance trenera Alguacila.

„Duma Katalonii” w trwającej właśnie kampanii tak jak i Real Madryt ma swoje problemy, ale z meczu na mecz wygląda lepiej. Zawodnicy z Katalonii przystąpili do starcia z Baskami w optymalnym składzie, ale mimo to nie udało im się wygrać tej próby generalnej przed zbliżającym się El Clasico.

Jednak czy remis na Estadio Anoeta jest większym zaskoczeniem? Jeśli przyjrzymy się bliżej, to z pewnością dojdziemy do wniosku, że raczej nie. Po pierwsze, „Realistas” w tym sezonie wyglądają naprawdę dobrze. Po drugie, jeśli zagłębimy się w historyczne pojedynki pomiędzy tymi dwoma zespołami na obiekcie w Kraju Basków, to zauważymy, że są one na korzyść gospodarzy.

Wiem. Statystyki nie grają, ale przeglądając je, można wyciągnąć jeden ważny wniosek. Jest to po prostu piekielnie trudny teren, na którym nawet takiej drużynie jak FC Barcelona nie gra się łatwo.

W dotychczasowych 73 spotkaniach ligowych – licząc z tym ostatnim sobotnim meczem – 29 razy górą okazywali się gospodarze z San Sebastian, 25-krotnie padał wynik remisowy i tylko 19 zwycięstw odniosła „Duma Katalonii”. Ciekawostką jest również to, że w rywalizacji w CdR mamy zgoła odmienne statystyki. W sześciu spotkaniach czterokrotnie wygrywała Barcelona, raz był remis i raz górą byli gospodarze. Biorąc pod uwagę wszystkie mecze, które rozegrano na Estadio Anoeta, czyli od 1993 roku, obie drużyny odniosły po osiem zwycięstw i dziesięciokrotnie ze sobą remisowały.

Najdłuższa seria bez zwycięstwa „Blaugrany” na wyjeździe przeciwko Realowi Sociedad wynosi 14 kolejnych spotkań (nie licząc CdR).

Najważniejszy z najważniejszych

Zarówno Real Madryt, jak i Barcelona w tej 17. serii gier w hiszpańskiej La Liga trafiły na wymagających rywali. Dzięki temu mogły sprawdzić się w ostatnim meczu przed bezpośrednim starciem. Obie drużyny zremisowały, przez co cały czas mają tyle samo punktów – 35. Zespół, który wygra środowy klasyk, odskoczy odwiecznemu rywalowi na dystans trzech oczek. Jednak to wciąż nic nie zmieni. Starcie to nie spowoduje, że już w grudniu jedna z tych ekip pożegna się z szansą na mistrzostwo kraju, co już kiedyś miało miejsce.

Jedno jest pewne. Miliony osób wstrzymają oddech i będą bacznie przyglądać się temu, co wydarzy się w tym 234. El Clasico. Na boisku ponownie pojawią się gwiazdy światowego formatu. Chociaż jednej z nich na pewno zabraknie – Eden Hazard jest kontuzjowany i „Królewscy” muszą poradzić sobie bez niego.

Podopieczni Zidane’a po raz ostatni odnieśli ligowe zwycięstwo nad „Dumą Katalonii” w kwietniu 2016 roku. Szmat czasu temu, prawda? Udało im się wygrać za sprawą Karima Benzemy i Cristiano Ronaldo (2:1), mimo że jako pierwsi bramkę zdobyli Katalończycy (Pique). Mecz miał miejsce na Camp Nou – tak jak teraz. Czy historia zatoczy koło? Faworytem bukmacherów są gospodarze, ale w tym wyjątkowym starciu może wydarzyć się wszystko.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze