Pomarańczowy zaciąg Realu!


Niektórzy wyśmiewani, inni uwielbiani. Niedługo jednak z samych piłkarzy Realu Madryt będziemy mogli skompletować jedenastkę reprezentacji Holandii. Co zatem sprawia, że Real jest "pomarańczowy"? W czym tkwi fenomen Holendrów, dlaczego tak chętnie kupowani są przez włodarzy "Królewskich"?


Udostępnij na Udostępnij na

Bynajmniej nie z powodów marketingowych czy upodobań trenerów Realu, bowiem Holendrzy po prostu są dobrzy! Takie nazwiska jak Robben, Nistelrooy czy Sneijder same budzą uznanie, a pracę i zaangażowanie, jakie ci piłkarze wkładają w grę drużyny, nie wszędzie można znaleźć. Niedziwne więc, że holenderski zaciąg Realu jest coraz większy. W styczniu do piątki swoich rodaków dołączy Klaas-Jan Huntelaar. Dziś spróbuję przedstawić, jak wiedzie się „Pomarańczowym” w Madrycie.

Ruud van Nistelrooy – Pechowiec

15 milionów euro, jakie „Królewscy” w 2006 roku wydali na Holendra, może wielkiego uznania nie budzi, ale patrząc na postawę Nistelrooya w ataku Realu, dziś można z ręką na sercu powiedzieć, że był to jeden z najbardziej udanych transferów w historii Realu. Już w drugim występie w koszulce Realu Ruud strzelił hattricka, a tłumy na Santiago Bernabéu miały nowego idola. Po zakończeniu sezonu Holender z dorobkiem 25 goli został królem strzelców Primera Division, a Real wywalczył mistrzostwo Hiszpanii. Ten sam tytuł „Królewskim” przypadł rok później, Ruud jednak sezon zakończył z dorobkiem 16 bramek. Zważając na fakt, iż od początku sezonu Holendra trapiły kontuzje, był to wynik bardzo przyzwoity.

Jeszcze większe problemy ze zdrowiem zaczęły się tego lata. Najpierw drobna kontuzja, która uniemożliwiła mu występy na początku sezonu, a gdy wydawało się, że Nistelrooy problemy ma za sobą, w listopadowym meczu Ligi Mistrzów z Juventusem Holendrowi odnowiła się poważna kontuzja kolana, jeszcze z czasów gry w PSV. Diagnoza lekarzy była przygnębiająca – Nistelrooy prawdopodobnie nie zagra już do końca tego sezonu.

Zalety: Na takiego piłkarza warto jednak czekać. Ruud jest świetnie wyszkolony technicznie, dobrze zbudowany, ma bardzo dobry wzrost pozwalający mu walczyć w powietrzu i jak nikt inny potrafi w ułamku sekundy podjąć decyzję i oddać szybki strzał na bramkę rywala.

Arjen Robben – cicha woda

W lecie 2007 roku zawitał na Santiago Bernabéu, przenosząc się do Realu z Chelsea, gdzie wedle wielu opinii, nie był doceniany przez José Mourinho. Przez trzy lata gry na Wyspach wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając 15 bramek. Choć jego początki w Realu były trudne (doznał bowiem kontuzji), to po wyleczeniu urazu stał się jednym z najważniejszych ogniw „Królewskich”. Dziś w dużej mierze decyduje o poczynaniach ofensywnych Realu. Czasem wydaje się być niewidoczny na boisku, ale to zwykle po jego podaniach koledzy trafiają do siatki rywala.

Zalety: Ma przyspieszenie niczym bolidy F1. Potrafi w ułamku sekundy zainicjować szybką akcję, a jego cechą charakterystyczną są także dryblingi. Kreuje grę Realu i choć nie zawsze trafia do bramki, potrafi świetnie podawać piłkę swoim partnerom, a w samym 2007 roku zaliczył 10 asyst. Zawsze walczy do końca.

Royston Drenthe – „Gra, ale jakby nie wiedział w co”

Do Realu trafił w sierpniu 2007 roku. W  Feyenoordzie pokazywał się z bardzo dobrej strony, ale od początku przygody na Bernabéu nie znalazł uznania w oczach kibiców „Królewskich”. W Holandii grywał jako obrońca i pomocnik, podobnie jest w Hiszpanii, lecz na Półwyspie Iberyjskim najczęściej występuje jako lewy obrońca. W pierwszym sezonie występów w 18 spotkaniach strzelił 2 gole. Plaga kontuzji w tym sezonie spowodowała, że stał się podstawowym piłkarzem Realu. Znany jest z tego, że jako obrońca ma nadzwyczaj dużo okazji strzeleckich, a kończy je bardzo mizernie. W spotkaniu LM z Juventusem, transmitowanym przez TVP, Jerzy Engel powiedział o nim: „Gra, ale jakby nie wiedział w co” – Holender miał bowiem sytuacji bez liku, żadnej jednak nie wykorzystał, a jego strzały były bardzo niecelne. W grudniowym meczu z Barceloną mógł dać Realowi prowadzenie, w świetnej sytuacji nie pokonał jednak Valdesa. Choć często bywa obiektem drwin ze strony kibiców, ostatnio zdobywa także wśród nich uznanie za wielką pracę, jaką wykonuje na boisku. Ostatnio także jest łączony z Juventusem Turyn, gdzie miałby zastąpić odchodzącego na emeryturę Pavla Nedveda.

Zalety: Jest bardzo szybki, potrafi w okamgnieniu znaleźć się pod bramką rywala. Niedziwne więc, że często nazywany jest „Strusiem Pędziwiatrem”. Choć jest nieźle wyszkolony technicznie, potrafi zaserwować kilka ładnych zwodów, brakuje mu jednak skuteczności.

Wesley Sneijder – następca Beckhama

O utalentowanego Holendra od 2006 roku zaczęły domagać się wielkie europejskie marki. Świetne występy Sneijdera w Ajaxie przyniosły mu wiele poważnych ofert i renomę w Europie. Mimo iż transfer do Valencii był praktycznie „zaklepany”, ostatecznie 24 mln „Nietoperzy” nie zadowoliły włodarzy klubu z Amsterdamu, a niedługo potem Sneijder za 27 mln euro trafił na Bernabéu. W sezonie 07/08 zagrał w 29 meczach, strzelając 8 bramek. Szybko zdobył uznanie w oczach fanów, stając się następcą Davida Beckhama w wykonywaniu rzutów wolnych. Dziś jest podporą Realu na lewym skrzydle, a sam mówi, że w Madrycie czuje się jak w domu. Zapytany, jak żyje mu się z pozostałą czwórką Holendrów, odpowiedział: –Zapominasz, że jest jeszcze Jerzy Dudek, który fantastycznie mówi po holendersku (…).

Zalety: Siła, precyzja i nienaganny strzał – to największe zalety Wesley’a. Potrafi kapitalnie przymierzyć, a bramki strzela nie tylko z rzutów wolnych. Choć jest filigranowej postury, ze świecą szukać takiego walczaka w innych drużynach.

Rafael van der Vaart – niespełniona nadzieja

25-letni Holender miał być ostoją „Królewskich” w środku pola. W HSV był niezastąpiony. Potrafił grać w defensywie, ale i kreować akcje ofensywne i oczywiście strzelać bramki. W ciągu dwóch sezonów w Bundeslidze 17 razy trafiał do siatki rywala. Van der Vaart do Realu przeszedł tego lata, jak dotychczas nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei. Choć w Primera Divsion bramki strzelał, swą grą tłumów jednak nie podbił. Zdarzały mu się świetne spotkania (hattrick z Gijon), jak i nieudane konfrontacje. Aby podbić serca sympatyków Realu, musi mieć nie tylko piękną żonę – modelkę Sylvie Van der Vaart – ale także regularność.

Zalety: Jego cechą charakterystyczną jest dokładność i precyzja. Potrafi świetnie podać i na ogół wykorzystuje swoje okazje.

Do piątki Holendrów dołączy na drugą część sezonu Klaas-Jan Huntelaar. Huntelaar na Santiago Bernabéu trafił za ponad 20 mln euro; jeśli Klaas sprawdzi się w drużynie „Królewskich”, cena ta wzrośnie o 7 mln. Jak spisze się były gracz Ajaxu, nikt nie wie. Jedno jest pewne – na pewno nie będzie samotny!

Komentarze
~realowiec (gość) - 16 lat temu

fajny tekst, a swoja droga faktycznie w realu robi
sie druga holandia, ale mam nadzieje ze wyjdzie nam
to na dobre;)

Tomasz Bejnarowicz (gość) - 16 lat temu

bardzo dobry tekst, polecam.

~kompotinho (gość) - 16 lat temu

Hala Madrid!

gilbert3 (gość) - 16 lat temu

niedługo będą pomarańczowe... Zgadzam się, że to są
wartościowi gracze, ale bez przesady - w końcu to
Hiszpańscy gracze zdobyli ME, a nie Holenderscy.
Szukają nie wiadomo gdzie, a najlepsze mają pod samym
nosem.

~anty real (gość) - 16 lat temu

real to cioty i nawet druga holandia im nie
pomoze ...

Łukasz Koszewski (gość) - 16 lat temu

W Barcelonie też było dużo Holendrów, ale na dobre im
to jednak nie wyszło

~JOOOOOOOOOOOOOOOOOO (gość) - 16 lat temu

A może jednak Realowi się uda. Od kiedy kupili
Huntelaar`a to idzie im lepiej.

Najnowsze