Polonia Warszawa wreszcie zwycięska u siebie


Kibice czekali, czekali, aż w końcu za szóstym razem Polonia Warszawa wygrała domowy mecz. Bohaterami Michalski i Kobusiński

29 września 2023 Polonia Warszawa wreszcie zwycięska u siebie
KS Polonia Warszawa

Wreszcie – mogą rzec kibice „Czarnych Koszul”. Ostatnio forma gospodarzy w Fortuna 1. Lidze daleka była od dobrej. Mało tego, u siebie wszystkie mecze jak dotąd przegrywali. Ale ta passa dobiegła końca. Polonia Warszawa wygrywa z Podbeskidziem po golach z rzutów karnych Mateusza Michalskiego i Szymona Kobusińskiego, łapiąc tym samym oddech.


Udostępnij na Udostępnij na

Niektórzy uwielbiają budować narrację o budowaniu na własnym stadionie twierdzy. Zwykle domowe cztery ściany powinny pomagać drużynie. Zwykle, Polonia Warszawa stanowiła bowiem ewenement. Na pięć domowych meczów nie zgarnęła u siebie ANI JEDNEGO PUNKTU. Każda drużyna zdobyła u siebie cokolwiek.

Stal Rzeszów, Chrobry Głogów, które podobnie jak Polonia Warszawa znajdują się w strefie spadkowej, mają u siebie po jednej domowej wiktorii. Ba, głogowianie na siedem ogólnie zdobytych punktów sześć zgarnęli w Głogowie. A „Duma Stolicy” zero – porażająca statystyka. Natomiast jej rywale, Podbeskidzie, to królowie remisów. Szansa na punkty była spora, zwłaszcza gdy dodamy, że „Górale” na wyjazdach zgarnęli ledwie dwa punkty.

Pierwsze 40 minut do zapomnienia

Po ostatnim zwycięstwie w PP nad Skrą Częstochowa kibice oraz trener mogli liczyć na to, że coś może ruszyło w grze Polonii Warszawa. A jak to wyglądało przeciwko Podbeskidziu? Powiedzmy, że w pierwszej połowie warszawianie nie za bardzo pokazali, że coś zmieniło się na lepsze. Szczerze mówiąc, piłkarze mogli rozpocząć ten mecz od 40. minuty i nie byłoby różnicy. Co prawda to Podbeskidzie starało się częściej być przy piłce, ale nie przekładało się to na jakiekolwiek zagrożenie.

Do tego momentu najciekawszą okazję miała Polonia Warszawa. Dośrodkowanie z prawej strony, ale Bartosz Biedrzycki, będąc asekurowany przez obrońcę „Górali”, nie sięgnął piłki głową. W ogóle bardzo irytujący był dziś ten lewy wahadłowy. Niecelnie podawał, gubił piłki. Ale był za to bliski zmiany oceny. Pod koniec połowy po kapitalnej solowej akcji uderzył w kierunku bramki Podbeskidzia, ale po rykoszecie piłka przeszła tuż obok słupka.

Polonia Warszawa: lepszy remis niż nic

Ostatnie pięć minut wyglądało znacznie lepiej, a było tak za sprawą gospodarzy. Polonia Warszawa naprawdę poczuła, że jest w stanie urwać słabemu Podbeskidziu trzy punkty. Wspomnieliśmy już o sytuacji lewego wahadłowego. Najbliżej gola była w 4o. minucie, gdy w zamieszaniu po rzucie wolnym zawodnik gospodarzy huknął z pola karnego, ale dobrze spisał się golkiper gości, Patrik Lukac. Polonia miała więcej szans na zdobycie gola, ale to na razie wystarczało na remis, co przy dotychczasowych wynikach u siebie było lepsze niż nic.

Polonia w końcu strzeliła gola

Lecz szczęście w końcu uśmiechnęło się do Polonii Warszawa. W 48. minucie Mateusz Ziółkowski sfaulował Szymona Kobusińskiego w polu karnym. A ponieważ był to drugi żółty kartonik młodzieżowca, to Podbeskidzie grało w osłabieniu przez praktycznie całą drugą połowę. Do „jedenastki” podszedł Mateusz Michalski i pewnie zamienił ją na gola. Tym samym przełamał feralną passę Polonii meczów bez zdobytego gola. Pierwsze domowe zwycięstwo stawało się coraz bardziej realne.

Polonia Warszawa się cofnęła mimo przewagi gracza

Za to po godzinie gry Polonia Warszawa zaczęła się cofać, co dziwiło tym bardziej w obliczu dotychczasowej postawy gości oraz faktu, że grali oni w dziesiątkę. Ponadto zaczęła głupio faulować i łapać niepotrzebne żółte kartki. Natomiast Podbeskidzie rzuciło się do atakowania, czego kompletnie nie robiło, gdy grało w komplecie. I bliski zaskoczenia Mateusza Kuchty w 71. minucie był Piotr Tomasik, którego centrostrzał golkiper Polonii ostatecznie sparował na rzut rożny. Chwilę potem „Górale” mogli wykorzystać koszmarną stratę Tomasza Wełny, lecz po dośrodkowaniu drużyny Rafała Smalca nie ukarał Lionel Abate. W 81. minucie postraszył strzałem z dystansu wprowadzony na murawę Marcel Misztal.

„Górale” się otworzyli i Polonia strzeliła drugiego gola

„Górale” zaczęli się coraz mocniej otwierać, co skutkowało groźnymi odpowiedziami Polonii Warszawa. Świetna współpraca Michała Bajdura z Pawłem Tomczykiem mogła zaowocować bramką na 2:0, ale strzał tego drugiego przeszedł obok słupka. W 85. minucie po wrzucie z autu były napastnik m.in. Piasta Gliwice złożył się do nożyc, ale i tym razem piłka przeszła obok bramki. Lecz co się odwlecze, to nie uciecze. Świetną indywidualną akcję przeprowadził Szymon Kobusiński, która poskutkowała drugim rzutem karnym dla drużyny. Tym razem „jedenastkę” wykonał napastnik. Po tym golu Podbeskidzie już się nie podniosło i Polonia Warszawa po raz pierwszy zdobyła u siebie punkty, a dokładniej trzy.

Trener Smalec: Nareszcie

Na konferencji pomeczowej trener Smalec mógł w końcu zasiąść z ulgą, skoro Polonia Warszawa wygrała pierwszy w tym sezonie mecz domowy. – Nareszcie. To mógłbym powiedzieć na sam początek, bo długo wszyscy musieliśmy czekać na to, żeby na K6 w naszym domu odnieść zwycięstwo dla nas bardzo cenne i coś, co dla mnie jest chyba najważniejsze, odniesione w dobrym stylu. Drużyna grała bardzo intensywnie, z wielką determinacją stwarzała sytuacje. Tak naprawdę jedynej rzeczy, którą w dniu dzisiejszym żałuję, to fakt, że nie zdobyliśmy bramki z akcji, bo na to drużyna zasługiwała, bo stworzyliśmy sporo sporo sytuacji takich, w których można było coś delikatnie zrobić lepiej i zdobyć tę bramkę.

Zapytaliśmy trenera o ten okres meczu, w którym Polonia Warszawa spuściła z tonu. Czy było to założenie taktyczne, czy piłkarze musieli złapać oddech. – Nie, to zawodnicy czują z boiska, w którym momencie swojej fizyczności są. Ja chciałem przypomnieć, że my trzy dni temu rozegraliśmy 120 minut na sztucznym boisku w meczu pucharowym. Miało prawo się to na swój sposób odbić, ale ja też powiedziałem na konferencji pomeczowej w Częstochowie, że nie powiem ani słowa, nie będę zganiał na to, że jesteśmy zmęczeni czy cokolwiek innego. Drużyna na pewno czuła z boiska, że potrzebuje złapać oddech, ale ja myślę, że to było chwilowe, i my za każdym razem próbowaliśmy przeciwnika non stop wypychać z piłką na jego połowę i i zmuszać do dłuższego podania. Staraliśmy się nie dopuszczać do zagrożenia pod naszą bramką i wydaje mi się, że tak było z boiska.

Polonia Warszawa wygrywa i daje radość kibicom

Myślimy, że w sztabie i wśród piłkarzy można było usłyszeć głębokie westchnienie ulgi. Polonia Warszawa przełamała wstydliwą statystykę punktową u siebie. Choć dalecy jeszcze jesteśmy od optymizmu, to kibice „Czarnych Koszul” w końcu wyjdą ze stadionu z uśmiechem na ustach. Ich ulubieńcy rozegrali niezły mecz (zwłaszcza w drugiej połowie) i zasłużenie zgarnęli pełną pulę. A Podbeskidziu sugerujemy, aby następnym razem zaczęło tworzyć sytuacje wtedy, gdy gra jedenastu na jedenastu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze