Pogoń Szczecin wraca na podium!


„Portowcy” pokonali Legię Warszawa i przypieczętowali tytuł Rakowa

7 maja 2023 Pogoń Szczecin wraca na podium!
Marcin Bulanda / PressFocus

Pogoń Szczecin w hicie 31. kolejki pokonała Legię Warszawa 2:1. Cała piłkarska Polska obserwowała wydarzenia na stadionie w Szczecinie, ponieważ dzięki temu wynikowi już teraz mistrzem Polskim został Raków Częstochowa, który poległ w Kielcach. Jednak trzy punkty zdobyte z drużyną ze stolicy są dla Pogoni również szalenie ważne – pozwalają wrócić na podium.


Udostępnij na Udostępnij na

Pogoń Szczecin była lepsza od Legii i zasłużenie z nią wygrała, choć tego popołudnia obie strony nie były na bardzo dobrym poziomie. „Portowcy” pokonując warszawiaków, sprawili, że Raków nie będzie musiał czekać do następnej kolejki, żeby móc świętować, chociaż wiadomo, że Raków sam wolałby to załatwić i cieszyć się już na boisku w Kielcach.

Projekt Pogoń Szczecin zmierza w dobrym kierunku

Pogoń Szczecin rozwija się i to widać. Choć były momenty, w których podważano pracę Jensa Gustafssona w ekipie „Portowców”, Szwed broni się już nie tylko grą, ale też wynikami. Jak zauważył Łukasz Wiśniowski z Canal+ w przerwie meczu, Pogoń krytykowali głównie ci, którzy jej nie oglądali, a swą opinię kształtowali na podstawie suchych wyników. Choć wiadomo, że w zachodniopomorskim początek sezonu nie był najlepszy, bo i zdarzały się momenty, w których ten zespół zacinał się i nie prezentował takiej gry, jaką oferuje normalnie.

Warto porównać sobie dwa starcia z drużyną „Wojskowych” z obecnego sezonu. Jaka więc była Pogoń w pierwszym spotkaniu obu drużyn? W pierwszej połowie zdecydowanie słabsza, dała się Legii zdominować, jednak legioniści nie potrafili przetransportować futbolówki do siatki. Udało im się to tuż przed przerwą za sprawą Mladenovicia. Jak to bywało jesienią, Legia nie umiała zagrać dwóch połów tak samo, dała gościom dojść do głosu i druga część meczu była wyrównana.

Natomiast Pogoń w dzisiejszym spotkaniu wyglądała lepiej. Warto zaznaczyć, że zaprezentowała się tak na tle Legii, która od października też postawiła co najmniej jeden krok do przodu. W drugiej połowie podopieczni Jensa Gustafssona spuścili z tonu, jednak Legia nie umiała tego wykorzystać. Odnotować należy również fakt, iż Pogoń po meczu z Legią przedłużyła swoją serię do ośmiu meczów bez porażki, w których zdobyła 18 punktów.

Bardzo ważne okazało się też okienko transferowe, którego w Szczecinie postanowili nie przespać. Zespół wymagał wzmocnień, zwłaszcza w obronie, która była dziurawa niczym ser szwajcarski. Zresztą wiemy, że na pewnym etapie tego sezonu nie było ekipy, która straciłaby więcej goli od Pogoni. Sprowadzono co prawda przed sezonem Leo Borgesa, jednak na początku przegrywał on rywalizację z Luisem Matą, którego już się pozbyto, a później nie dostarczał występów na odpowiednim poziomie. Tak oto zimą zakontraktowano Linusa Wahlqvista, Leonardo Koutrisa i Danijela Loncara. Pierwszych dwóch do składu wskoczyło bardzo szybko, natomiast trzeci mierzył się z kontuzją, a patrząc na jego grę w Osijeku, w dłuższej perspektywie możemy się spodziewać kozaka.

I właśnie to był największy problem Pogoni – defensywa, ale wydaje się, że powoli będzie można o tym zapomnieć. Wciąż do zespołu wprowadza się Loncar, który powinien być jednym z czołowych obrońców ligi, a Pogoń i tak już nie traci tak wiele bramek, jak traciła wcześniej. Głównie dlatego, że choć środek obrony też wymagał wzmocnienia, głównym problemem w tej materii były boki defensywy, czyli Luis Mata i Jakub Bartkowski. Ten pierwszy został schowany do szafy w Zagłębiu Lubin, a drugi od nowego sezonu będzie prezentował się na boiskach 1. ligi.

Mateusz Łęgowski

Gdy młody pomocnik dostał od Czesława Michniewicza zaproszenie na zgrupowanie reprezentacji Polski we wrześniu minionego roku, większość z nas się dziwiła. Jeszcze bardziej dziwiliśmy się, gdy zadebiutował. Jeżeli jednak w czerwcu będzie grał z orzełkiem na piersi i to nie w kadrze U-21, nikt się dziwić nie będzie. Mateusz Łęgowski zwyczajnie zaliczył progres na przestrzeni całego sezonu.

Młody Polak jest typowym pomocnikiem, który potrafi zarówno bronić swojej bramki, jak i zagrażać tej rywala. W meczu z Legią pokazał się też z dobrej strony dzięki podaniom i dobrej wizji. Oczywiście nie zapominajmy o bardzo urodziwej bramce, którą zdobył, otwierając tym samym wynik meczu. Czasami nawet może przypominać w swoich zagraniach i ruchach na boisku Kacpra Kozłowskiego.

Sezon jeszcze trwa

Zwycięstwo z Legią Warszawa nie może jednak sprawić, że piłkarze w Szczecinie spoczną na laurach i będą czekać na urlopy. Zostały im do końca trzy bardzo ważne mecze i choć optymiści powiedzą, że trwa walka o tytuł wicemistrza Polski, to realnie trzeba jeszcze pamiętać o obronie podium. Legia ma 60 punktów, Pogoń 54, a Lech 52. Tutaj sytuacja będzie bardzo ciekawa do końca, ale wydaje się, że Pogoń nie będzie rywalizować o miejsce z Legią, a z Lechem. Choć mówi to już sama matematyka – Pogoń i Lecha dzieli mniej punktów, niż wynosi strata do Legii, to powinniśmy spojrzeć również na terminarz, a ten najłatwiejszy ma Legia.

„Wojskowych” czekają dwa mecze u siebie i jeden wyjazd. Najgroźniejszym przeciwnikiem jest będąca w dobrej formie Jagiellonia, z którą Legia zagra w Warszawie. Poza swój stadion legioniści będą musieli się udać do Gdańska, jest to więc czysto teoretycznie jeden z łatwiejszych wyjazdów w lidze, zwłaszcza że Lechia nie gra już o nic. Na koniec przyjdzie zmierzyć się ze Śląskiem Wrocław, który wciąż jest w grze o utrzymanie, niewykluczone jednak, że do 34. kolejki sytuacja już się rozstrzygnie.

Tutaj za to mamy dobrą informację dla Pogoni – Lech ma naprawdę trudny terminarz. Czekają go wyjazdy do Częstochowy i Kielc, gdzie będzie naprawdę trudno o zwycięstwo, co też pokazała w tej kolejce Korona. Na koniec mecz u siebie z Jagiellonią. Pogoń jednak też nie będzie miała łatwo. Miedź u siebie jest na spokojnie do ogrania, jednak później czeka ich będący w świetnej formie Górnik i ostatnio dobry Radomiak. Są jednak w lepszej sytuacji niż Lech, mimo wszystko rywali mają łatwiejszych, a przewaga w tabeli też jest po stronie „Portowców”.

Udowodnić coś w Europie

Żeby Pogoń w ogóle nie dostała się do europejskich pucharów, musiałby się w tej drużynie stać jakiś kataklizm. Wszystkie mecze do końca rozgrywek musieliby przegrać, a Piast wszystkie wygrać, oczywiście Lech też musiałby zdobyć co najmniej trzy punkty. Możemy więc założyć, że będzie to trzeci z rzędu sezon dający puchary, być może również trzeci z rzędu zakończony na podium.

I warto by było z tej okazji w końcu coś zrobić w tej Europie. W zeszłym sezonie odpadnięcie z lepszym Osijekiem minimalną różnicą i po dobrze rozegranym dwumeczu. Tutaj akurat pretensji mieć nie mogliśmy i nie mamy. W tym sezonie Pogoń niestety zaczynała od 1. rundy, a nie od 2., jak miało to miejsce kampanię wcześniej. Choć islandzki KR udało się pokonać, w następnej rundzie trzeba było znowu grać z drużyną bardziej doświadczoną i zwyczajnie lepszą – Brondby. Oczywiście nie pomogło też to, że był to początek pracy Jensa Gustafssona. Oczywiście nie mówimy, że Pogoń wygrałaby z Duńczykami, ale z pewnością bardziej by powalczyła, nie wspominając już porażki w Islandii.

Ekipa „Portowców” ma dzisiaj lepszy kadrowo zespół, bardziej zbilansowany, choć nadal jest w nim co poprawiać. Nie wiadomo, co będzie z Almqvistem, który jest tylko wypożyczony z rosyjskiego Rostowa. Na niektórych pozycjach należałoby wzmocnić zmienników, bo choć pierwsza jedenastka wygląda dobrze, to gdy trzeba będzie rotować, może nie być tak kolorowo. Dlatego opłacałaby się sprzedaż Luki Zahovicia, który nie daje liczb, przedłużono w końcu kontrakt z Gorgonem, który się odbudował.

Sprzedaż Słoweńca pozwoliłaby zasilić klub dobrymi pieniędzmi, interesowały się nim włoskie kluby. A właśnie za fundusze pozyskane za niego można byłoby zakupić innego napastnika, jeśli Almqvist będzie musiał odejść, czy innych piłkarzy. Przydałby się środkowy obrońca w obliczu zjazdu Triantafyllopoulosa czy pomocnik do poszerzenia głębi kadrowej, który byłby kimś więcej niż tylko solidnym ligowcem.

* * *

Pogoń Szczecin musi więc skupić się na obronie podium i nie popełnić tego samego błędu, który zrobiła Legia. Warszawiacy po pokonaniu Rakowa i przywróceniu nadziei na tytuł posypali się, wobec tego „Portowcy” nie powinni na razie patrzeć na Legię, a na Lecha, który będzie chciał ich przegonić. Jak już się uda obronić brązowy medal, należy wzmocnić kadrę i zagrać skutecznie w Europie. Nie mówimy o dojściu do fazy grupowej, to przede wszystkim musi zrobić Raków. Pogoń powinna co najmniej trochę podbić sobie punkty i dojść do dalszej rundy niż druga. Może czeka ich w końcu sezon w PKO Ekstraklasie, w którym mocniej zaangażują się w walkę o mistrzowski tytuł? Wydaje się, że inne kluby z czołówki będą mieć trochę problemów, więc czemu nie?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze