Mało kto nad Sekwaną wierzy, że w tym sezonie uda się powtórzyć sukces AS Monaco sprzed dwóch lat i zdetronizować Paris-Saint Germain. Z tego powodu pozostałe kluby z czołówki przygotowują się do walki o wicemistrzostwo Francji, natomiast inne drużyny nastawiają się na możliwość sprawienia niespodzianki i wywalczenia awansu do europejskich pucharów.
Wokół Neymara
Oskarżenie o gwałt, zawieszenie przez francuską federację, kontuzja, zaległości podatkowe, zignorowanie początku przedsezonowych przygotowań, sygnalizowana chęć powrotu do Barcelony… Z Neymarem z pewnością nie można się nudzić, ale nie tego oczekiwali kibice klubu z francuskiej stolicy, którzy przed dwoma laty fetowali na ulicach swojego miasta transfer brazylijskiego gwiazdora. Cierpliwość do 27-letniego napastnika tracą też włodarze i trenerzy PSG, stąd już zapowiedziano, że nie znajdzie się dla niego miejsce w kadrze na inauguracyjny mecz z Nimes Olympique.
Brazylijczyka wyraźnie ma dość dyrektor sportowy Leonardo, którego powrót na stanowisko przez francuskie media określany jest najważniejszym transferem PSG w tym okienku. W połowie lipca spotkał się on z Neymarem, zaś według doniesień prasowych rozmowy przebiegły w niezbyt przyjaznej atmosferze. Leonardo przed pierwszym meczem PSG w Ligue 1 potwierdził nawet, że Brazylijczyk może stać się bohaterem kolejnego głośnego transferu. Wcześniej dyrektor PSG zapowiedział z kolei koniec tolerancji dla wybryków piłkarzy łamiących swoje podstawowe obowiązki względem klubu. Trener Thomas Tuchel także wydaje się zniecierpliwiony całą sytuacją, dlatego twierdzi, że w kontekście Neymara nie interesuje go nic innego poza aspektem sportowym.
Niemiecki szkoleniowiec w tym sezonie będzie miał zresztą o co walczyć na boisku. Włodarze PSG od kilku lat bez efektów oczekują na progres w Lidze Mistrzów, podczas gdy trzy ostatnie edycje najbardziej prestiżowych rozgrywek na kontynencie paryżanie zakończyli już na 1/8 finału, chociaż wcześniej przez cztery sezony udawało im się dotrzeć do ćwierćfinału. Ponadto klub zawsze walczy o pełną pulę na krajowym podwórku, a pod tym względem poprzedni sezon był rozczarowujący. PSG co prawda zdobyło mistrzostwo Francji, ale Katarczycy traktują jako obowiązek także triumfy w Pucharze Francji oraz Pucharze Ligi Francuskiej, których w batalii 2018/2019 zabrakło.
Je suis très heureux de commencer une nouvelle étape dand ma carrière dans ce club. Merci au @PSG_inside pour cet incroyable accueil 🔵🔴 #icicestparis #parisestmagique pic.twitter.com/zKfQvMyWaJ
— Ander Herrera (@AnderHerrera) July 4, 2019
W Paryżu nie przeprowadzono jednak rewolucji kadrowej, ale zadbano o wzmocnienie składu, który nawet w przypadku odejścia Neymara wydaje się mocniejszy niż przed rokiem. Do zespołu dołączyli więc pomocnicy Ander Herrera z Manchesteru United, Pablo Sarabia z Sevilli i Idrissa Gueye z Evertonu, obrońcy Abdou Diallo z Borussii Dortmund i Mitchel Bakker z młodzieżowej drużyny Ajaksu Amsterdam oraz nasz rodak Marcin Bułka z Chelsea. W przypadku dwóch ostatnich wymienionych wyżej zawodników można mówić o melodii przyszłości, natomiast pozostali mają przede wszystkim zwiększyć konkurencję w zespole.
Tuchelowi zależało zwłaszcza na wzmocnieniu środka linii defensywnej, stąd będzie miał teraz do dyspozycji pięciu klasowych stoperów. Wciąż największym problemem PSG wydaje się obsada pozycji bramkarza. Mimo wielu transferowych pogłosek łączących z Paryżem czołowych golkiperów w Europie sezon w podstawowym składzie rozpocznie Alphonse Areola, który stracił rywala w postaci Gianluigiego Buffona.
Batalia o wicemistrzostwo
Skoro sprawa mistrzostwa kraju przez wielu została rozstrzygnięta jeszcze przed startem rozgrywek, kto w takim razie jest faworytem do zdobycia wicemistrzostwa? W tej kwestii komentatorzy są niezwykle ostrożni, ponieważ przed rokiem tradycyjnie wśród faworytów wymieniano Olympique Lyon, Olympique Marsylia oraz AS Monaco, gdy tymczasem drugie miejsce na pudle zajęło Lille OSC, z kolei na czwartym miejscu uplasowało się AS Saint-Etienne.
Chyba tylko najbardziej zagorzali kibice Lille liczą na możliwość powtórzenia sukcesu z ubiegłego sezonu. Fanów „Les Dogues” martwi zwłaszcza słaba postawa zespołu w sparingach, ponieważ wygrali oni zaledwie trzy z siedmiu spotkań w czasie okresu przygotowawczego. Przede wszystkim jednak na boiskach Ligue 1 nie zobaczymy już najlepszego strzelca Lille w ubiegłym sezonie, czyli Nicolasa Pepe, który za blisko 80 milionów euro przeniósł się do Arsenalu. To nie jedyne osłabienie w tym okienku transferowym, ponieważ z klubem rozstali się też Rafael Leao, Thiago Mendes i Youssouf Kone. W ich miejsce sprowadzono przede wszystkim utalentowanych zawodników, wśród których warto wymienić Timothy’ego Weaha pozyskanego z PSG czy chorwackiego obrońcę Domagoja Bradaricia z Hajduka Split oraz tureckiego pomocnika Yusufa Yazicia z Trabzonsporu.
Największym ograniczeniem dla Lille są finanse, natomiast problem ten nie dotyczy Olympique’u Lyon. Trzeci zespół ubiegłego sezonu francuskiej ekstraklasy mógł się pochwalić rekordowym przychodem, który według stanu na koniec czerwca wyniósł blisko 309 milionów euro. Lyon nie szalał jednak na rynku transferowym, a wręcz znacząco się osłabił. Drużynę wzmocnili wspomniani Mendes i Kone z Lille oraz duński obrońca Joachim Andersen, natomiast dużo większe wrażenie robią nazwiska piłkarzy, którzy pożegnali się z „Les Gones”.
Nabil Fekir, Tanguy Ndombele i Ferland Mendy byli czołowymi zawodnikami Olympique’u w ubiegłym sezonie, ale nowy trener Sylvinho i dyrektor sportowy Juninho zamierzają poradzić sobie bez swoich dotychczasowych gwiazd. Duet Brazylijczyków wprowadza zresztą w klubie swoje własne porządki, zaś media nad Sekwaną zwracają uwagę na fakt, że Juninho odsunął w cień legendarnego właściciela klubu, Jean-Michela Aulasa. Aulas w ostatnim czasie mniej chętnie wypowiada się dla mediów, a także uspokoił się na Twitterze. Prezes Olympique’u nie ukrywa, iż wierzy w rewolucję wprowadzaną przez nowego dyrektora sportowego i z tego powodu „cofnął się o krok”.
Sylvinho et Juninho ont pris la pose dans le @GroupamaStadium ! 📸 pic.twitter.com/0ZFJdGVwqU
— Olympique Lyonnais (@OL) May 27, 2019
Olympique Marsylia ma za sobą kompletnie nieudany sezon, zwłaszcza biorąc pod uwagę oczekiwania kierownictwa klubu i ubiegłoroczny udział w finale Ligi Europy. Z tego powodu z posadą trenera pożegnał się Rudi Garcia, którego zastąpił portugalski szkoleniowiec, Andre Villas-Boas. Właściciel „Les Phocéens”, amerykański biznesmen Frank McCourt, po raz kolejny nie zaskoczył fanów i nie sięgnął głębiej do swojej kieszeni, stąd drużynę wzmocnił jedynie 29-letni napastnik Darío Benedetto z Boca Juniors.
Największym atutem zespołu z Marsylii wydaje się fakt, że przez niezakwalifikowanie się do europejskich pucharów będzie mógł się skupić na rozgrywkach ligowych. Problemem jest natomiast wisząca nad Olympikiem groźba naruszenia finansowego fair play, co w najbliższych miesiącach może utrudnić ewentualne wzmocnienie kadry.
Wielkie niewiadome
Piątkowa inauguracja sezonu w postaci meczu AS Monaco z Olympikiem Lyon wzbudziła spore zainteresowanie, a dla fanów Kamila Glika i jego kolegów była gorzką pigułką do przełknięcia. „Les Rouge et Blanc” przegrali na własnym stadionie 0:3, zaś ich słabą grę trudno wytłumaczyć jedynie czerwoną kartką dla Cesca Fabregasa w 30. minucie meczu. Francuskie media zwracają zwłaszcza uwagę na kiepską postawę polskiego obrońcy oraz nowego bramkarza Monaco, Benjamina Lecomte. W porównaniu do ubiegłego sezonu, w którym klub ledwo utrzymał się w Ligue 1, jego kadra została poddana jedynie drobnym korektom, a chyba nie tego oczekiwali fani z Księstwa Monako.
Kibice czwartej drużyny poprzedniego sezonu, czyli AS Saint-Etienne, także liczyli na przebudowę kadry, szczególnie biorąc pod uwagę rekordowy budżet klubu w postaci 100 milionów euro. Ostatecznie musieli pogodzić się z odejściem dwóch czołowych zawodników. Wiliam Saliba powędrował tym samym do Arsenalu, natomiast Remy’ego Cabellę skusił rosyjski FK Krasnodar. Wzmocnienia okazały się jedynie kosmetyczne, dlatego powtórzenie osiągnięcia z poprzednich rozgrywek będzie niezwykle trudne, zwłaszcza biorąc pod uwagę występy „Les Verts” w fazie grupowej Ligi Europy.
Ambicje na walkę o europejskie puchary mają również Montpellier HSC i Stade Rennes. Za sukces w pierwszym z tych klubów uznano utrzymanie w miarę możliwości swojej dotychczasowej kadry, która uszczupliła się jednak o wspomnianego wyżej Lecomte, napastnika Isaaca Mbenzę i obrońcę Rubena Aguilara. W ich miejsce sprowadzono zawodników o podobnej charakterystyce, zaś fani „La Paillade” obiecują sobie szczególnie dużo po pomocniku Tejim Savanierze, który w ubiegłym sezonie został uznany za jednego z najlepszych piłkarzy całej Ligue 1. Zespół z Rennes rozpocznie rozgrywki jako obrońca Pucharu Francji, ale sukces ten będzie niezwykle trudny do powtórzenia. Z klubem pożegnali się bowiem Hatem Ben Arfa, Ismaila Sarr czy czeski bramkarz Tomas Koubek, a na ich miejsce nie sprowadzono równie wartościowych graczy.
Przedsezonowe przygotowania OGC Nicea przyćmiły z kolei kwestie organizacyjne. Wciąż przeciąga się transakcja przejęcia klubu przez brytyjskiego miliardera Jima Ratcliffe’a, którego przyjście oznaczałoby poważny zastrzyk gotówki. Na razie jednak wszelkie transfery są blokowane, natomiast ostateczne załatwienie całej sprawy najprawdopodobniej nie nastąpi przed 15 sierpnia. Trener Patrick Vieira w tej sytuacji zdołał jednak utrzymać dotychczasowy skład, który w ubiegłym sezonie wywalczył siódmą lokatę w lidze, stąd z podstawowych zawodników Niceę opuścił jedynie Allan Saint-Maximin.
Beniaminkowie skazani
Wśród klubów typowanych do spadku zawsze najłatwiej wskazać beniaminków, chociaż trzeba otwarcie przyznać, że to typowe pójście po linii najmniejszego oporu. W ubiegłym sezonie z Ligue 1 nie pożegnał się bowiem żaden z nich (a Stade de Reims udało się nawet zająć ósmą lokatę), natomiast w poprzednich latach najwyższy poziom rozgrywkowy na ogół okazywał się za mocny dla jednego z nich.
Trudno jednak nie dostrzec, że kluby awansujące z Ligue 2 nieszczególnie wzmocniły swoje składy, chcąc najwyraźniej polegać na zawodnikach odpowiedzialnych za awans. Sporą niewiadomą wśród beniaminków wydaje się drużyna Stade Brestois 29, która wróciła do elity po sześciu latach przerwy. Po wywalczeniu awansu pożegnał się z nią trener Jean-Marc Furlan, zastąpił go zaś Olivier Dall’Oglio, dlatego trudno przewidzieć reakcję piłkarzy na zmianę szkoleniowca.
Triumfator Ligue 2, czyli FC Metz, także skupił się na utrzymaniu swojej dotychczasowej kadry. Głównym atutem „Les Grenats” ma być 24-letni senegalski napastnik Habib Diallo, który w ubiegłym sezonie strzelił 26 bramek w 37 spotkaniach. Należy jednak pamiętać, że francuska druga liga znacząco odbiega poziomem od elity, a sam Diallo najwięcej trafień zaliczył z drużynami z dołu tabeli.