PNA 2019: Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o grupie C


Przedstawiamy kolejną grupę tegorocznego Pucharu Narodów Afryki

23 czerwca 2019 PNA 2019: Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o grupie C
wolexis.com

Puchar Narodów Afryki trwa. Przed nami trzeci dzień zmagań mistrzowskiego czempionatu na Starym Kontynencie. Tym razem bierzemy pod lupę zestaw grupy C, w której rywalizują reprezentacje Senegalu, Algierii, Kenii i Tanzanii. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na pierwszą z nich, która uchodzi za jednego z głównych kandydatów do ostatecznego triumfu.


Udostępnij na Udostępnij na


Zwycięzca tej grupy wydaje się zatem oczywisty. Tak samo jak jej outsider z Tanzanii. Jeśli obędzie się bez żadnych niespodzianek, kwestia obsady drugiego i trzeciego miejsca powinna rozstrzygnąć się pomiędzy pozostałymi ekipami. Większe notowania stoją jednak za kadrą Algierii.

Senegal (ps. „Lwy Terangi”)

Reprezentacja Senegalu wciąż posiada niespełnione ambicje związane z triumfem na Czarnym Lądzie. W klasyfikacji wszech czasów Pucharu Narodów Afryki większymi osiągnięciami mogą pochwalić się takie kraje jak Etiopia czy Sudan. Dla „Lwów Terangi” to prawdziwa ujma na honorze. Drugie miejsce na boiskach Mali w 2002 roku to szczyt ich dotychczasowych osiągnięć. To musi się zmienić, aby obecne pokolenie prawdziwych senegalskich gwiazd na czele z Sadio Mane czy Kalidou Coulibaliym nie uznało czasu poświęcanego reprezentacji za stracony. Potencjał reprezentacji obliguje ich do gry o najwyższe cele.

Senegal to oczywiście nie tylko wspomniani Mane i Colibaly, którzy zostali wywołani do tablicy. Inne nazwiska w kadrze prowadzonej przez Aliou Cissé także robią wrażenie. Za całą pewnością pozostali uczestnicy tegorocznego Pucharu Narodów Afryki z pocałowaniem ręki przyjęliby do siebie takich zawodników, jak: Cheikhou Kouyaté (Crystal Palace), Salif Sané (Schalke), Idrissa Gana Gueye (Everton). A to i tak jeszcze nie koniec ciekawych senegalskich nazwisk w drużynie. Selekcjoner „Lwów Terangi” ma w czym wybierać. Jeśli były bohater Senegalu z czasów MŚ 2002 w Korei i Japonii nie poprowadzi go do gry o medale, a ambicją przy takich możliwościach powinny być te złote, będziemy mieli do czynienia z być może największym negatywnym zaskoczeniem turnieju.

Największa gwiazda

Oryginalnie nie będzie, bo po prostu być nie może. Sadio Mane już od dłuższego czasu wykonuje niesamowitą robotę w klubowych barwach Liverpoolu, przekraczając z każdym krokiem kolejne granice. Przede wszystkim to, co nie udało się w ubiegłym roku, stało się faktem teraz. Mowa oczywiście o triumfie w Lidze Mistrzów. Do tego heroiczny, lecz przegrany bój o prymat w Premier League, który w niewielkim stopniu został powetowany tytułem najlepszego strzelca (wraz z Mohamedem Salahem i Pierre’em-Erickiem Aubameyangiem). Po prostu gwiazda przez duże G.

Potencjalne odkrycie

Ligowego sezonu Stade Rennais (wykluczając Puchar Francji) nie zaliczy do udanych. Jeden z piłkarzy klubu nie musi się jednak wstydzić. To Ismaila Sarr z rocznika 1998. Boiskowy dorobek w minionej kampanii zamknął na ośmiu bramkach i siedmiu asystach w 35 meczach. Francuski średniak lada chwila może stać się dla niego zbyt małym miejscem, a na PNA młody Senegalczyk z całą pewnością będzie stał w pierwszym szeregu, jeśli chodzi o okno wstawowe.

Największy problem

Przerost formy nad treścią. Drużyna sformułowana z wielu ciekawych nazwisk nie zawsze musi być skazana na sukces. Dobrym przykładem na światową skalę są oczywiście Argentyńczycy. Podopieczni Aliou Cisse muszą się mieć na baczności, aby ich potencjał nie wciągnął ich we własne sidła. Tym bardziej że w historia Pucharu Narodów Afryki już niejednokrotnie pokazywała, jak przewrotny to czempionat, na który czołowe reprezentacje kontynentu potrafią wręcz mieć problemy z samą kwalifikacją na turniej finałowy.

Garść ciekawostek

Nad reprezentacją Senegalu, nie tylko jeśli chodzi o dorosłą kadrę, ciąży pewna klątwa niefortunnych zdarzeń podczas wielkich imprez. Podczas poprzedniego PNA w 2017 „Lwy Terangi” odpadły w ćwierćfinale po rzutach karnych z Kamerunem, podczas których w kluczowym momencie zawiódł Sadio Mane. Na ubiegłorocznym mundialu w Rosji o ich braku awansu do fazy pucharowej zadecydowała klasyfikacja żółtych kartek, natomiast podczas ostatnich młodzieżowych MŚ w Polsce pozwoliły reprezentacji Korei doprowadzić do dogrywki w 98. minucie, by ostatecznie zaprzepaścić awans w konkursie „jedenastek”.

Aspiracje: pierwszy złoty medal w historii
Prognoza: półfinał/finał

Algieria (ps. „Lisy Pustyni”)

Reprezentacja Algierii nie miała większych problemów, aby znaleźć się w gronie 24 uczestników tegorocznych mistrzostw. Kwestią sporną pozostawała jedynie sprawa pierwszego miejsca w ich grupie eliminacyjnej, w której do samego końca walczyli o pozycję lidera z drużyną Beninu. Mówiąc o wcześniejszych sukcesach „Lisów Pustyni” na PNA, warto wspomnieć wciąż żywe mistrzostwo z 1990 roku, po które Algieria sięgnęła jako gospodarz turnieju. Ówczesne mistrzostwa zakończyła bez żadnej porażki na koncie.

Drużyna prowadzona przez Djamela Belmadiego raczej nie należy do faworytów mistrzostw. W żaden sposób Algierczyków nie należy jednak  lekceważyć. Kadra składa się z naprawdę ciekawych nazwisk, na których czele stoją Riyad Mahrez, Islam Slimani czy Yacine Brahimi. Belmadi pozwolił sobie na rezygnację z takich graczy jak Faouzi Ghoulam i Nabil Bentaleb. Kontuzja uniemożliwiła natomiast uczestnictwo w imprezie Ishakowi Belfodilemu.

Gwiazda zespołu

Nie ma innej możliwości niż Riyad Mahrez. W gwiazdozbiorze Manchesteru City niekoniecznie grał pierwsze skrzypce, lecz jak wiadomo, w ekipie Guardioli każdemu trudno o status nietykalnego, mając oczywiście na uwadze niezliczoną liczbę rotacji stosowaną przez hiszpańskiego menedżera. Mahrez doskonale uzupełniał się z pozostałymi asami klubu i miał swój wpływ na heroiczne zwycięstwo o prymat w Anglii. Algierska kadra nie może istnieć bez takiego zawodnika. Jego dotychczasowy dorobek w reprezentacji to 46 występów, na które składa się 10 goli i 28 asyst. Na podbijanie licznika jeszcze sporo czasu.

Potencjalne odkrycie

Ismaël Bennacer po nieustannym gniciu w kadrze U-23 Arsenalu w końcu wziął sprawy w swoje ręce i przeniósł się do Włoch, konkretnie do Empoli. Drużyna, w której na wypożyczeniu występował także Bartłomiej Drągowski, ostatecznie pożegnała się z Serie A, lecz Bennacer do spółki z polskim bramkarzem w najmniejszym stopniu przyczynił się do takiego stanu rzeczy. Algierczyk robił, co mógł w środku pola, a jego postawa została doceniona przez obserwatorów. Godne reprezentowanie swojej reprezentacji podczas PNA 2019 przez 21-latka może przyczynić się, że zaplecze włoskiej elity nie będzie dla niego przymusem. Zwyczajnie nie zasłużył na taką karę. A w najbliższym czasie może dowieść tego jeszcze bardziej.

Największy problem

Kolektyw. Kadra Algierii składa się z ciekawych nazwisk, lecz niekoniecznie przekłada się to na pozytywne rezultaty. Przykładem może być Puchar Narodów Afryki z 2017 roku w wykonaniu „Lisów Pustyni”. W dość zaskakujący sposób pożegnały się z turniejem już na etapie fazy grupowej, a wachlarz możliwości posiadały znacznie większy. Oby stare demony znów nie powróciły.

Garść ciekawostek

Podczas mistrzostw świata 2010 w RPA reprezentacja Algierii była jedną z dwóch drużyn, która ani razu nie potrafiła znaleźć drogi do bramki przeciwnika podczas turnieju. Jeśli chodzi o mistrzostwa Czarnego Kontynentu, reprezentacja tego kraju w 1990 roku była jedną z czterech ostatnich, która potrafiła sięgnąć po afrykański tron na własnych stadionach. Po nich uczyniły to drużyny RPA (1996 r.), Tunezji (2004 r.) i Egiptu (2006 r.).

Aspiracje: ćwierćfinał/półfinał
Prognoza: wyjście z grupy i przedarcie się maksymalnie do ćwierćfinału

Kenia (ps. „Harambee Stars”)

W finałach PNA reprezentacja Kenii nie może poszczycić się wieloma osiągnięciami. Pięciokrotnie brała ona udział w turnieju głównym, lecz za każdym razem najlepiej odnajdowała się w roli statysty. Starty Kenijczyków w mistrzostwach Czarnego Lądu zawsze kończyły się na etapie fazy pucharowej. Najlepiej wypadli podczas swojego debiutanckiego startu w roku 1972, gdy zgromadzili na swoim koncie dwa punkty, co pozwoliło im zająć ostatecznie trzecią lokatę. Wygląda na to, że tym razem podobne osiągnięcie może być szczytem marzeń, co przy obecnych zasadach może dać historyczny awans do dalszego etapu.

Próby tej podejmie się francuski selekcjoner Sebastien Migne. W jego przypadku trudno mówić o poważnej karierze w roli szkoleniowca. W latach 2017-2018 prowadził kadrę Demokratycznej Republiki Konga, jeszcze wcześniej zaś drużynę U-20 tegoż kraju. Z podobną sytuację mamy do czynienia, mówiąc o jego przygodzie piłkarskiej. Nazwy klubów takie jak La Roche VF, Stade de Vallauris i Football Club de Gaillard nie mówią zupełnie nic. W takim wypadku może coś więcej o piłkarzach? Na pierwszy plan rzuca się oczywiście Victor Wanyama, o którym niżej. Z przedstawicieli europejskich klubów warto tutaj przytoczyć chociażby Johannaha Omolo z Cercle Brugge czy Ismailę Gonzaleza z Las Palmas.

Największa gwiazda

Przytoczony właśnie Victor Wanyama. Sezon 2018/2019 indywidualnie nie był dla niego udany. Okres przygotowawczy spędził na leczeniu kontuzji, która na miesiąc odnowiła się w listopadzie. Jeśli chodzi o łączne podsumowanie występów w minionej kampanii, uzbierało się ich 22, z czego jeden został okraszony bramką (przeciwko Huddersfield). Niezależnie, ile minut zaliczył w ostatnim czasie w barwach Tottenhamu, Wanyama na Wyspach Brytyjskich to niezwykle solidna i uznana marka. Swoje zrobił w Celticu Glasgow, następnie w Southampton, a obecnie właśnie na północy Londynu. Kenijski skarb.

Potencjalne odkrycie

W kadrze zwyczajnie brakuje świeżej, młodej krwi, która wkrótce mogłaby zaprezentować się szerszej publiczności przynajmniej w solidnych europejskich ligach. Trudno za takowych uznać najmłodszych w kenijskiej kadrze Ovellę Ochienga czy Ericka Oumę występujących na co dzień zaledwie na poziomie trzeciej ligi szwedzkiej. Na siłę nie będziemy zatem kreować potencjalnych zbawców narodowej kadry Kenii.

Największy problem

Kadrowy potencjał. Kenijczycy oczywiście nie mogą uważać się za tuzy afrykańskiego futbolu. Jakościowo można ich umieścić gdzieś pomiędzy ekipami Ugandy i Zimbabwe a tymi najsłabszymi na czele z Madagaskarem. Z takimi możliwości niewykluczone, że zajmą upragnioną trzecią lokatę, lecz na tym przygoda się zakończy. W Kenii po prostu nie ma komu pograć. Sam Wanyama narodu nie zbawi.

Garść ciekawostek

Jak dotychczas reprezentacja Kenii jest jedynym piłkarskim zespołem w Afryce, który wystąpił na Pucharze Narodów Afryki dokładnie pięć razy.

Co symbolizują barwy Kenii? Czerń na fladze odnosi się do każdego czarnoskórego mieszkańca kraju. Czerwień to symbol krwi, która została przelana podczas powstania Mau-Mau – walk kenijskiej ludności z brytyjskimi kolonistami w latach 50. XX wieku. Zieleń z kolei to piękno przyrody.

Aspiracje: pierwsze w historii wyjście z grupy
Prognoza: trzecie miejsce

Tanzania (ps.”Taifa Stars”)

W Tanzanii wciąż pamięta się o 1980 roku. Dla reprezentacji kraju położonego na wschodzie Afryki to dopiero drugi start w finałach kontynentalnego czempionatu. Sam awans tejże drużyny został uznany za nie lada sensację. Cudów, podobnie jak na początku lat 80. XX wieku, nikt od niej nie oczekuje. Wówczas wywalczyła jedyny, historyczny jak na razie punkt. Stało się to po remisie w trzeciej kolejce fazy grupowej przeciwko Wybrzeżu Kości Słoniowej (1:1). W pozostałych spotkaniach musiała uznać wyższość Nigerii oraz Egiptu, odpowiednio po porażkach w stosunku 1:3 i 1:2. Wygląda na to, że osiągnięcie podobnego dorobku punktowego tym razem również zostanie uznane za pewnego kalibru osiągnięcie.

Zespół Tanzanii prowadzi Emmanuel Amunike. Za byłym reprezentantem Nigerii piłkarska kariera, której nie musi się wstydzić. Z kadrą narodową sięgnął po PNA w 1994 roku, a dwa lata później triumfował na igrzyskach olimpijskich w Atlancie. W ostatniej dekadzie XX wieku wraz z Nigerią wziął także udział w mistrzostwach świata 1994 roku. Jeśli chodzi o karierę klubową, znany głównie z występów w Zamaleku z Egiptu. W 1996 roku stał się bohaterem transferu do samej Barcelony, w której barwach na boisku pojawił się dziewiętnastokrotnie. Zdecydowanie bardziej anonimowa jest jego praca w charakterze szkoleniowca. Podobnie jak nazwiska jego podopiecznych. Tylko trzech piłkarzy kadry Tanzanii na co dzień występuje w Europie. Mowa o Mbwanie Samattcie z Genku, Abdi Yussufie Mussie z Blackpool oraz Faridzie Mussie z Teneryfy.

Największa gwiazda

Zostając mistrzem Belgii w sezonie 2018/2019 w barwach Genk i jednocześnie zakładając koronę króla strzelców ligi z dorobkiem 20 bramek w 28 meczach, nie możesz nie uchodzić za prawdziwą gwiazdę swojej reprezentacji o tak ograniczonym potencjale. Oczy i nadzieja kibiców Tanzanii zostaną skierowane na Mbwanę Samattę. Już teraz plotkuję o jego transferze m.in. do Anglii. Samatta ponoć znalazł się na celowniku takich zespołów, jak: Aston Villa, Burnley czy Leicester. Potencjalny brak sukcesu jego reprezentacji na turnieju w żaden sposób nie obniży wypracowanych w lidze belgijskiej notowań.

Potencjalne odkrycie

Trudno cokolwiek powiedzieć o talentach występujących w kadrze Tanzanii poza opisaną wyżej gwiazdą. W tej rubryce ponownie umieścimy zatem Samattę. Piłkarz, który już wkrótce może strzelać bramki w którejś z pięciu topowych lig, to prawdziwe bożyszcze dla takiego kraju jak Tanzania.

Największy problem

Turniejowe doświadczenie. Pod tym względem Tanzania oczywiście w żaden sposób nie może się równać z Algierią i Senegalem czy nawet trzecim grupowym rywalem, czyli Kenią. Biorąc pod uwagę przerwę, jaka nastąpiła od jej ostatniego występu na tym turnieju, reprezentanci Tanzanii mogą się wręcz czuć jak debiutanci. Ten aspekt na pewno nie wróży im niczego dobrego.

Garść ciekawostek

Prezydent kraju John Magufuli po awansie reprezentacji wykazał się dość oryginalną hojnością. W czasach gdy piłkarze obdarowywani są przez swoich szefów, prezydentów etc. luksusowymi samochodami, zegarkami czy po prostu gratyfikacjami pieniężnymi, przywódca tanzańskiej Partii Rewolucji obdarował swoich piłkarskich bohaterów narodowych… działkami budowlanymi.

W 1976 roku reprezentacja Tanzanii zmierzyła się na Stadionie Śląskim z reprezentacją Śląska. Ślązacy pokonali swojego przeciwnika 7:2.

Wychodząc poza obszar sportu i reprezentacji, warto podkreślić, że w mieście Zanzibar urodził się Farrokh Bulsara, jeden z największych i najsłynniejszych wokalistów muzyki popularnej w historii, czyli po prostu Freddie Mercury.

Aspiracje: pobicie punktowego wyniku z 1980 roku
Prognoza: ostatnie miejsce w grupie

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze