Zakończyła się runda jesienna w rozgrywkach Primera Division. Podsumowałem tę rundę w pięciu plusach i pięciu minusach. Kto zasłużył na wyróżnienie, a kogo trzeba zganić?
Plusy:
Cristiano Ronaldo:
Trudno byłoby zacząć od kogoś innego. Po siedemnastu rozegranych meczach Portugalczyk ma na koncie aż 28 bramek, co jest fantastycznym wynikiem. Do tego dołożył aż dwanaście asyst, co w punktacji kanadyjskiej daje 40 punktów. Jest to liczba, w którą niełatwo uwierzyć, ale jeżeli Ronaldo dalej będzie w takiej formie, to spokojnie jest w stanie zakończyć ten sezon z pięćdziesięcioma bramkami na koncie. Portugalczyk w tym sezonie ustrzelił trzy hat- tricki, a raz udało mu się pokonać bramkarza rywali czterokrotnie. Co jest warte podkreślenia, tylko dwukrotnie kończył mecz bez zdobyczy bramkowej, co jest także aż niewiarygodne. Cristiano gra fantastycznie, strzela gole, asystuje, stwarza okazje kolegom, to głównie dzięki jego dyspozycji Real osiąga w tym sezonie tak fantastyczne wyniki. Zdecydowanie największy plus tego sezonu.
https://www.youtube.com/watch?v=vCGCxvRbnE8
Neymar:
Brazylijczyk w całych poprzednich rozgrywkach strzelił dziewięć bramek, a po pierwszej rundzie tego sezonu ma już na koncie 12 goli. Pokazuje to, że powinien przynajmniej dwukrotnie poprawić osiągnięcie z poprzedniego sezonu. Neymar rozgrywa naprawdę dobry sezon, stał się zawodnikiem, który jest w stanie odciążyć co nieco Leo Messiego, a takiego zawodnika w ostatnich sezonach w Barcelonie brakowało. Brazylijczyk gra na wielkim luzie, potrafi samym balansem ciała sprawić, że obrońcy nie wiedzą, co się dzieje, jego dryblingi sieją zamęt wśród przeciwników, a do tego wszystkiego w końcu stał się bardziej skuteczny. Neymar jest zupełnie innym zawodnikiem niż w poprzednich rozgrywkach, przede wszystkim zyskał pewność siebie, a to pozwala mu na pokazanie swoich wielkich umiejętności.
To tylko jedno z zagrań, jakie Neymar pokazuje w tym sezonie:
Widzieliście już, co dzisiaj wyczyniał Neymar?
https://t.co/sQ7pQXQJGx— Rafał Żuk (@RavZuk) January 18, 2015
Jonathas:
Jest on napastnikiem Elche i spisuje się fantastycznie w rozgrywkach Primera Division. Ostatnie lata spędził we Włoszech, gdzie wiodło mu się różnie. W poprzednim sezonie strzelił tylko jedną bramkę dla Pescary i to właśnie z tego klubu jest wypożyczony do Elche. W tym klubie Brazylijczyk spisuje się bardzo dobrze, jego zespół w tym sezonie strzelił 18 bramek, z czego w 13 z nich właśnie Jonathas miał swój udział. Strzelił osiem bramek i zaliczył pięć asyst, co pokazuje, jak ważną postacią jest w swoim nowym klubie. Co najważniejsze Brazylijczyk potrafi bardzo dobrze wykończyć akcję, ale także świetnie wypracowuje sytuację swoim kolegom. Gra bardzo dobrze głową, ma silne uderzenie i jest bardzo skuteczny. Aż dziwne, że zawodnik z takimi umiejętnościami nie gra w jakimś silnym europejskim klubie.
Elche to zespół jednego piłkarza. Jeśli Jonathas wytrzyma z taką formą przez cały sezon, to na kolejny rok w Elche na pewno nie zostanie.
— Przemysław Kasiura (@p_kasiura) January 18, 2015
Villareal/Cheryshev:
Villareal spisuję się w tych rozgrywkach bardzo dobrze. Na półmetku rozgrywek zajmuje szóste miejsce w tabeli i jeżeli dalej tak się będzie prezentował, to może włączyć się w walkę o udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Po Realu i Barcelonie grają oni najpiękniejszy futbol w Hiszpanii. Grają piłkę ofensywną, bardzo fajnie się ich ogląda, ale to wszystko jest bardzo dobrze zbalansowane, co sprawia, że zarówno w obronie, jak i ataku prezentują się oni bardzo dobrze. Zawodnikiem, który zasłużył na ogromny plus w ekipie z Villareal, jest Denis Cheryshev. Rosjanin jest wypożyczony z Realu Madryt i w obecnych rozgrywkach spisuje się wprost fantastycznie. Strzelił w tym sezonie trzy bramki i zanotował aż dziewięć asyst. Ma on 24 lata, tak że nie jest już juniorem. W tym sezonie pokazuje, że dojrzał już tego, żeby być kluczową postacią w drużynie z górnej połowy tabeli.
To bramka, jaką zdobył ten zawodnik w ostatnim swoim meczu:
Denis Cheryshev has scored another great goal for Villareal. He is having a superb season. https://t.co/vcsxMaaTH9
— Toke Theilade (@TokeTheilade) January 17, 2015
Eibar:
Po dosyć sensacyjnym awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej nikt nie dawał im większych szans na utrzymanie ze względu na bardzo mało budżet i wąską kadrę, natomiast oni bardzo pozytywnie wszystkich zaskakują. Eibar zajmuje w tabeli fantastyczne jak na swoje możliwości ósme miejsce. Największym pozytywem jest gra defensywna tego zespołu. Owszem, stracili oni dużo bramek w meczach z Barceloną i Realem, ale w starciu z zespołami z dolnej połówki tracą tych goli bardzo mało. Zespół jest bardzo dobrze ustawiony, każdy wie, za co jest na boisku odpowiedzialny i trzyma się tego. Na pewno pomaga im też to, że w klubie nie ma żadnej presji na wynik. Wszyscy wiedzą, że każdy wynik lepszy niż utrzymanie w lidze będzie ponad stan. Eibar z taką grą powinien spokojnie utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Minusy:
Real Sociedad/Athletic Bilbao:
Postanowiłem te dwa baskijskie kluby umieścić w jednej kategorii, ponieważ obydwa spisują się w tym sezonie równie słabo. Piłkarze z Bilbao przegrali ostatnie cztery ligowe mecze, chociaż wydawało się, że powoli wracają do lepszej formy. Po dziewiętnastu kolejkach mają na swoim koncie tylko 15 strzelonych goli, co jest najgorszym dorobkiem od dwudziestu lat! Grają słabo, spotkania z ich udziałem są po prostu nudne, ponieważ bardzo mało się w nich dzieje. Brakuje im typowego snajpera. Aritz Aduriz strzelił w tym sezonie tylko pięć bramek, co jak na tego zawodnika jest bardzo słabym wynikiem. Wydaje się, że brakuje świeżej krwi w drużynie z Bilbao, przydałoby się ze dwóch, trzech nowych zawodników, którzy by trochę tę grę pociągnęli. Jeżeli chodzi o Real Sociedad, to niczym nie przypominają oni zespołu z poprzednich sezonów. Spisują się fatalnie przede wszystkim w meczach wyjazdowych. Są jednym zespołem, który w tym sezonie nie wygrał meczu na obcym boisku. Najdziwniejsze jednak jest to, że Baskowie z Sociedad potrafią wygrywać z najmocniejszymi zespołami w Hiszpanii, a przegrywają z średniakami. Szansa na europejskie puchary zarówno przed jednym, jak i drugim zespołem już uciekła.
https://twitter.com/rafa_lebiedz24/status/556494339321630722
Granada:
Zespół z Granady jest outsiderem w tym sezonie. Zajmują oni ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie czternastu punktów. Największa bolączką ekipy z Granady jest gra ofensywna. Nie widać żadnego pomysłu w grze ofensywnej tego zespołu, co przekłada się na bardzo małą liczbę zdobytych bramek. Jedenaście goli w dziewiętnastu meczach to bilans fatalny. Zawodzi przede wszystkim Youssef El Arabi, który w poprzednich rozgrywkach strzelił 12 bramek, a w tym sezonie ma ich na razie aż cztery razy mniej. Jednak wiadomo, że napastnicy żyją z podań, a tych napastnik Granady dostaje bardzo mało. W ostatnich sezonach zespół z Granady utrzymywał się w Primera Division, mimo iż grał bardzo nierówno, zdarzały mu się zarówno świetne występy, jak i te gorsze, ale w tym sezonie będzie o to bardzo trudno. Nowym trenerem klubu z Granady został Abel Resino, stoi on jednak przed bardzo trudnym zadaniem, aby przywrócić w swoim zespole radość z futbolu, ponieważ tylko to może sprawić, że Granada utrzyma się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Celta Vigo po wygranej z Barceloną:
Piłkarze Celty Vigo prezentowali się bardzo dobrze w tym sezonie aż do meczu z Barceloną. Co najdziwniejsze, pokonali oni drużynę Barcelony na Camp Nou, a po tym spotkaniu w lidze nie wygrali żadnego meczu! Jest już dziewięć spotkań bez zwycięstwa, z czego aż siedem to porażki. Trudno powiedzieć, co jest przyczynę takiego stanu rzeczy. W niektórych meczach piłkarze z Vigo byli dużo lepszym zespołem od przeciwnika, a i tak mecz przegrywali. Tak było m.in. w spotkaniu z Sevillą, gdzie grali prawie 3/4 meczu w osłabieniu, a i tak powinni przynajmniej to spotkanie zremisować. Drużynie Celty brakuje czasami takiego boiskowego cwaniactwa, to już nie jest ta sama drużyna co w poprzednim sezonie, którą zachwycała się cała Hiszpania. Ogromny minus za tę drugą część pierwszej rundy. Oby tylko piłkarze z Vigo szybko się obudzili, ponieważ widmo spadku może zajrzeć im w oczy.
Rafinha:
Został wybrany odkryciem poprzedniego sezonu Primera Division, jednak te rozgrywki w jego wykonaniu są bardzo nieudane. W Barcelonie liczono na to, że stanie się on kluczowym piłkarzem środku pola. Rafinha w tym sezonie w lidze nie strzelił żadnego gola, a także nie zaliczył żadnej asysty. Jest to spowodowane tym, że bardzo mało występuje. Wpływ na to mają także kontuzje, które prześladują młodego Hiszpana. Jedno jest pewne – od zawodnika tej klasy wymaga się lepszej prezencji, w praktycznie każdym spotkaniu ligowym prezentował się słabo. Jednak najczęściej wchodzi on w końcówkach spotkań, a wtedy niełatwo jest pokazać pełnię swoich możliwości. Co najważniejsze dla kibiców Barcelony – widać, że Rafinha powoli wraca do wysokiej dyspozycji, co pokazuje w meczach o Puchar Króla, oby tę formę przeniósł także na rozgrywki ligowe.
David Moyes:
Gdy Moyesa ogłoszono nowym trener Realu Sociedad, byłem bardzo zaskoczony tą decyzją. Trener, który całe swoje życie trenerskie spędził na Wyspach, teraz miał poprowadzić klub z kraju Basków. To raczej nie może się udać. Drużyna Realu Sociedad pod rządami Moyesa spisuje się jeszcze gorzej niż wcześniej, nie ma ona żadnego stylu, nie widać w tym zespole nic, co mogłoby zaskoczyć przeciwników. Nie chce być złym prorokiem, ale moim zdaniem Szkot długo na ławce trenerskiej miejsca nie zagrzeje. Kilka słabszy meczów w następnych kolejkach i jego pozycja w klubie będzie już bardzo zagrożona.
A tak zachowywał się Szkot, gdy jego zespół odpadał z Pucharu Króla. Raczej humor mu dopisywał:
RT @PabloStec:" Sympatyczny Szkot. https://t.co/wvtA3BJdlB"
haha, Moyes jakieś chipsy na trybunach zajada ;)— Józek Guardiola (@Jozek_Guardiola) January 14, 2015