W pojedynku beniaminków lepszy był, o dziwo, ten, który plasuje się niżej w tabeli. „Wilki” pokonały Burnley 2:0 i wydostały się ze strefy spadkowej.
Mecz, który odbył się na Molineux Stadium, od samego początku był rozgrywany pod dyktando gospodarzy. Wolverhampton już w 15. minucie objął prowadzenie. Pierwszego gola zdobył Nenad Milijas. Na niewiele zdała się przyjezdnym dobra forma swojego bramkarza. Doświadczony Brian Jensen szalał w bramce Burnley, ale słaba dyspozycja jego kolegów z obrony zniweczyła dobry występ bramkarza.
„Wolves” przez cały mecz oddali dwa razy więcej celnych strzałów niż Burnley. Podopieczni Owena Coyle’a beznadziejnie radzą sobie na wyjazdach i potwierdzili to również dziś.
Jensen skapitulował po raz drugi w 50. minucie po indywidualnej akcji Kevina Doyle’a. Napastnikowi Wolverhampton udało się ograć dwóch obrońców Burnley w polu karnym, zanim trafił do siatki i ustalił wynik na 2:0 dla gospodarzy. Kilkakrotnie goście próbowali odrobić straty, ale za każdym razem brakowało im zimnej krwi przy wykańczaniu akcji. Jeśli w szeregach Burnley nic się nie zmieni, drużynie tej ciężko będzie utrzymać się w lidze.
