W czasie niniejszego weekendu piłkarze w Rosji wybiegli na boisko po raz ósmy. Ta seria spotkań okazała się niezwykle bogata w niespodzianki. Faworycie na ogół przegrywali. Dotyczyło to zwłaszcza meczu na szczycie, gdzie typowany do wygranej Rubin uległ Spartakowi Moskwa.
Kazańczycy rozpoczęli sezon wręcz imponująco. Niczym warszawska Legia wygrali pierwsze siedem spotkań sezonu 2008. Z kwitkiem odprawiali kolejnych rywali, do momenty, w którym doszło do ich konfrontacji z aktualnymi wicemistrzami Rosji. Choć podopieczni Kurbana Bierdyjewa pierwsi zaatakowali, to moskwianie szybciej strzelili bramkę – w 20. minucie zastępującego kontuzjowanego Ryżikowa Kozkę pokonał Welliton, zdobywając swoją piątą bramkę w sezonie. Stracony gol źle podziałał na gospodarzy. W ich poczynania wkradła się nerwowość. Na drugą połowę wyszli jakoś bez wiary we własne możliwości, co w stu procentach wykorzystali piłkarze Stanisława Czerczesowa. Między 65’ i 69’ Nikita Bażenow i Aleksandr Pawlienko zadali rywalom kolejne dwa ciosy, po których Rubin nie był w stanie się podnieść. Warto podkreślić, że Spartak pewnie zwyciężył, mimo absencji swojego najlepszego strzelca, Romana Pawljuczenki (czerwona kartka przed tygodniem). Pomimo że lider przegrał i tak zachował potężną sześciopunktową przewagę nad drugim Lokomotiwem, który zaledwie zremisował u siebie z Łucz-Energiją 2-2.
Inny kandydat do odrabiania strat do prowadzących również stracił cenne punkty. Dynamo było faworytem spotkania z Szinnikiem, pomimo że przyjechało do Jarosławla w kiepskim nastroju po porażce z Rubinem, podczas gdy gospodarze wygrali dwa poprzednie mecze w dość dobrym stylu. Pierwsza połowa okazała się wyrównana. Kibice zgromadzeni na stadionie obserwowali ataki z obu stron, ze wskazaniem na gości. Jednak zawodnicy Andrieja Kobieliewa nie potrafili udokumentować swojej przewagi. Defensywa teamu Damiana Gorawskiego (tym razem bez Polaka) umiejętnie powstrzymywała Danny’ego i Gienkowa. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Z czasem jednak moskwianie zaczęli opadać z sił, przez co w końcówce wyraźnie osłabli. Tylko na to czekali gospodarze. W 75. minucie trafił Łazarow, 240 sekund później gości dobił Bojarincew. Szinnik wygrał ten mecz 2-0, przez co uniemożliwił zespołowi Marcina Kowalczyka odrobienie strat do Rubinu, a sam oddalił się od strefy spadkowej.
Wreszcie wygrał Oległ Błochin. Ukrainiec i prowadzony przez niego Futbolowyj Klub Moskwa w końcu zdobyli pierwszy w sezonie 2008 trzy punkty. Stało się to w Nalcziku, gdzie „Obywateli” podejmował miejscowy Spartak. Mecz praktycznie rozstrzygnął się w 240 sekund. Między 20. i 24. minutą swoje premierowe bramki w obecnych rozgrywkach strzelił wracający do formy Roman Adamow. Po przerwie swoje trafienie dołożył jeszcze Godunow i FK zwyciężył 3-0. Dzięki tej wygranej ulubieńcy między innymi mera Moskwy wyszli ze strefy spadkowej. Być może dzięki temu gospodarze stadionu imienia Eduarda Strielcowa rozpoczną marsz w górę tabeli i spróbują zająć miejsce w środku stawki.
Oprócz wyżej wymienionych w miniony weekend miały miejsce jeszcze cztery konfrontacje. Kryla wygrała 2-0 z Amkarem, Saturn i Lokomotyw zremisowały po 2-2 z odpowiednio Chimkami i Łuczem-Energiją, a Terek przegrał 1-3 z Tomem. Jutro w innym meczu na szczycie zdobywca Pucharu UEFA z 2005 roku, CSKA Moskwa zmierzy się z aktualnym mistrzem Rosji i petentem do zdobycie tego trofeum w tym roku, Zenitem Sanki Petersburg.