Piast Gliwice poległ w Agdamie 1:2. Karabach wygrał po golach Richarda i Reynaldo, choć to goście pierwsi objęli prowadzenie za sprawą Marcina Robaka.
Już w 2. minucie Piast omal nie stracił gola. Jeden z obrońców wybił piłkę wprost w rywala, ta trafiła do Nadyrowa, który uderzył z obrotu tuż obok słupka. Kilka minut później goście odpowiedzieli słabym strzałem Jurado z niewielkiej odległości w sam środek bramki. Kopanina na stadionie w Agdamie zdecydowanie bardziej odpowiadała gospodarzom, którzy przeważali, a za sprawą błędu Podgórskiego stworzyli sobie koleją dobrą okazję, ale mocny strzał Nadyrowa obronił Szumski. Chwilę później to jednak Piast wyszedł na prowadzenie. Po zamieszaniu w polu karnym z linii końcowej dośrodkował Izvolt, pojedynek główkowy wygrał Robak i pokonał bramkarza rywali. Polski zespół miał sporo szczęścia, bo zarówno przy dograniu, jak i strzale był rykoszet. Gospodarze byli blisko wyrównania już po kilku minutach. Po rzucie wolnym głową uderzył Gelaszwili, ale po raz kolejny pewnie interweniował Szumski.
Z racji upału panującego w Agdamie sędzia po pół godzinie gry zarządził przerwę na uzupełnienie płynów. Po niej coraz lepiej poczynał sobie Karabach, co zaowocowało golem wyrównującym. Richard kapitalnie przymierzył z dystansu, nie pozostawiając szans Szumskiemu na jakąkolwiek interwencję.Tuż przed końcem pierwszej połowy z dystansu próbował uderzyć również Nadyrow, ale nieznacznie się pomylił.
Od początku drugiej połowy Azerowie raz po raz próbowali ponownie zaskoczyć Szumskiego z dystansu i trzeba przyznać, że mylili się nieznacznie, aczkolwiek polski bramkarz nie miał już okazji do interwencji. Z drugiej strony atakujący Piasta często dawali łapać się na spalonym i nie za bardzo potrafili znaleźć sposób na sforsowanie defensywy Karabachu. Poziom meczu jednak nie uległ zmianie i nadal zamiast zachwycać się jakością gry, raczej byliśmy znużeni nieudolnymi zagraniami. Nadzieję na zmianę dała kolejna przerwa na uzupełnienie płynów, zarządzona na kwadrans przed końcem meczu.
Niestety, Piast starał się szukać gry jednym długim podaniem, a jego rywale ruszyli z impetem do ataku i coraz częściej znajdowali się w polu karnym Szumskiego. Na szczęście zwykle w ostatniej chwili piłkę wybijali obrońcy albo sprawy w swoje ręce brał sam bramkarz, wychodzący do atakującego piłkarza. Ostatecznie skończyło się to tak, jak musiało się skończyć, czyli golem. Nieporadna obrona Piasta skupiła się na jednej stronie, gdzie i tak bez problemu jeden z Azerów przemknął między piłkarzami z Gliwic, po czym zagrał w pole karne. Tam strzał jego kolegi obronił Szumski, ale przy dobitce Reynaldo nie miał już żadnych szans. Gospodarze nie dali już okazji na wyrównanie i wygrali pierwszy mecz II rundy eliminacyjnej Ligi Europy 2:1.
Było do przewidzenia - liga azerska jest silniejsza
od Polskiej, więc wynik jakoś mnie nie dziwi.