Piast Gliwice nadal zawodzi. Niemożność gry pod wynik


Podopieczni Waldemara Fornalika, nawet jeśli są lepsi od przeciwnika, potrafią przegrać mecz w najboleśniejszym stylu

7 października 2022 Piast Gliwice nadal zawodzi. Niemożność gry pod wynik
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Piast Gliwice przegrał zaległe domowe spotkanie z Rakowem Częstochowa 0:1 – bramkę stracił w ostatniej akcji meczu. To już druga porażka „Niebiesko-czerwonych” z rzędu po golu w samej końcówce. I chociaż życie kibica mistrza Polski sprzed trzech lat w ostatnim okresie nie jest łatwe, to wczoraj niezłym stylem gry piłkarze dali swoim sympatykom mały powód do optymizmu.


Udostępnij na Udostępnij na

Trzeba przyznać, że w czwartkowy wieczór „Piastunki” stawiły czoła „Medalikom” w nierównej walce, szczególnie biorąc pod uwagę absencję zdrowotną dwójki liderów – Damiana Kądziora i Kamila Wilczka – oraz brak pauzującego za żółte kartki Constantina Reinera.

Można natomiast stwierdzić, że z przebiegu spotkania gliwiczanie byli drużyną minimalnie lepszą. Gospodarze grali jak odmienieni, po fiasku w Płocku, a goście jeszcze nie otrząsnęli się po niepowodzeniu z Widzewem.

Zmęczenie materiału?

W każdym sezonie Piast Gliwice obiera ten sam schemat: bardzo słaby początek, nabieranie rozpędu w odmienionym składzie, a na koniec walka o puchary. W tym roku wydawało się, że problemy skończą się stosunkowo szybko. Po trzech porażkach na starcie w czterech następnych spotkaniach udało się wygrać trzy razy, ale kolejne cztery pojedynki to zaledwie dwa punkty.

Co prawda w zeszłym roku na tym etapie rozgrywek Ślązacy mieli o dwa oczka więcej, ale przypomnijmy sobie rozgrywki sprzed dwóch lat. „Piastunkom” udało się wówczas zatriumfować dopiero w dziewiątej kolejce. Wcześniej zespół zanotował dwa remisy i sześć porażek, a w czterech pierwszych seriach gier nie strzelił nawet bramki.

Niewyciąganie wniosków było dotąd zarzutem, który w pierwszej kolejności obciążał konto pionu sportowego. Ciągła sprzedaż liderów i uzupełnianie ich piłkarzami, którzy albo nie dawali jakości, albo nie byli wzmocnieniami „na już” . Ale tego lata coś takiego nie miało miejsca. Z wiodących postaci odszedł jedynie Martin Konczkowski, którego – co trzeba uwzględnić – na razie nie udaje się łatwo zastąpić Arkadiuszem Pyrką lub Tomaszem Mokwą.

Kibice gliwickiego Piasta, obserwując nieustanne przypadki delikatnego regresu, zaczęli zastanawiać się nad sensem dalszego trenowania zespołu przez trenera Waldemara Fornalika. Do czego z jednej strony mają pewne podstawy, ale z drugiej strony nieco lekceważą i nie doceniają osiągniętej pozycji klubu w ostatnich latach i przez to wyższych wymagań. Na klubowym Youtubie w przyciętym wideo nie udostępniono odpowiedzi szkoleniowca na pytanie związane ze zwolnieniem, kiedy trener z delikatnym zdezorientowaniem odparł, że to próba zabłyśnięcia pytającego. Pominięcie odpowiedzi znaczy, że cały klub chciałby raczej oddzielić ten temat grubą kreską.

Pomysł trenera jest dobry, jednak brak cwaniactwa

Piast Gliwice mądrze podszedł do spotkania z ekipą Rakowa. Szybka wymiana podań, zagęszczanie skrzydeł, skuteczna gra na wyprzedzenie i duża aktywność w obrębie pola karnego to coś, czego ostatnio nie widywaliśmy często w meczach „Niebiesko-czerwonych”, i jednocześnie jedyny umiejętny sposób na częstochowian.

W wielu fragmentach mogliśmy odnieść wrażenie, że piłkarze z Gliwic to inny zespół niż ten, który mieliśmy okazję oglądać w ostatnich tygodniach. Często przygotowania przed grą z przeciwnikiem, którym są „Medaliki”, wymagają sięgnięcia po niekonwencjonalne środki – z pełną śmiałością możemy stwierdzić, że wymyślona koncepcja wypaliła i na tym powinno budować się fundamenty.

Przyznał to sam trener Fornalik:

– Boli, natomiast duży pozytyw z tego meczu to gra naszego zespołu, szczególnie druga połowa, kiedy stworzyliśmy swoje niewykorzystane sytuacje. Ale widać było, że to jest ta drużyna, która przypominała dobrze funkcjonujący mechanizm. Stwarzaliśmy sytuacje, odbieraliśmy piłki, byliśmy tym zespołem.

Ale jeśli chodzi o grę pod wynik, fatum trwa dalej. Wymowne w kontekście szczęścia Piasta jest to, że Raków, grając w osłabieniu, wywiózł trzy punkty. A to powracający scenariusz – spotkanie w Zabrzu i gol na 3:3 dla gospodarzy przy ostatnim stałym fragmencie gry. To samo z Lechem, Zagłębiem i Wisłą – zawsze wpadnie mniej lub bardziej przypadkowa bramka, która zabiera punkty i udowadnia, że mało jest w zespole sprytu i wyrachowania.

Felix, Dziczek, Hateley – to może zatrybić jak dawniej, ale potrzeba zmienników

Gliwiczanie po przerwie na kadrę mogli mieć serca pełne nadziei. W końcu zespół miał trochę więcej czasu na odbudowanie formy i dopracowanie szczegółów taktycznych. Mogliśmy się spodziewać, że wystrzeli dyspozycja Jorgego Feliksa. Hiszpan, mimo że przyszedł już po okresie przygotowawczym, dawał radę pod względem fizycznym i piłkarskim.

Ba, wrócił w wielkim stylu, bo ze zwycięskim golem w Krakowie. Piłkarz sezonu 2019/2020 ekstraklasy znów jest najaktywniejszym ogniwem zespołu. Zapewne poprowadziłby wczoraj Piasta do pewnego zwycięstwa, gdyby tylko jego koledzy – Sappinen, Tomasiewicz i Chrapek – byli bardziej skuteczni. Ale i sam on.

Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja z Patrykiem Dziczkiem. U środkowego pomocnika, jak wiemy, ze zdrowiem trzeba obchodzić się jak z jajkiem. Sam 24-latek z kolei pokazał, że nie bierze pod uwagę jakiegokolwiek oszczędzania się. Mecz z Rakowem był jego pierwszym w podstawowym składzie po bardzo długim czasie, a piłkarz był w stanie rozegrać pełne 90 minut. To bardzo dobra wiadomość zarówno dla sympatyków „Piastunek”, jak i całej ligi.

Wysoka jakość graczy, którzy wychodzą w podstawowej jedenastce, to jedno, a szerokość składu na wymagające rozgrywki ekstraklasy to drugie. A wybór zawodników pozostawia wiele do życzenia. Tym bardziej, gdy spojrzymy na wczorajszą ławkę rezerwowych: Munoz, Holubek, Kirejczyk, Kaput, Łuczak, Pyrka, Ameyaw, Toril… Bieda aż piszczy. No cóż, choć po powrocie na boisko Damiana Kądziora i dyspozycji w meczu ze Stalą Kamila Wilczka Piast może wyglądać imponująco, potrzeba zmian. Wiemy, że w tym miejscu potrafią wyrosnąć nieoczywiści bohaterowie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze