Rewanż za półfinał Ligi Mistrzów udany! RB Lipsk pokonuje PSG


Podopieczni Nagelsmanna zemścili się bolesną porażkę z sierpnia

4 listopada 2020 Rewanż za półfinał Ligi Mistrzów udany! RB Lipsk pokonuje PSG
Steffen Prößdorf

To był mecz typu pieniądze vs pieniądze. Pieniądze zainwestowane w perspektywicznych zawodników vs pieniądze wrzucone w gwiazdy światowego futbolu. Poza tym był to rewanż za półfinał Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu, kiedy to PSG łatwo pokonało RB Lipsk. Co warto nadmienić – udany rewanż. Drużyna z Niemiec po ciężkiej walce wygrała 2:1.


Udostępnij na Udostępnij na

Thomas Tuchel na konferencji przedmeczowej podkreślał, że będzie to zupełnie inny mecz od poprzedniego. Zwrócił uwagę, że jedenastka PSG znacząco się zmieniła i teraz klub z Paryża zagra zdecydowanie inaczej. Wyraził też opinię, że podopieczni Nagelsmanna mogą zagrać zupełnie inaczej niż kilka miesięcy temu.

W pierwszej jedenastce drużyny ze stolicy Francji zabrakło Neymara, Mbappé’ego, Verrattiego, Draxlera, Icardiego i Bernata. Jak widać, osłabienia były dość duże. Jednak Tuchel ma teraz do dyspozycji szeroką kadrę i bez problemu mógł wystawić niezłych zmienników. Swoje szanse dostali m.in. Moise Kean i Pablo Sarabia.

Skład Lipska o dziwo szczególnie nie zaskakiwał. To było 3-4-3, typowe dla Juliana Nagelsmanna. Szczególną uwagę sprawiała obecność Daniego Olmo na pozycji klasycznego napastnika. Na ławce usiedli m.in. Youssuf Poulsen i Alexander Sorloth. Można było oczekiwać, że któryś z tych dwóch panów w późniejszej części meczu wejdzie za jednego z ofensywnych zawodników. Poza tym można było spodziewać się typowych, agresywnych „Czerwonych Byków”.

Odrodzenie Moise Keana

Tamten sezon to była męczarnia dla Keana. Zupełnie nie sprawdził się w Evertonie i zainteresowanie PSG mogła się objawiać dla niego jako gwiazdka z nieba. W ciągu kilku meczów strzelił cztery gole i stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych młodych zawodników. Próbkę umiejętności pokazał w meczu z Lipskiem. Wykorzystał błąd Dayota Upamecano, przeprowadził szybki rajd w stronę bramki Gulacsiego, a następnie dzióbnął piłkę w stronę Di Marii. Argentyńczyk łatwo pokonał węgierskiego bramkarza i PSG objęło prowadzenie w 6. minucie.

Od początku meczu współpraca Keana i Di Marii była bardzo owocna. W 9. minucie obaj panowie ponownie stworzyli sobie świetną okazję po błędzie defensorów niemieckiej drużyny, ale ostatecznie wywalczono jedynie rzut rożny. Ogólnie trzeba przyznać, że taki duet fantastycznie nadaje się do stylu Tuchela opartego na szybkich kontratakach.

Kryzys formy Upamecano?

Dayot Upamecano niewątpliwie ma potencjał, żeby być jednym z najlepszych obrońców świata. Ale ostatnio mu po prostu nie idzie. Najlepszym dowodem jest mecz z PSG. Dziecinne błędy w obronie, łatwe straty, do tego gigantyczne kłopoty z upilnowaniem Moise Keana. Koszmar zaczął się w 6. minucie, a potem trwał. W 15. minucie sprokurował rzut karny, którego na szczęście dla Lipska nie wykorzystał Di Maria.

Cała obrona „Czerwonych Byków” grała bardzo słabo. O ile w ofensywie udawało się wykonywać dobrą pracę (dobrą miał Haidara w 8. minucie), to środek defensywy wyglądał po prostu dramatycznie na tle rywali. Sytuację pogorszała dodatkowo żółta kartka Konaté’go z 25. minuty. Swoją drogą ten zawodnik również nie imponował – w tym meczu dawał się zauważyć głównie poprzez niecelne podania. Jeśli mielibyśmy szukać zalet, to nieźle sobie radziło prawe skrzydło drużyny Nagelsmanna – Mukiele robił dużo szumu. Kurzawa i Sarabia mieli duży ból głowy z Francuzem.

Krajobraz defensywy PSG bez Thiago Silvy. Jak zastąpiono Brazylijczyka?

Pieczątką słabej formy obrońców Lipska mogła być bramka Di Marii z 38. minuty. Na szczęście dla graczy niemieckiej drużyny, Argentyńczyk wystartował do piłki minimalnie za szybko i sędziowie bez większych kontrowersji odgwizdali spalonego. O kolejną tragikomedię kilka minut później postarał się osobiście Konaté. Młody defensor uderzył piłkę wprost w głowę gracza z Paryża. Futbolówka trafiła pod nogę Sarabii. Hiszpan szybko uderzył, jednak Gulacsi był na posterunku, a dobijający Kean na spalonym.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą

PSG nie wykorzystywało „wielbłądów” Lipska. Tymczasem „Czerwonym Bykom” udało się wykreować dobrą sytuację. Z lewego skrzydła piłkę przed pole karne dograł Angelino. Dopadł do niej Nkunku (swoją drogą były zawodnik drużyny z Paryża) i pięknym strzałem z dystansu pokonał Keylora Navasa.

Tymczasem Keana i Di Marię coraz częściej łapano na spalonych. Nie wiadomo, czy taka była taktyka Nagelsmanna, ale do końca pierwszej połowy Lipsk doszusował z lepszym wynikiem niż w sierpniu. Tuż przed końcem pierwszej połowy blisko sensacyjnej bramki był Dani Olmo, ale strzelił lekko nad bramką kostarykańskiego bramkarza.

„Los chce ze mną grać w pokera….”

PSG miało karnego, liczne okazje. Obrońcy Lipska robili błąd za błędem. Ale to Lipsk był skuteczniejszy. W 55.minucie Kimpembe zagrał ręką w polu karnym i teraz to Niemcy mieli rzut karny. Pewnie wykorzystał go Emil Forsberg i było 2:1. Potwierdza to, że życie jest czasami nieprzewidywalne i nieuczciwe. Ale z drugiej strony, to kto bronił Di Marii wykorzystać jedenastkę?

W każdym razie podopieczni Nagelsmanna prowadzili. Pomogło im jeszcze agresywne usposobienie francuskich zespołów. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zarobił Idrissa Gueye. Przed Francuzami pojawiła się tragiczna perspektywa, znana z początku tego sezonu. A więc przewaga, ogromna nieskuteczność, a potem porażka jedną bramką. Z minuty na minutę było coraz bardziej dramatycznie. Nie pomagał też sędzia Szymon Marciniak, który ewidentnie dzisiaj nie gwizdał na korzyść drużyny z Paryża. Już na sam koniec meczu Poulsen prawie upokorzył zawodników Tuchela, ale cudem udało im się wybić piłkę spod nóg Duńczyka.

Dzieła zniszczenia ostatecznie dopełnił… Kimpembe. Francuz, sfrustrowany decyzjami sędziego, zaatakował Marcela Sabitzera wślizgiem od tyłu. Tym razem decyzja była oczywista – czerwona kartka.

Udany rewanż

Nie wiadomo, czy RB Lipsk miał dzisiaj więcej szczęścia, czy rozumu. W każdym razie splot pewnych okoliczności i zdecydowanie lepsza gra „Czerwonych Byków” w drugiej połowie spowodowały, że PSG nie dogoniło niemieckiej drużyny i po meczu Julian Nagelsmann mógł świętować pokonanie swojego mentora. Cieszyć mogli się też Konaté i Upamecano, których przeciętna gra (zwłaszcza w pierwszej części spotkania) uszła dziś na sucho.

Z kolei PSG po raz kolejny pokazało, że bez Neymara i Mbappé’go jest niesamowicie nieskuteczne. Thomas Tuchel na pewno będzie miał zagwozdkę, co zrobić z tym problemem. Kolejnym powodem do niezadowolenia może być druga porażka w Lidze Mistrzów. A warto nadmienić, że Manchester United i Basaksehir tylko czekają na takie wpadki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze