Polska gwardia we Włoszech nie zwalnia tempa. O ile zdążyliśmy się już przyzwyczaić do kapitalnych występów Kamila Glika czy ostatnio udanych spotkań Piotra Zielińskiego, o tyle asysty Pawła Wszołka robią wrażenie. Piłkarz niemal skreślony i wydawałoby się, że wchłonięty przez Serie A, ponownie o sobie przypomina, a robi to w idealnym momencie – niecałe cztery miesiące przed Euro 2016.
Do mistrzostw Europy niby dużo czasu, ale jednak selekcja powoli zbliża ku końcowi. Upływające miesiące będą ostatnim dzwonkiem dla tych, którzy mają coś do udowodnienia Adamowi Nawałce. Potencjalnym kandydatem do wyjazdu do Francji jest Paweł Wszołek. Zawodnik jest pod stałą obserwacją zarówno sztabu reprezentacji, jak i samego Nawałki, a więc stąd ta forma?
Adam Nawałka ciągle w biegu :) Tu w odwiedzinach u Pawła Wszołka w Hellas Verona pic.twitter.com/3Yw0koJTy5
— Marcin Trzyna (@MarcinTrzyna) January 13, 2016
Ucieczka z tonącego okrętu
Aby zrozumieć Pawła Wszołka, trzeba cofnąć się o kilka lat. Wszyscy lepiej lub gorzej pamiętamy czasy, gdy Polonia Warszawa z najlepszymi biła się o prym w ekstraklasie. Józef Wojciechowski przelewał coraz to więcej pieniędzy, kontraktował coraz to lepszych graczy. Trzecie miejsce w ligowej tabeli i do dziś niepobity rekord najdroższego transferu Adriana Mierzejewskiego do Turcji (ponad pięć milionów euro) to tylko dwa przykłady, z jak wielkiej góry warszawski klub spadł na samo dno. W pewnym momencie Wojciechowski zwinął interes i pozostawił „Czarne Koszule” na granicy bankructwa. Po nim swoje pięć minut miał Ireneusz Król, który swoimi panowaniem tylko dobił, i tak już słaby, klub z ulicy Konwiktorskiej.
Polonia spadła do IV ligi, a co lepsi zawodnicy jak najszybciej chcieli uciec z tonącego okrętu. Wśród nich był Paweł Wszołek. Zawodnik, który choć nie rozegrał wielu spotkań w polskiej elicie rozgrywkowej (62 mecze), to swą postawą na boisku zainteresował europejskie kluby. Wybór padł na Sampdorię Genua, z którą zawodnik w 2013 roku podpisał czteroletni kontrakt. Dla młodego wówczas piłkarza wszystko układało się znakomicie. Solidna, choć trochę zakurzona włoska marka. Perspektywa gry w kilkakrotnie silniejszej lidze niż ta rodzima, lepsze zarobki, aż w końcu, co chyba najważniejsze, możliwość rozwoju i wypłynięcia na szerokie wody.
Drzwi do wielkiego futbolu stały otworem, jednak jak to zwykle bywa, coś nie wyszło. Od samego początku Polak musiał walczyć o miejsce w składzie – i tak w pierwszym sezonie w barwach „Blucerchiatich” rozegrał 19 spotkań, w kolejnym sześć, a w trwającym – tylko dwa… Włoski sen przerodził się w koszmar. Wszołkowi brakowało wsparcia trenera, ale przede wszystkim regularnej gry. Oprócz zaufania szkoleniowca Sampdorii skrzydłowy tracił w oczach kolejnych selekcjonerów kadry. Ostatni raz w barwach reprezentacji Polski wystąpił 13 maja 2014 roku w towarzyskim meczu z Niemcami (zaledwie 10 minut), a potem długo, długo nic. Teraz jest na najlepszej drodze, aby to zmienić.
Odrodzenie na północy
Z pomocą przyszedł Hellas Werona. Drużyna zamykająca tabelę Serie A okazała się idealnym miejscem dla polskiego skrzydłowego. Paweł Wszołek pod koniec lata został wypożyczony do zespołu z północy Włoch. Początki bywały trudne. Skrzydłowy reprezentacji Polski nie mógł przebić się do podstawowego składu, a jego nowy zespół przegrywał albo remisował, co tylko się dało. (Hellas ma na koncie 12 porażek, 12 remisów i tylko dwa zwycięstwa). Trener Andrea Mandorlini nie miał pomysłu na grę zespołu, nie widział też samego Wszołka jako jego części. Zawodnik mecze rozpoczynał z ławki, pod wodzą trenera zagrał tylko dwa „ogony” w meczu z Lazio Rzym i Napoli. Jednak zła postawa klubu z północy Włoch doprowadziła do zwolnienia Mandorliniego.
Furman & Wszołek. Nasza wunderwaffe w Weronie pic.twitter.com/PdAbJ2gcLS
— Rafał Stec (@RafalStec) February 1, 2016
Na jego miejsce przyszedł doświadczony Luigi Delneri i z miejsca wrzucił Polaka do podstawowej jedenastki. Odkąd Włoch objął Weronę, Wszołek ani razu nie rozpoczął spotkania z ławki. Delneri postawił na pomocnika, a ten zaraz mu się odwdzięczył dobrą grą. Najbardziej imponujący występ zaliczył z Atalantą, kiedy popisał się dwiema asystami, a Hellas zwyciężył 2:1. W ostatniej kolejce Polak rozegrał 90 minut w wygranym meczu derbowym z Chievo. Oczywiście z kluczowym podaniem. Łącznie Wszołek ma na koncie już pięć asyst i chyba można zaryzykować stwierdzenie, że powoli wyrasta na jedną z czołowych postaci klubu. Nawet gdy Hellas spadnie do Serie B, powinien spokojnie dostać angaż w innym (a może i lepszym) klubie.
Skąd ta nagła forma? Być może presja, która ciąży na zespole, jest mniejsza niż w Sampdorii (w poprzednim sezonie klub z Genui zajął siódme miejsce, a teraz broni się przed spadkiem). Dodatkowo zaufanie, którym trener Delneri obdarzył Wszołka, pozwoliło na zbudowanie pewności siebie, a fakt, że Adam Nawałka osobiście pofatygował się do Werony, aby porozmawiać z Polakiem, spowodował, że zawodnik poczuł się ważny też dla kadry. Dojrzalszy o doświadczenie z Sampdorii mógł być bardziej zmobilizowany do walki o podstawową jedenastkę, tym bardziej w kontekście występu na Euro 2016. Już od jakiegoś czasu wymienia się pomocnika do gry w reprezentacji. Wszołek może stać się doskonałą alternatywą dla ciągle leczącego kolejne urazy Jakuba Błaszczykowskiego, a gdyby utrzymał obecną formę do czasu końca selekcji? Kto wie, być może to on, a nie piłkarz Fiorentiny byłby jako pierwszy brany pod uwagę przy ustalaniu składu.