Paulo Sousa i dyspozycja jego defensywy, czyli śmiech przez łzy…


Paulo Sousa nie ma łatwo. Negatywne głosy krajowych mediów nie milkną. Samemu selekcjonerowi nie pomaga przy tym postawa naszych obrońców

8 września 2021 Paulo Sousa i dyspozycja jego defensywy, czyli śmiech przez łzy…
Tomasz Kudała / PressFocus

Paulo Sousa, mimo zainkasowania okazałych zwycięstw, jest ostatnio silnie krytykowany przez świat futbolu. Nasza drużyna narodowa odznacza się mocno przeciętnym stylem gry. Jako jedną ze składowych tej sprawy powinno się postrzegać formę obrońców „Biało-czerwonych”…


Udostępnij na Udostępnij na

Defensywa to największa bolączka ekipy Portugalczyka. Po meczach z San Marino i Albanią pojawiły się głosy o tym, że to właśnie Paulo Sousa zepsuł polską obronę, która na chwilę obecną istnieje tylko w teorii. Przed starciem z Anglią warto przyjrzeć się bliżej temu jakże palącemu tematowi.

W końcu, jak mawia klasyk, to właśnie szczelna obrona wygrywa tytuły. Ponad tydzień temu pisaliśmy o tym, że w zespole Liverpoolu wszystko, co dobre, zaczyna się od defensywy. Dziś jednak omówimy dotychczasowe poczynania reprezentacji Polski, a tutaj już można wysunąć całkowicie odwrotną tezę. W niemalże każdym meczu, spoglądając na grę naszych obrońców, widzieliśmy chociażby jedną akcję, po której na usta cisnęły nam się słowa niecenzuralne.

Trochę historii

Na początku artykułu warto przedstawić kilka faktów dotyczących statystyk samego szkoleniowca. Wiadomo, Paulo Sousa zawsze będzie porównywany ze swoimi poprzednikami. To nieuniknione. Czy to stawia postawę defensywy za jego kadencji w lepszym świetle? Skądże, wręcz przeciwnie. Zestawiając osiągnięcia byłych selekcjonerów na tej płaszczyźnie, możemy wypowiedzieć ulubioną frazę wieloletnich „znawców” polskiej piłki – „kiedyś to było…”.

Obecny trener „Biało-czerwonych” wypada najgorzej na tle pięciu ostatnich opiekunów reprezentacji, jeżeli weźmiemy pod uwagę średnią straconych goli na mecz. Owszem, Paulo Sousa ma za sobą dopiero dziesięć spotkań, lecz zdążył w nich już stracić 16 bramek, w tym jedną z przedostatnią drużyną rankingu FIFA (!), czyli San Marino.

Jak można zauważyć, poniższa grafika jest dość upokarzająca dla byłego gracza m.in. Borussii Dortmund czy Juventusu. Niespodziewany, a zarazem imponujący, wynik uzyskał natomiast krytykowany przez wielu w momencie piastowania tego zaszczytnego stanowiska Jerzy Brzęczek.

Czy gdy popatrzymy w statystyki dotychczasowej kariery trenerskiej Sousy, możemy być pod tym względem optymistami? To zależy. Dużo lepiej to wygląda, kiedy cofniemy się na sam początek poczynań menedżerskich 51-latka. Później bywało różnie. Oto całe zestawienie:

  • Queens Park Rangers: 26 meczów; 24 stracone bramki; 0,92 straconego gola na mecz
  • Swansea City: 49 meczów; 41 straconych bramek; 0,84 straconego gola na mecz
  • Leicester City: 12 meczów; 27 straconych bramek; 2,25 straconych goli na mecz
  • MOL Fehrevar FC: 69 meczów; 54 stracone bramki; 0,78 straconego gola na mecz
  • Maccabi Tel Aviv: 48 meczów; 43 stracone bramki; 0,89 straconego gola na mecz
  • FC Basel: 50 meczów; 60 straconych bramek; 1,2 straconego gola na mecz
  • Fiorentina: 95 meczów; 121 straconych bramek; 1,27 straconego gola na mecz
  • Tianjin Tianhai: 36 meczów; 65 straconych bramek; 1,80 straconego gola na mecz
  • Girondins Bordeaux: 42 mecze; 51 straconych bramek; 1,21 straconego gola na mecz

Epika, liryka, gra defensywna reprezentacji Polski

Przejdźmy zatem do samej dyspozycji obrońców, którą można określić wyłącznie mianem istnego kryminału… Szkolne błędy, brak boiskowej inteligencji, a wszystko to zwieńczone zaledwie jednym czystym kontem we wcześniej wspomnianych dziesięciu spotkaniach.

Fundamentalnym problemem Polaków jest pozostawianie rywalowi masy wolnego miejsca. Można było zauważyć to w starciu z Albanią. Zdobywca bramki – Sokol Cikalleshi – mógł zrobić w tej akcji dosłownie wszystko, w tym podać do wolnego w polu karnym kolegi, co widzimy na załączonym obrazku.

Źródło: zrzut z ekranu – TVP Sport

Nie jest to pierwszy raz za kadencji Sousy. Takie popisy oglądamy regularnie, a wszystko zaczęło się już w debiucie Portugalczyka na Puskas Arena. Gospodarze tamtego pojedynku również nie narzekali na ścisłe krycie ze strony „Biało-czerwonych”. Idealnie zilustrowało to zachowanie Jana Bednarka w momencie kontrataku Węgier, który koniec końców otworzył wynik tej konfrontacji.

Źródło: zrzut z ekranu – TVP Sport

Do tego wszystkiego dochodzi sama kwestia organizacji gry defensywnej. Obrońcy momentami zachowują się niczym dzieci z podstawówki. Wszyscy brną do piłki w ostatniej chwili, mając w głębokim poważaniu odpowiednie pozycjonowanie. Do tego dochodzi fakt opóźnionej reakcji, co bez dwóch zdań towarzyszyło nam w meczu ze Szwecją na tegorocznych mistrzostwach Europy przy stracie gola na 0:2.

Źródło: zrzut z ekranu – TVP Sport

Do tego oczywiście dochodzą typowe gafy, które nie mogą przytrafiać się piłkarzom na najwyższym poziomie. Jedną z nich widzieliśmy kilka dni temu w starciu z San Marino. Jej autorem był duet Michał Helik – Kamil Piątkowski. Całą sytuację, załączoną na obrazku poniżej, bezlitośnie wykorzystał Nicola Nanni występujący na trzecim szczeblu rozgrywkowym we Włoszech…

Paulo Sousa wybrał złe ustawienie?

Wiele mówiło się ostatnimi czasy o tym, że nasza reprezentacja nie powinna grać systemem z trójką defensorów. Ba, wielu kibiców z chęcią wróciłoby do ustawienia standardowych założeń. Mimo to Portugalczyk pozostaje nieugięty, a skoro już całościowo rozmawiamy o defensywie, to warto poruszyć także to zagadnienie.

Może zacznijmy od pozytywnej strony, ponieważ, jak wiadomo, większość piłkarzy w swoich macierzystych klubach występuje w formacji z trójką obrońców. Mało tego, prawie każdy ze środkowych defensorów miał przez dłuższy czas styczność z tym sposobem gry.

I to na tyle. Dalej atutów brak. Na dodatek jak tylko popatrzymy na możliwości naszych stoperów, pojawiają się problemy. Obecnie zaledwie jeden z nich potrafi grać obiema nogami. Mowa o będącym w przeciętnej formie Janie Bednarku. Reszta piłkarzy jest prawonożna, przez co trzyma się lepszej dla nich prawej strony bądź też samego środka. Na poniższym obrazku widzimy potencjał kadrowy polskiej defensywy przed dzisiejszym spotkaniem.

W wielokrotnie poruszanym meczu z San Marino jako półlewy stoper wystąpił Tomasz Kędziora, lecz mało prawdopodobne jest, aby piłkarz Dynamo Kijów grywał tam w starciach z najlepszymi. Sam niejednokrotnie mówił, że czuje się lepiej bliżej prawej strony.

Szczerze mówiąc, mało grałem w tym systemie. Jeżeli mógłbym wybierać, to najlepiej czuję się na dwóch pozycjach w tym systemie. Są to prawa środkowa obrona oraz prawe wahadło – mówił Tomasz Kędziora w programie „Foot Truck” w kwietniu 2021 roku.

Jak już jesteśmy przy wahadłowych, to musimy podkreślić, że oni również nie zachwycają. Żaden z zainteresowanych nie potrafi sprostać oczekiwaniom. Na domiar złego z czasem na jaw wyszło chociażby usposobienie defensywne Kamila Joźwiaka.

Jeżeli więc mielibyśmy wystosować kolejny zarzut w stronę Paulo Sousy, będzie to z pewnością brak oszacowania obecnego kunsztu obrońców. Nikt nie neguje tego, że z czasem stoperzy i wahadłowi zaczną grać, jak na to przystało, aczkolwiek do tej pory wyglądało to źle.

Paulo Sousa w końcu znajdzie rozwiązanie problemu?

Logicznym posunięciem byłby powrót do gry stałą czwórką obrońców. Ten ruch wydaje się o wiele lepszym pomysłem niż uporczywe stawianie na trójkę stoperów, które w przypadku naszej reprezentacji jawi się nie tylko nieskuteczne, ale i nielogiczne.

Co zrobi Paulo Sousa? Najbliższą okazję na dokonanie roszad Portugalczyk będzie miał, jak napisaliśmy wyżej, już dzisiaj. „Biało-czerwoni” podejmą na Stadionie Narodowym drużynę wicemistrzów Europy, czyli Anglików. Mimo kiepskiej dyspozycji defensywy w polskim obozie panują pozytywne nastroje.

Na Wembley pokazaliśmy się jako drużyna odważna, mamy zespół, który cechuje się mentalnością zwycięzcy, który może wygrać z każdym. Gramy już razem od dziesięciu meczów i wyraźnie widać rozwój tej drużyny – Paulo Sousa na konferencji prasowej przed meczem z Anglią.

Spotkanie transmitowane będzie o godzinie 20:45, m.in. na kanale TVP 1.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze