Miał 68 lat. Był pierwszym prezesem dużego, europejskiego klubu pochodzącym z Afryki. Za jego czasów Olympique Marsylia sięgnął po dwa Puchary Intertoto, a sam Diouf wypromował wielu ciekawych zawodników i gwiazdy futbolu. Zawsze wspomagał dobrym słowem, był szanowany zarówno we Francji, jak i Senegalu. Wniósł wiele dobrego do futbolu we Francji oraz na świecie...
Niestety w wieku 68 lat w Senegalu zmarł Pape Diouf – agent, dziennikarz, ale przede wszystkim były prezes Olympique’u Marsylia. Warto więc przypomnieć sylwetkę Senegalczyka, graczy, których wypromował, a także francuski klub za czasów jego panowania. Z jego Marsylii wyfrunęło bowiem wielu utalentowanych zawodników, którzy w kolejnych latach zrobili karierę w świecie piłki.
Senegalczyk do Francji trafił, mając 18 lat. Kochał piłkę nożną, obrał kierunek dziennikarstwa sportowego. Przez lata zajmował się ligowym podwórkiem, a przede wszystkim klubem z Marsylii, ponieważ to w tym mieście mieszkał. Wiele lat później Diouf zapisał się na kartach historii klubu, a także odcisnął piętno na całym świecie piłki nożnej.
Marsylia Pape Dioufa
Przed objęciem zespołu przez Senegalczyka Olympique Marsylia znajdował się w dołku. W ciągu kilku poprzednich lat drużynie raz udało się zająć trzecie miejsce, ale poza tym Olympique nie potrafił zakwalifikować się do europejskich pucharów. Wcześniej zespół walczył nawet o utrzymanie. Już w swoim pierwszym sezonie za sterami klubu Diouf zebrał niezłą ekipę, z wówczas 22-letnim Franckiem Riberym na czele. Francuz trafił do Marsylii za darmo, aby dwa lata później zostać sprzedanym za 30 milionów euro – kwotę ogromną jak na 2007 rok. Tamtego lata za większe pieniądze sprzedani zostali tylko Robben i Torres.
Pierwszy sukces przyszedł w sezonie 2006/2007, kiedy Olympique dotarł do finału Pucharu Francji (w którym doznał porażki), a także został wicemistrzem kraju. W tym sezonie zespół sięgnął także po drugi Puchar Intertoto z rzędu. Kolejne sezony to dla Marsylii odpowiednio trzecie miejsce, a także kolejne wicemistrzostwo kraju oraz rywalizacja z Lyonem i Bordeaux.
Senegalese Sports Journalist, Mababa "Pape" Diouf died of coronavirus. He was Senegal's first Coronavirus death case. He was the President of Ligue 1 club, Olympique de Marseille from 2004-2009. pic.twitter.com/yDaAEr9rFK
— Africa Facts Zone (@AfricaFactsZone) April 1, 2020
Przez francuski klub przewinęło się wielu zawodników, przede wszystkim pochodzenia afrykańskiego. To za panowania Senegalczyka do klubu trafili Cisse, Nasri czy Mandanda, który barwy tego klubu reprezentuje do dziś. Diouf pozostawił po sobie naprawdę mocną drużynę, która po jego odejściu w 2009 roku zdobyła dublet – mistrzostwo Francji oraz Puchar Ligi.
Dla Olympique’u Marsylia mistrzostwo z 2010 było ostatnim w historii klubu. Nigdy Francuzom nie udało się też powtórzyć wielkiego osiągnięcia, jakim jest zwycięstwo w rozgrywkach Ligi Mistrzów (choć mistrzostwo z 1993 przykryte jest cieniem afery korupcyjnej).
Co się z nimi stało? Czyli podopieczni Dioufa
Senegalczyk sprowadzał do swojego klubu wielu zawodników z Afryki (ale także państw europejskich). Przez jakiś czas działał także jako piłkarski agent, promując zawodników ze swojego kontynentu. Warto więc prześledzić kariery kilku graczy, którzy wypłynęli spod skrzydeł Pape Dioufa.
Na początek Samir Nasri, Francuz o korzeniach algierskich, który do Marsylii trafił jako 19-latek. Zagrał tam w 166 spotkaniach, a w 2008 roku trafił do Anglii, gdzie święcił największe triumfy. Najpierw kilka lat spędził w Arsenalu, po czym trafił do Manchesteru City, gdzie w 2012 i 2014 dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Anglii. W 176 spotkaniach zdobył dla „The Citizens” 27 bramek i zanotował 40 asyst, przez długi czas będąc ważnym ogniwem zespołu. Dziś Nasri jest zawodnikiem belgijskiego Anderlechtu.
Idąc dalej, Steve Mandanda – obecny kapitan Olympique’u, do Marsylii trafił w roku 2008, mając wówczas 23 lata. Oprócz krótkiego, niezbyt zresztą udanego, epizodu w Crystal Palace Mandanda już 12. rok broni niebieskich barw. 35-latek wystąpił w 549 meczach, stając się prawdziwą legendą tego klubu. Choć podczas mundialu w Rosji pierwszym bramkarzem reprezentacji Francji był Hugo Lloris, Mandanda mógł się cieszyć z mistrzostwa świata jako rezerwowy golkiper.
#PapeDiouf teamOM pic.twitter.com/F3uYpfjt0s
— sam (@Totosam13) April 1, 2020
Andre Ayew to zaś postać, którą kojarzyć mogą także sympatycy Premier League. Wychowanek Marsylii trzykrotnie sięgał po Superpuchar Francji, a także dwukrotnie po Puchar Ligi. Będąc graczem Marsylii, napastnik świętował swoje najlepsze momenty w reprezentacji – dwukrotnie zagrał na mistrzostwach świata, został także królem strzelców Pucharu Narodów Afryki w 2015. Ghańczyk dla Olympique’u zdobył 60 bramek, reprezentując barwy klubu w 209 spotkaniach. Gdy Diouf odchodził, Ayew był ledwie nastolatkiem, ale spuścizna w postaci afrykańskich graczy, jaką pozostawił po sobie Senegalczyk, z pewnością nie była bez znaczenia.
Kiedy Marcel Desailly kończył karierę, Diouf dopiero rozpoczynał swoje rządy w Marsylii. Francuz do klubu z Marsylii trafił w roku 1992, wcześniej przez kilka lat reprezentując Nantes. Choć nie został legendą klubu, bo już sezon później przeprowadził się do Milanu, zdobył z Olympikiem Marsylia Ligę Mistrzów. Z reprezentacją Francji Desailly wywalczył tytuł mistrza świata i Europy, z Milanem zdobył jeszcze jeden puchar za zwycięstwo w Lidze Mistrzów i stał się legendą francuskiej piłki.
Najznakomitszym piłkarzem, jakiego reprezentował Diouf, był jednak bez wątpienia Didier Drogba. Iworyjczyk trafił do Marsylii w 2003 roku za kwotę około 6 milionów euro. Rok później odchodził do Chelsea za prawie 40 milionów. W czasie gry dla Olympique’u Drogba zdobył 32 bramki oraz zaliczył sześć asyst, a wszystko to w zaledwie 55 spotkaniach. Z angielską Chelsea czterokrotnie zdobywał mistrzostwo Anglii, a w sezonie 2011/2012 podniósł trofeum za Ligę Mistrzów.
„Kondolencje wysyłano z całej Francji”
O kilka zdań na temat tego, jak ważną postacią dla francuskiej piłki był Diouf, poprosiliśmy Michała Bojanowskiego. – Niezależnie od upodobań i przynależności klubowych z całej Francji wysyłano kondolencje po informacji o śmierci Pape Dioufa. Był on wielkim symbolem dla całej czarnoskórej społeczności, Modelowy przykład ciężkiej pracy w drodze na szczyt. Od dziennikarza przez agenta (Didier Drogba) do prezesa najlepszego kibicowsko klubu we Francji. Erudyta, człowiek oczytany i szanowany, wzór, którego choroba wyniszczyła w zaledwie kilka dni, w trakcie przygotowań do wyjazdu do Francji na leczenie, do kraju, któremu dał tak wiele – te słowa potwierdzają tylko, jak wpływowym i szanowanym we Francji człowiekiem był Senegalczyk.
Pape Diouf zmarł w Senegalu. Choć z początku nic na to nie wskazywało, jego stan zdrowia pogorszył się bardzo szybko. Oczekiwał na transport do Francji, gdzie miano się nim zaopiekować. Podróży nie doczekał, stając się kolejną ofiarą koronawirusa na świecie, a także w środowisku sportowym. We Francji z pewnością będzie pamiętany jeszcze przez długi, długi czas.