Meczem SC Beira Mar z Pacos de Ferreira rozpoczęła się 23. kolejka ligi portugalskiej. Przed tym spotkaniem wszyscy byli niemal zgodni, że goście pewnie zdobędą trzy punkty. Tymczasem futbol potrafi być nieprzewidywalny.
Do Aveiro przyjechała drużyna, która walczy o europejskie puchary. Piłkarze Pacos mieli nadzieję, że pojedynek z teoretycznie słabszym rywalem da im kolejne trzy punkty.
Podopieczni Jose Jardima nie zamierzali jednak poddawać się bez walki. Już w 4. minucie do siatki trafił Leonardo Tatu, który wprowadził swoich kibiców w euforię. Wyraźnie zaskoczeni goście po utracie bramki pozwoli zepchnąć się do defensywy.
Brak skuteczności przy kolejnych groźnych akcjach sprawił, że kibice zgromadzeni na Estadio Muncipal de Aveiro w pierwszej części nie zobaczyli już więcej bramek.
Po zmianie stron do ataku rzucili się goście. W 61. minucie fantastyczną akcję przeprowadzili zawodnicy Pacosa, a do remisu doprowadził Mario Rondon. Radość przyjezdnych nie trwała długo. Jedenaście minut później na 2:1 podwyższył Bindi i gospodarze mogli spokojnie kontrolować dalszy przebieg spotkania. Utrata bramki podcięła skrzydła podopiecznym Rui Vitoria. Na kilka sekund przed ostatnim gwizdkiem wynik spotkania ustalił Garcia.
Biorąc pod uwagę fakt, że najgroźniejsi rywale Pacos do walki o europejskie puchary nie rozgrywali swoich spotkań, po piątkowej porażce szanse na występ w Lidze Europejskiej znacznie zmalały.