Oni już w to grali. Jak było siedem lat wstecz?


W ostatniej kolejce La Liga sezonu 2013/2014 Atletico świętowało mistrzostwo na Camp Nou

8 maja 2021 Oni już w to grali. Jak było siedem lat wstecz?
sempreinter.com

Diego Simeone oraz jego Atletico Madryt mogą przeżywać swoiste deja vu wydarzeń z sezonu 2013/2014 w Hiszpanii. Wprawdzie wówczas na Camp Nou "Los Colchoneros" przyjeżdżali już jako prawie nowy mistrz Hiszpanii, dla którego mecz w Barcelonie miał być jedynie zwykłym dniem w pracy. Atletico do mistrzostwa wystarczał remis. Na horyzoncie piłkarze z Madrytu z pewnością widzieli finał Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Tym razem Ligi Mistrzów już nie widać, ale emocje są porównywalne, jak nie większe.


Udostępnij na Udostępnij na

W walce o mistrzostwo Hiszpanii po 35. kolejce La Liga pozostaną najprawdopodobniej dwa zespoły. Mecz na Camp Nou niewątpliwie będzie jednym z dwóch najważniejszych ligowych spotkań tego weekendu. Drugim jest starcie Realu Madryt z Sevillą. Teoretycznie wszystkie cztery kluby wciąż mają szansę na mistrzostwo. W praktyce? Z powodu szalonego tempa tego sezonu piłkarze są już mocno przemęczeni, a przed nimi jeszcze przecież Euro 2020. Trenerzy mają problemy z zestawieniem składów, dużo łatwiej więc o niespodzianki. Sevilla musi już liczyć na kilka zbiegów okoliczności. Real nadzieję pokłada w sobie oraz Barcelonie, a Atletico całkowicie zależy od siebie. Wydaje się, że to ekipa Diego Simeone do tego czwórboju startuje z pozycji lidera. Choć ich forma bywa ostatnio bardzo sinusoidalna.

Gdy siedem lat wcześniej Simeone przyjeżdżał ze swoją ekipą na mecz z Barceloną, był już prawie koronowany nowym mistrzem Hiszpanii. Aktualny sezon jest pełen wzlotów i upadków. Gdy już się wydawało, że ekipa z Wanda Metropolitano ma tytuł w garści, coś się zdecydowanie zepsuło. Po kilkunastu kolejkach przewaga ponad dziesięciu punktów nad goniącymi rywalami wydawała się być na tyle bezpieczna, że wielu już ogłaszało Atletico nowym mistrzem Hiszpanii. Los okazał się inny. Meczu z Barceloną tym razem nie wystarczy zremisować. To zmieni jedynie liczbę kolejek do końca. Atletico chce i musi wygrać na Camp Nou, a wtedy Barcelona właściwie odpadnie z wyścigu.

Jak to było siedem lat temu?

Na Camp Nou w ostatniej kolejce Atletico przyjeżdżało z dorobkiem 89 punktów, „Barca” na swoim koncie miała ich 86. Jeden mecz, trzy punkty do zdobycia. Łatwo policzyć, jaki wynik musiała osiągnąć Barcelona, aby podnieść w górę puchar za mistrzostwo Hiszpanii. Ciekawostka? Otóż jest jedna. Mecz, który wspominamy, prowadził Antonio Mateu Lahoz. Kto poprowadzi spotkanie w 35. kolejce tego sezonu? Nie kto inny jak właśnie Lahoz.

Czy jest to dobry znak dla „Atleti”? Być może. Na pewno jest to niezwykle ciekawy zbieg okoliczności. Którzy zawodnicy z tamtych zespołów są dziś w kadrach swoich drużyn? W Barcelonie pozostało aż czterech takich śmiałków, w Atletico ostał się jeden z żołnierzy Simeone. Leo Messi, Gerard Pique, Sergio Busqets, Jordi Alba oraz Koke mogą wspominać to spotkanie. Jeden lepiej, drudzy ciut gorzej.

Siedem lat temu na boisku stroną dominującą była Barcelona. Barcelona przeważała właściwie w każdej ze statystyk. Z wyjątkiem tej najważniejszej – końcowej. Thibaut Courtois musiał aż cztery razy ratować Atletico swoimi paradami, a Pinto nie zaliczył żadnej parady odnotowanej w statystykach. Na prowadzenie pierwsza wyszła Barcelona.

W 34. minucie kapitalnym uderzeniem z ostrego kąta popisał się Alexis Sanchez. Chilijczyk nie dał szans Courtois. Barcelona do szatni schodziła, będąc na tronie Hiszpanii. Co było jednak wtedy najmocniejszą bronią drużyny Simeone? Rzuty rożne rzecz jasna. To właśnie ten stały fragment gry przyniósł wyrównanie na Camp Nou. Jose Pinto został pokonany przez będącego wówczas w wielkiej formie Diego Godina. Obecnie w Atletico jest jeden środkowy obrońca z Urugwaju o uznanej marce, który chętnie pokona ter Stegena. Jose Maria Gimenez bohaterem? Byłby to ciekawy zbieg okoliczności.

Jak przebiegał tamten sezon?

Barcelona za liderowanie zabrała się po pierwszej kolejce, ale nie trwało to długo. Atletico utrzymywało tempo wygrywającej „Blaugrany” aż do 9. kolejki, kiedy to po raz pierwszy zgubili punkty. Atletico przegrało z Espanyolem, a Barcelona jedynie zremisowała na wyjeździe z Osasuną. „Duma Katalonii” wówczas wyprzedzała swoich rywali o jeden punkt.

Już po 20 kolejkach wiadomo było, że to Barcelona statystycznie spędzi więcej czasu na miejscu przeznaczonym dla lidera La Liga. Oba zespoły zgodnie traciły punkty, przez co nic nie było w stanie strącić „Barcy” z ligowego piedestału. Pierwsza zmiana nastąpiła w 22. kolejce. Atletico wskoczyło na miejsce lidera po porażce Barcelony z Valencią.

Trzy punkty dzieliły oba zespoły przed nadchodzącymi szesnastoma kolejkami. Następny weekend przyniósł kolejne zmiany. Do wyścigu doszusował Real Madryt. Wszystkie trzy drużyny miały po 23 rozegranych meczach 57 punktów na koncie, wirtualnym liderem ponownie stała się „Barca”. Tym razem to „Atleti” przegrało z Almerią. Nie ostali się zbyt długo na pozycji lidera piłkarze Simeone. Po 25 kolejkach pierwszy raz na pole position wysunął się Real Madryt. „Królewscy” wyprzedzali swoich rywali o trzy niezwykle ważne punkty.

„Atleti” na tron powróciło po 30. rundzie spotkań, po której wyprzedzało rywali odpowiednio o jeden oraz trzy punkty. Sytuacja przed 35. kolejką? „Los Rojiblancos” na prowadzeniu o cztery punkty przed Barceloną i pięć przed Realem. Wydawało się, że koronacja jest już właściwie formalnością. Finalnie tak też było, choć ostatnie kolejki pełne były strat punktów przez wielkich hiszpańskiego futbolu.

***

Czy tak będzie i tym razem? Trudno powiedzieć. Przewaga Atletico nad resztą stawki tym razem jest o połowę mniejsza. Zaledwie dwa punkty dzielą Barcelonę i Real od drużyny Simeone. Jedno jest pewne. Czeka nas najbardziej emocjonująca końcówka La Liga od pamiętnego sezonu 2013/2014. Wiele rozstrzygnie się już w pierwszym meczu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze