Większość osób, które kończą w tym roku 16 lat, obecnie szuka sobie szkół, w których podejmie naukę po ukończeniu gimnazjum. Jednak są też tacy, którzy mają inne zajęcia. Na przykład występują w ekstraklasie mimo tego, że nie mają jeszcze 16 lat.
Daniel Hoyo-Kowalski 16 lat skończy za niespełna dwa miesiące. Wielu jego kopiących również piłkę rówieśników w tym wieku marzy o tym, by chociaż raz pojawić się na treningu pierwszej drużyny, ewentualnie rezerw. W większości zawodnicy w jego wieku znajdują się wciąż w klubowych zespołach młodzieżowych i nie widzimy ich nigdzie wyżej. Tymczasem ten chłopak ma już cztery występy w Lotto Ekstraklasie na koncie.
Hiszpańska krew
Pierwsze, co wyróżnia tego zawodnika, to na pewno miejsce urodzenia. Hoyo-Kowalski urodził się bowiem w mekce europejskiej piłki – Barcelonie. Jego ojciec jest zresztą Hiszpanem, a sam zawodnik oprócz polskiego ma też obywatelstwo tego kraju. Pierwsze szlify swoich piłkarskich umiejętności zbierał w Hiszpanii w mało znanym klubie CE Europa.
Najmłodszy debiutant
25 kwietnia 2019 to data, którą zawodnik ten zapamięta zapewne do końca swojego życia. To właśnie tego dnia zadebiutował on w seniorskiej piłce. Warto rzecz jasna odnotować, że był to też debiut inny niż wielu młodych talentów. W większości ekstraklasowy debiut takich zawodników to dwie, trzy minuty na boisku. Tymczasem Hoyo-Kowalski w przegranym starciu z Zagłębiem Sosnowiec spędził na murawie pełne 90 minut. Do tego mimo młodego wieku widać było, że nie zjadła go trema. Zaprezentował się w tym spotkaniu z bardzo dobrej strony. Długimi momentami wyglądał lepiej od znacznie bardziej doświadczonego partnera ze środka defensywy Palcicia.
Wisła gra w grupie spadkowej tak naprawdę o pietruszkę, co rzecz jasna pozwala Maciejowi Stolarczykowi na takie eksperymenty i wystawienie kilku młodych zawodników. Między innymi dzięki temu Hoyo-Kowalski zaliczył cztery pełne występy, ale warto podkreślić coś innego. Zaprezentował się w tych spotkaniach najlepiej z całej sporej grupki debiutantów. Od tego, przypomnijmy, niespełna 16-latka bije na boisku olbrzymia pewność siebie, której pozazdrościć niekiedy mogą mu znacznie starsi i bardziej doświadczeni zawodnicy. Gdy patrzy się na jego grę, wydaje się, że śledzi się zawodnika, który ma na koncie z 50 występów w ekstraklasie, jak nie więcej.
Jak o piłkarzu wypowiadają się eksperci? Oddajmy głos Arkadiuszowi Warchałowi – dziennikarzowi SofaGol.pl współpracującemu również z biurem prasowym Wisły Kraków, który zalicza się do entuzjastów talentu Hoyo-Kowalskiego: – Hoyo-Kowalski wywarł na mnie pozytywne wrażenie w trakcie tych spotkań, które grał od pierwszej minuty. Nawet w rozmowie z Arkadiuszem Głowackim powiedziałem, że w pewnym momencie zapomniałem, że on jest w takim wieku. Jest młody i będzie jeszcze popełniał błędy, ale myślę, że w niedalekiej przyszłości może stać się ważną postacią w Wiśle. Ważna też jest głowa, bo nie może zbyt szybko zacząć mu się wydawać, że jest mistrzem świata. Ale patrząc z perspektywy kilku rozmów po meczach, sądzę, że jest to poukładany chłopak, który może zajść naprawdę daleko.
Co dalej?
Warto się zastanowić, jaka przyszłość może czekać tego zawodnika. W przyszłym sezonie można domniemywać, że Maciej Stolarczyk będzie znów chętnie stawiać na młodego obrońcę. Może wraz z tym, jak będziemy podziwiać go na boiskach, zawodnikiem zainteresują się kluby zagraniczne. Myślę, że już w tej chwili skauci niektórych naprawdę znanych klubów mają w swoich notatnikach zapisane jego nazwisko. Pochylmy się nad tym, jak może wyglądać kariera Hoyo-Kowalskiego za kilka lat.
Jeżeli zawodnik dalej będzie się rozwijać tak szybko jak obecnie, to moim zdaniem za pięć, sześć lat będziemy już mogli na niego liczyć w kadrze, w której może wtedy być pierwszoplanową postacią bloku defensywnego. Do tego za maksymalnie trzy lata Wisła może na nim zarobić bardzo duże pieniądze, Hoyo-Kowalski ma nawet potencjał na stanie się najdroższym piłkarzem w historii ekstraklasy. Oczywiście to nie wszystko. Gdyby porównać pewnie potencjał czysto piłkarski zawodnika Wisły i dajmy na to Kamila Glika w jego wieku, to jestem w stanie założyć się, że Hoyo-Kowalski wypadłby lepiej od zawodnika AS Monaco.
Prowadzi to do pewnego ważnego wniosku: to może być nasz najlepszy obrońca w XXI wieku. Jednak sam potencjał nie wystarczy (o czym właśnie dobitnie przekonuje chociażby Bartosz Kapustka). Jeżeli Hoyo-Kowalski wykaże się tytaniczną wprost pracą, uporem i będzie traktował futbol priorytetowo, to w ciągu dosłownie kilku lat może być na ustach całej piłkarskiej Europy.
Obecnie na młodych Polaków jest olbrzymi popyt we Włoszech, ale Hoyo-Kowalskim być może ze względu na hiszpańskie korzenie zainteresuje się jakiś klub z tegoż kraju. Kto wie, czy piłkarz ten nie dostanie niedługo szansy szkolenia się wśród najlepszej młodzieży w Hiszpanii w takim klubie jak FC Barcelona lub Real Madryt.
Takich jak on nie ma wielu
Na koniec warto pochylić się nad jeszcze jednym ciekawym zagadnieniem. Czy pamiętacie, kiedy ostatni raz tak młody zawodnik dostał szansę zaprezentowania się w naszej lidze? Otóż ostatni raz tak młodych graczy oglądaliśmy w naszej lidze ponad… 40 lat temu. Jednym z takich młodzieńców, którzy w najwyższej klasie rozgrywkowej pokazali się jeszcze przed skończeniem 16 lat, był Włodzimierz Lubański. Legenda polskiego futbolu, zawodnik, który gdyby żył w dzisiejszych czasach, grałby w topowej lidze w świetnym klubie. Czy Hoyo-Kowalski wyrobi sobie w polskiej piłce taką renomę jak ta, którą posiada legendarny były gracz Górnika Zabrze i KSC Lokeren? Czas pokaże.