Dawniej, kiedy kibice pędzili na mecze Ekstraklasy, nazywanej wtedy tylko pierwszą ligą, można było z góry nastawić się na różnorodność stylów gry prezentowaną przez poszczególne zespoły. Drużyny z Krakowa grały jak Hiszpanie, wymieniając dziesiątki krótkich podań, były zawsze znakomicie przygotowane pod względem technicznym i wiadomo było, że mogą mieć problemy wydolnościowe dopiero w końcówce meczu.
Kiedy oglądało się Ruch Chorzów, to wiadomo było, że będzie to przede wszystkim gra z kontry oparta na szybkiej wymianie podań i błyskawicznym zdobywaniu terenu bez kunktatorstwa i niepotrzebnej straty czasu na budowanie ataku pozycyjnego. Górnik Zabrze przyciągał kibiców znakomitymi skrzydłowymi i atakiem opartym o indywidualne akcje napastników, których pojedynki, z twardo grającymi obrońcami, były okrasą każdego meczu. Legia czarowała indywidualnościami, które pokazywały futbol na najwyższym poziomie i aby się do tego zespołu dostać, trzeba było mieć za sobą znakomite CV piłkarskich dokonań.
I tak można by wymieniać zespoły z różnych stron Polski i o każdym powiedzieć kilka słów charakteryzujących styl, który odróżniał je od siebie i pokazywał jednocześnie filozofię futbolu trenerów prowadzących drużyny. Każdy zespół miał gwiazdę lub kilku piłkarzy, którzy grali zdecydowanie lepiej od pozostałych i te gwiazdy przyciągały kolejne tysiące kibiców na stadiony. Dzisiejsza Ekstraklasa jest zupełnie inna aniżeli dawniej. Z pewnością zmienia się oprawa widowiska, coraz okazalej wyglądają stadiony, a liczba kibiców na meczach systematycznie się zwiększa.
Już nikt nie oczekuje genialnych zagrań, wielu wychowanków w zespole czy delektowania się grą gwiazdy widowiska. Wszyscy oczekują tylko wygranej i to w zasadzie kibicowi wystarczy. Trudno sobie też było wyobrazić, aby piłkarz publicznie krytykował trenera, nawet kiedy miał status największej gwiazdy w zespole. A zmieniani podczas meczów byli wszyscy bez wyjątku. Bo być gwiazdą to jedno, a mieć odpowiednią formę to zupełnie inny temat. Ostatnia kolejka rozgrywek przyniosła kilka zdarzeń, które pokazały brak szacunku piłkarzy do szkoleniowców prowadzących zespoły, bo jak inaczej traktować można wypowiedzi pomeczowe zawodników skierowane pod adresem trenerów.
Temat bardzo smutny, bo pokazujący stosunki panujące w klubie i zespole. Można się nie przyjaźnić, można się nie lubić, można mieć swoje zdanie, ale przede wszystkim należy się szanować. Na takim zachowaniu nikt nie wygrywa. Trener musi zareagować, piłkarz na tym ucierpi, łamie się atmosfera w drużynie, bo zwykle kilku zawodników poprze kolegę, a kilku trenera i w takiej sytuacji o tak zwanej budowie kultury budowania sukcesu nawet nie ma co wspominać. Jest to podwójnie przykre w takiej sytuacji, że dotyczy klubów, które przynajmniej na papierze były wymieniane w gronie faworytów w walce o czołowe pozycje w lidze.
A jeśli w całym zamieszaniu biorą udział reprezentanci Polski, a więc piłkarze, którzy mają być wzorem dla innych, to niestety nie rokuje to dobrze. Wypada mieć tylko nadzieję, że doniesienia medialne o ww. wydarzeniach były mocno przejaskrawione przez media i wszyscy w klubach szybko o całym zamieszaniu zapomną, jak zwykle dla dobra zespołów.
Czemu przedrukowujecie tego oszoloma!?
Krakowskie jak Hiszpanie!? Czego on sie nawachal!