Powiedzmy sobie wprost: w centrum zainteresowań mediów i kibiców dominują piłkarze pełnosprawni. Jednak ostatnimi czasy do głosu zaczynają dochodzić zawodnicy blind footballu, których pasja do sportu mimo wiadomych ograniczeń staje się bardziej zauważalna i przede wszystkim należycie doceniana. Można by rzec, że nareszcie, bo realia niewidomych i niedowidzących piłkarzy to nie jest chleb powszedni.
Odłam blind footballu nie jest na świecie rzeczą obcą, bo od wielu lat możemy usłyszeć o różnych turniejach klubowych, a także narodowych. W poniższym artykule je oczywiście przedstawimy, bo swój duży udział mają w nich Polacy, ale nie zabraknie również naszego ekstraklasowego podwórka. Szczególną jego część zajmie sekcja Śląska, której kapitan Robert Mkrtchyan odpowiedział nam na kilka pytań. Tematami będą m.in. codzienna rzeczywistość oraz geneza, powstanie i finanse, czyli inaczej mówiąc: skarbnica wiedzy.

Geneza powstania i pierwsze turnieje
Wbrew pozorom blind football na świecie nie jest odkryciem nowym, bo jego początki szacuje się na lata 20. poprzedniego wieku. Wówczas futbol dla niewidomych stawiał pierwsze kroki w Hiszpanii, by potem przenieść się 40 lat później w inny zakątek świata, czyli do Brazylii. Tam cała idea ugruntowała się na pomyśle zespołów pięcioosobowych, z których „Canarinhos” znamy przecież doskonale. Owa formuła przetrwała próbę czasu i w niezmienionej formie pozostała z nami do dzisiaj. Poza jedną, ale zasadniczą różnicą.
Rangą całego przedsięwzięcia. Trzeba wiedzieć, że niewidomi i niedowidzący piłkarze rozgrywali swoje mecze na boiskach przy specjalnych szkołach dla ludzi z tego typu schorzeniem. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu bez konkretnej stawki i dla czystej pasji, natomiast od 1996 roku z określonym celem. Reprezentowaniem barw narodowych. Właśnie wtedy blind football został zatwierdzony przez Federację Narodowych Sportów dla Niewidomych, dzięki czemu dwa lata później miał miejsce pierwszy światowy turniej.

W roli doprecyzowania: w Brazylii, która jest najlepszą reprezentacją w blind footballu, mając na koncie pięć zwycięstw na siedmiu turniejach mistrzostw świata dla niewidomych. Co ważne, konkretnie dla niewidomych, ponieważ na MŚ obowiązuje również druga kategoria tylko dla niedowidzących. Akurat w niej dominują reprezentacje ze wschodu Europy, czyli Białoruś, Rosja i Ukraina. Ów sport ma swój udział także na igrzyskach paraolimpijskich od 2004 roku, w których prym wiedzie oczywiście Brazylia.
Zasady gry i realia treningowe
Trzeba dopełnić wszelkie formalności, a tą jest niewątpliwie znajomość podstawowych zasad. Zacznijmy od tych najprostszych. Mecz blind footballu podzielony jest najczęściej na dwie 20-minutowe połowy. Zmiany funkcjonują w systemie hokejowym, nie ma dogrywek i co może wydawać się dość osobliwe – bramkarz jest w pełni widzący. Odpowiada on za kierowanie defensywą i odgrywa rolę jednego z trzech „nawigatorów” oraz nie może opuszczać swojej strefy pod zagrożeniem kary w postaci rzutu karnego.
Co ciekawe, takim golkiperem może stać się nawet były profesjonalny piłkarz, ale pod warunkiem, że nie gra w żadnym klubie od pięciu lat. Kolejnymi dwoma „nawigatorami” są trener na wysokości środka boiska oraz przewodnik za bramką rywala. Do jego zadań należy m.in. uderzanie w słupki, aby zawodnicy wiedzieli, gdzie oddawać strzał. Głos nawigujących osób jest na boisku niezbędny, dlatego widownia wokół powinna być bardzo cicho. W końcu piłkarze muszą słyszeć grzechocącą piłkę i ewentualne komendy.
https://www.youtube.com/watch?v=DEmA_QF30GI
Interesującym obowiązkiem zawodników blind footballu jest również to, że muszą oni krzykiem informować rywala mającego futbolówkę o zbliżaniu się do niego lub do bezpańskiej piłki. Brak takiej sygnalizacji sędziowie karzą oczywiście faulem i rzutem wolnym na korzyść przeciwnika. Gracz, który jest w posiadaniu piłki, nie musi tego robić.
Cóż, najważniejsze kwestie dotyczące zasad panujących w warunkach meczowych poznaliśmy, więc warto teraz poznać nieco inne elementy. Choćby takie jak wątek treningu i charakterystyka działań pozaboiskowych piłkarzy blind footballu.
– Zawodników prowadzą wuefiści, którzy doskonale wiedzą, jak należy postępować z osobami słabowidzącymi lub całkowicie niewidomymi. Jest to zasadnicza różnica w porównaniu z piłkarzami pełnosprawnymi. Osoba słabowidząca, wykonująca błędnie dane ćwiczenie, ściągnie opaskę i zobaczy, jak wykonywać je poprawnie. U osób niewidomych jest to niemożliwe, dlatego potrzeba więcej czasu i obustronnej determinacji, by dojść do perfekcji w każdym aspekcie wykonywanym na treningach – mówi Robert Mkrtchyan.
Blind football w Polsce
Na naszym polskim podwórku od niedawna istnieją dwa zespoły: Śląsk Wrocław i Wisła Kraków. Jednak zanim obie sekcje przybrały dzisiejszą formę, wiele wiosen musiało upłynąć. Za kluczowy moment w istnieniu tego sportu uznaje się 2010 rok, w którym Lubomir Prask, czyli nauczyciel w szkole dla niewidomych, utworzył pierwszą w Polsce drużynę blind footballu. Co ważne, w jej szeregach mogli grać jednocześnie niewidomi i słabowidzący, czym różniła się wtedy wrocławska organizacja od tej krakowskiej.
– Początkowo dostaliśmy wsparcie od UEFA na m.in. bandy wokół boiska, których używamy do dziś, oraz możliwość zagrania meczu pokazowego podczas ćwierćfinału Euro 2012. Inicjator działań Uczniowskiego Klubu Sportowego Niewidomych SPRINT, czyli Lubomir, odnosił ogromne sukcesy ze swoimi uczniami dzięki doświadczeniu, które nabył, pracując w ośrodku dla niewidomych od 1993 roku!
Na starcie klub aktywizował jedynie osoby słabowidzące, umożliwiając im uprawianie piłki nożnej halowej. W 2010 roku kluczowym krokiem dla klubu było utworzenie drużyny blind footballu, co było ewenementem w Polsce. Ponieważ to sprawiło, że do zawodników słabowidzących dołączyli również niewidomi piłkarze! – zdradza Robert Mkrtchyan.

Można zatem powiedzieć, że blind football w Polsce pojawił się na początku dekady w dość dyskretnej formie. I dopiero teraz, kiedy aktualne dziesięciolecie powoli dobiega końca, realia niewidomych piłkarzy wchodzą na wyższy poziom dzięki inicjatywie klubów i mediów. Zapewne duży w tym udział miały zeszłoroczne mistrzostwa Europy (IBSA Blind Football Euro Challenge Cup) organizowane w Krakowie, w których polska reprezentacja odniosła swój pierwszy sukces w historii, wygrywając z Irlandią 1:0 w finale turnieju.
– Blind football przez dziewięć lat był w cieniu. Cały czas ciężko trenowaliśmy, wygrywaliśmy ważne turnieje międzynarodowe, a mimo to media nie traktowały nas poważnie. Raczej jako ciekawostkę raz na jakiś czas. W tym roku wszystko się zmieniło. Jest to zasługa Śląska Wrocław, który wziął nas w skrzydła i sprawił, że czujemy się profesjonalnymi piłkarzami. Jest to impuls dla całej Polski i mamy nadzieję, że powstaną nowe drużyny. To umożliwi zorganizowanie krajowej ligi – podkreśla Robert Mkrtchyan.
W @Eurosport_PL nasz kapitan Robert Mkrtchyan!
A już za chwilę trzymany kciuki za @SlaskWroclawPl ! pic.twitter.com/ho8CjHKWWj— Śląsk Wrocław Blind Football (@SlaskWroclawBF) April 25, 2019
Do niedawna tylko Kraków, a teraz również Wrocław. Dwa centra blind footballu w Polsce po mniej więcej dziesięciu latach zostały dostrzeżone przez miejscowe kluby ekstraklasy, a teraz reprezentują ich barwy. Gwoli ścisłości trzeba zaznaczyć, że zarówno krakowski klub zwany wcześniej „Tyniecka Nie Widzę Przeszkód”, jak i ten wrocławski (wcześniejszy UKS Sport Wrocław) to w tym momencie jedyne takie kluby w naszym kraju. Jedyne, ale mające w swoich szeregach pełnoprawnych reprezentantów Polski poza jej granicami.
Śląsk Wrocław i jego blind football
Na początku maja we Wrocławiu odbył się pięknie opakowany turniej dla niewidomych i niedowidzących piłkarzy. Wzięły w nim udział oczywiście Śląsk i Wisła Kraków, ale nie zabrakło również gości z innych regionów świata. W ramach Ligi Europy Centralnej do stolicy Dolnego Śląska przyjechały drużyny z Pragi, Wiednia, Brna i Budapesztu. Jednak najważniejszym punktem wydarzenia miał być mecz Pucharu Polski, który zakończył się triumfem wrocławian. Dla ludzi niepełnosprawnych to było prawdziwe święto sportu.
Utworzenie w Śląsku Wrocław drużyny blindfootballowej to kolejna inicjatywa, która urzeczywistnia naszą ideę budowania klubu bez barier. Otwartego na potrzeby osób z niepełnosprawnościami i łączącego różne środowiska. Piotr Waśniewski, prezes zarządu Śląska Wrocław
Jednakże zanim blind football zaczął kraść nagłówki gazet, organizacjom i samym zawodnikom wcale nie było łatwo. Wracam do tego faktu po raz kolejny, ale cztery lata temu mieliśmy doskonały przykład na jego potwierdzenie. Wtedy trudności powodowały ograniczone finanse, przez które nasza reprezentacja omal nie pojechała na wywalczone mistrzostwa Europy. Przykrej sytuacji zapobiegł wówczas Robert Lewandowski, który zorganizował piłkarzom wyjazd do Wielkiej Brytanii. Teraz na coś takiego nie ma miejsca.
Mamy to! @BlindWroclawWKS z Pucharem Polski! 🏆
Wrocławianie pokonali Wisłę Kraków 2:1 w rzutach karnych 💪
Voyownicy Śląska 👏 pic.twitter.com/KicZfKdvxD
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) May 4, 2019
– Finanse to delikatny temat, ponieważ przez wiele lat po prostu ich nie było i zarówno piłkarze, jak i trenerzy wspólnie musieli z własnej kieszeni finansować wyjazdy. Obecnie wspierają nas organizacje pozarządowe, a wejście do rodziny Śląska Wrocław otworzyło nam sporo możliwości i sponsorzy sami się do nas zgłaszają. A im więcej sponsorów, tym więcej wyjazdów w ciągu roku na turnieje międzynarodowe. Na tym nam najbardziej zależy – podsumowuje Robert Mkrtchyan.
Wsparcie organizacji przez Śląsk Wrocław to kolejny krok naprzód, dzięki któremu sport dla niewidomych wychodzi z cienia. Najpierw dobry przykład dała Wisła Kraków, potem klub naszego rozmówcy, a za rok? Legia, a może Lech? Tego na razie nie wiadomo, ale można się domyślać, że kolejne kluby Lotto Ekstraklasy będą dołączały do inicjatywy. Dla wielu ludzi z zewnątrz blind football jest jedynie niszą bez szans na większy rozwój, lecz to mylne wrażenie. Czysta pasja tych ludzi przeradza się w dumę, prestiż i profesjonalizm.