Lot Norwich w stronę Premier League. „Kanarki” na drodze powrotnej do gniazda


Norwich City w walce o Premier League

26 lutego 2019 Lot Norwich w stronę Premier League. „Kanarki” na drodze powrotnej do gniazda
flickr.com

Norwich City odniosło w minioną sobotę już 19. zwycięstwo w tym sezonie. "Kanarki" zdołały przerwać serię siedmiu ligowych wygranych z rzędu drużyny Bristol City, kontynuując tym samym skuteczną jak dotąd walkę o powrót do angielskiej elity. Obecny sezon wygląda dla ekipy Daniela Farke bardzo obiecująco, a kibice Norwich znowu nabrali apetytu na zakosztowanie smaku Premier League.


Udostępnij na Udostępnij na

Zwycięstwo odniesione w spotkaniu z Bristol City nie było wywalczone łatwo. Na Carrow Road nie brakowało emocji, a „The Canaries” już w pierwszej połowie zmuszeni byli do dwukrotnego gonienia wyniku. Bohaterem Norwich okazał się Kenny McLean, który powoli wraca do gry po czteromiesięcznej absencji spowodowanej kontuzją kostki. Szkot ustrzelił dublet, prowadząc „Żółto-zielonych” do wygranej 3:2 nad rozpędzonym Bristolem.

Idą łeb w łeb. Wyścig na szczycie

Sheffield United, Norwich City i Leeds United są drużynami, które wydają się być głównymi pretendentami do walki o dwa pierwsze miejsca premiowane bezpośrednim awansem do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Za ich plecami czyha jednak West Brom, dla którego szybki powrót na angielskie salony również wydaje się być priorytetem. Obecny sezon Championship jest niezwykle wyrównaną rywalizacją, obfitującą w liczne potknięcia drużyn z czołówki. Prowadzące Norwich zdobyło bowiem 66 na 102 możliwe do zgarnięcia punkty.

Niewątpliwie uwagę przyciąga rubryka odpowiadająca właśnie za punktację. Łatwo zauważyć w niej niedużą różnicę w dorobku dzielącą drużyny z góry tabeli. Zanosi się na to, że walka o bezpośrednią promocję do elity toczyć się będzie do ostatnich kolejek trwającej kampanii.

Norwich jest na szczycie, ale tylko dwa oczka mniej na swoim koncie mają Sheffield i Leeds. Kolejne wygrane są na wagę złota, a każdej porażce towarzyszyć będzie ogromna gorycz.

Za słabi na Premier League, zbyt mocni na Championship

Trudno jest określić Norwich City jako drużynę słabą, bo byłoby to raczej krzywdzące. „Kanarki” to zespół na tyle ciekawy, że właściwie trudno przypisać im jedno określenie.

Słabeusz w Premier League? Dobra, przyznajmy, że jeżeli Norwich w elicie już jest, to głównym celem na Carrow Road jest utrzymanie. Niesprawiedliwie byłoby jednak na tym zakończyć.
Trzeba przyznać, że mimo problemów w najwyższej klasie rozgrywkowej, Norwich przyzwyczaiło kibiców do solidnej gry na zapleczu ekstraklasy. Celem każdego sezonu w Championship jest wyłącznie awans.

Za wyjątkiem poprzedniej kampanii, którą „The Canaries” zakończyli na 14. miejscu, na Carrow Road oglądać można naprawdę solidny angielski futbol.
Trwający sezon łączony jest w Norwich z wielkimi nadziejami. Drużyna wreszcie potrafi złapać serię kilku zwycięstw z rzędu, a gorsza passa jest najczęściej szybko przerywana.

Cel długoterminowy? Jest nim zdecydowanie ustabilizowanie się, czyli awans do Premier League i pozostnie tam dłużej, na co jest szansa. Jeśli tylko Norwich zostanie poprowadzone rozsądnie – wyciągnięte zostaną wnioski z poprzednich lat, a pieniądze z ewentualnego awansu i praw do transmisji zostaną odpowiednio rozdysponowane, to możliwość pozostania w Premier League wydaje się być całkiem realistyczna.

Brzmi to śmiesznie, ale klub ze wschodniej Anglii może wreszcie zagwarantuje sobie wymarzone miano „średniaka” w angielskiej ekstraklasie.

Szał letnich zakupów i zimowy spokój

A jak w Norwich zbrojono się na wiosnę? Nijak, bo najprawdopodobniej nie zauważono takiej potrzeby. Do klubu przybył jedynie boczny obrońca – Philip Heise, który jest jednak jedynie uzupełnieniem kadry.
Drużynę przynajmniej chwilowo opuścili Nelson Oliveira, Matt Jarvis, czy Ben Marshall, którzy nie mogli liczyć na regularną grę i udali się na wypożyczenia.

Powodem tak spokojnego zimowego okna transferowego było letnie szaleństwo i kilka świetnych transferów. Do Norwich trafili m.in. Tim Krul, przeżywający w Norwich swoją drugą młodość, czy Niemiec Moritz Leitner. Na zasadzie wypożyczenia klub wzmocnili Felix Passlack (Borussia Dortmund) i Jordan Rhodes (Sheffield Wednesday) – uważany przez trenera za jedną z kluczowych postaci drużyny.
Prawdziwym strzałem w dziesiątkę okazało się jednak pozyskanie obecnej gwiazdy Norwich – świetnego egzekutora i rasowego napastnika, czyli Teemu Pukkiego.

Teemu Pukki – Drugie wcielenie „Białej śmierci”?

Zainteresowani historią wiedzą, że „Biała śmierć” to przydomek Simo Hayhy – fińskiego strzelca wyborowego, najprawdopodobniej najskuteczniejszego snajpera wszech czasów. Jak sam mówił: „Robiłem to, co mi kazano – najlepiej, jak mogłem.”

Obecnie na Carrow Road również do czynienia mamy z Finem, także snajperem. Hayha błyszczał jednak na polu bitwy, a Teemu Pukki błyszczy w tym sezonie na boisku. Napastnik Norwich jest jedną z najważniejszych postaci Kanarków w trwającej kampanii.
28-letni Fin ma na swoim koncie aż 23 trzy trafienia w ligowych rozgrywkach, co czyni go samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców. Pukki prowadzi również w punktacji kanadyjskiej, bowiem pochwalić się może także ośmioma asystami.

Wychowanek fińskiego FC KooTeePee trafił na Carrow Road ubiegłego lata, na zasadzie wolnego transferu, kiedy to zakończył swoją przygodę z Bröndby Kopenhaga.
Kibice Norwich już teraz porównują swojego strzelca wyborowego do Granta Holta – byłego gracza „Kanarków”, uważanego przez niektórych fanów za legendę klubu, a koszulki z nazwiskiem Fina sprzedają się podobno jak świeże bułeczki.

Bez ryzyka nie ma zabawy. Niedoświadczony trener drogą do sukcesu?

Daniel Farke to postać, której nie miał dotąd prawa kojarzyć przeciętny kibic piłkarski. Niemiecki szkoleniowiec trenował w przeszłości SV Lippstadt 08, czyli klub znajdujący się obecnie na czwartym szczeblu niemieckich rozgrywek oraz rezerwy Borussii Dortmund.
W Norwich zatrudniony został 1 lipca 2017, a jego pierwszy sezon w Anglii był dla Kanarków jednym z najgorszych w ostatnich latach. Zarząd postanowił dać jednak Niemcowi kolejną szansę pozostawiając go na stanowisku pierwszego trenera.

Słabe wyniki nie wpłynęły jednak na samopoczucie niemieckiego menedżera. Farke ciągle powtarzał, że na Carrow Road czuje się wyśmienicie i jest to jego angielski dom.
Niemiec pokazuje, że jest w stanie odbić się od osiągniętego wcześniej dna. Specjaliści twierdzą, że szkoleniowiec Kanarków dysponuje olbrzymim potencjałem i możliwością rozwoju. Dopiero nabiera przecież doświadczenia w prowadzeniu drużyny.

42-latek uważa swój styl prowadzenia zespołu za nudny, ale solidny. Trener Norwich oczekuje od zawodników dużej ilości podań i mądrego budowania akcji, co sprawia, że procent posiadania piłki przez „Żółto-zielonych” często oscyluje w okolicy sześćdziesięciu procent.

Czy ryzyko się opłaci? Jak dotąd wszystko idzie w dobrym kierunku, a Farke odnosi znakomite wyniki, będąc uwielbianym przez kibiców. Niemiec może potwierdzić, że czasem warto postawić na intuicję, próbując nowych rozwiązań. Jednak żeby to się stało – Norwich musi awansować.

Jeszcze dużo przed nimi – droga do gniazda ciągle daleka

Konia z rzędem temu, kto z przekonaniem może stwierdzić, że dane kluby awansują do Premier League. Championship to liga na tyle nieprzewidywalna, że niemal każda ekipa jest w stanie zaliczyć serię kilku wygranych z rzędu, by zaraz potem wpaść w sromotny kryzys.

Wypadnięcie z czołowej dwójki nie wiąże się oczywiście z tragedią – drużyny z miejsc 3-6 zawalczą przecież o awans w barażach. W Norwich pracuje się jednak nie po to, by w wykańczającej końcówce sezonu walczyć jeszcze w dodatkowych spotkaniach.

Do końca rozgrywek pozostaje dwanaście spotkań, co przy tak małej różnicy punktowej jest ogromną ilością meczy do rozegrania. Lot „Kanarków” jest jeszcze długi, a aktualna pozycja w tabeli nie pozwala na chwilę odpoczynku. Jest wręcz przeciwnie – minimalna przewaga wręcz mobilizuje tego żółto-zielonego ptaszka do jeszcze szybszego machania skrzydełkami. Czy Kanarkowi uda się na stałe zagnieździć?

Odpowiedź na to pytanie uzyskamy jedynie śledząc rozgrywki Championship, a śledzić je warto! Jeszcze w tym roku czeka nas masa zaciętych potyczek, a sytuacja w tabeli zmieniać się będzie jak w kalejdoskopie. Nie pozostaje nam więc nic innego jak zagrzewać wodę na popołudniową, angielską herbatkę i rozkoszować się następnymi kolejkami zaplecza angielskiej ekstraklasy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze