Niespodzianka pod Moskwą, przegrana FK


Dzisiejszej soboty w rosyjskiej Premier Lidze rozpoczęła się runda jesienna. Pierwsza seria rewanżów przyniosła jeden niespodziewana rezultat. Walczące o mistrzostwo Dynamo zaledwie zremisowało z broniącymi się przed spadkiem Chimkami. W pozostałych starciach wygrywalii faworyci.


Udostępnij na Udostępnij na

Andriej Kobieliew i jego zawodnicy przed meczem mieli jeden cel – przywieźć do stolicy trzy oczka. „Biało-niebiescy” już z Aleksandrem Kierżakowem w składzie liczyli, że po ograniu Zenitu pokonanie okupujących strefę spadkową przeciwników. Goście od początku chcieli pokazać, kto rządzi na boisku. Pierwsze minuty okazały się całkowitą ich dominacją, którą okrasił zdobyty w 13. minucie gol autorstwa reprezentacyjnego defensywnego pomocnika, Igora Siemszowa. Przyjezdnych jedynie umotywowało to do dalszej walki. Atakowali odważnie, ale też potrafili skutecznie, czasem uciekając się do fauli, powstrzymać rywali. Za jeden taki faul indywidualną karę otrzymał Marcin Kowalczyk, dla którego była to już szósta żółta kartka w bieżącym sezonie. Dynamo grało mądrze, ale zdarzały mu się głupie błędy. Jeden z nich, popełniony na 240 sekund przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę z zimną krwią wykorzystał Siergiej Pilipczuk i zrobiło się 1-1.

W drugiej części meczu podopieczni trenera Kobieliewa nadal dążyli do pokonania Romana Bieriezowskiego. Jednak reprezentant Armenii w bramce spisywał się bez zarzutów. Równie poprawnie prezentowali się obrońcy Chimek, co dla przyjezndych było sporym zaskoczeniem. Gospodarze stadionu Rodina w tym sezonie dysponują najgorszym blokiem defensywnym, który umożliwił przeciwnikom „Czerwono-czarnych” zdobycie aż, wliczając gola Siemszowa, aż trzydziestu czterech bramek. Dzisiaj jednak cała piątka defensorów pokazała się z dobrej strony. W Dynamie zawiódł rozgrywający pierwszy mecz po przerwie spowodowanej kontuzją Kierżakow. Bezbarwny był też Danny. Szarpać próbował trochę wprowadzony po przerwie Cwietan Gienkow, ale na niewiele się to zdało. Gospodarze uratowali punkt i teraz czekają na to, jakim rezultatem zakończy się starcie Rubinu z Łucz-Energiją. Dynamo na razie jest o punkt od kazańczyków.

Z polskiego punktu widzenia najważniejsza była potycza w Sankt Petersburgu, gdzie aktualny mistrz Rosji podjął FK Moskwa. Oba zespoły ostatnio znajdują się w kryzysie. Nieco lepszy wydawał się być Zenit, ale Futbolowyj Klub liczył, że uda mu się sprawić niespodziankę. Obaj szkoleniowcy mieli nadzieję, że ich temowi uda się przełamać złą serię i na nowo zacząć wygrywać. Bardziej chyba na tym zależało zdobywcom Pucharu UEFA, którzy od początku narzucili swój styl gry. Dick Advocaat ustawił swój team bardzo ofensywnie. Oprócz często podłączającego się do ataków Alejandro Domingueza i lidera zespołu Andrieja Arszawina, Holender wstawił do pierwszego składu Turka Fatiha Tekke, który w konfrontacji z Dynamem bardzo go zawiódł (dość szybka czerwona kartka).  Obrona moskwian do samego początku miała pełne ręce, a właściwie nogi roboty. Wśród gości przyzwoicie grał Mariusz Jop. „Obywatele” postawili na szybkie kontrataki i jeden z nich zakończył się powodzeniem. W 22, minucie skapitulował Wiaczesław Małafiejew, a reprezentacyjnego bramkarza zaskoczył pozyskanu z Rubinu Aleksiej Riebko. Zawodników gospodarzy trochę to podłamało, ale szybko się pozbierali i za wszelką cenę starali się doprowadzić do wyrównania. W pierwszej połowie to się jednak nie udało.

Dick Advocaat musiał powiedzieć swoim piłkarzom w czasie przerwy kilka naprawdę mocnych słów. Byłego selekcjonera kadry „Oranje” można zrozumieć, gdyż jego zawodnicy już paru spotkań nie spisują się tak, jak na mistrzów i triumfatorów ueropejskiego trofeum przystało. Podziałało to na petersburczyków bardzo motywująco, gdyż od samego początku drugiej częsci gry wzięli się do ostrej pracy. Nie poszło to na marne. Już po 360 sekundach mogli odetchnąć z ulgą. Tyle czasu potrzebowali na doprowadzenie do remisu, który dał im zdobywca pierwszego gola w finale Pucharu UEFA, Igor Denisow. Zenitowi zacząło grać się łatwiej, a moskwianie popełniali coraz więcej błędów. Szkoleniowiec czempionów, dokonujący ostatnio niewielu zmian, zdecydował się zdjąć z boiska Konstantina Zyrjanowa i wprowadzić w jego miejsce Viktora Fayzulina. Ten manewr okazał się strzałem w dziesiątkę. To właśnie Fayzulin w 77. minucie (240 sekund po wejściu) wyraźnie przyczynił się do strzelenia przez swój klbu drugiego gola. Podwojnym zwycięzcą w tej sytuacji był Dick Advocaat. Nie dość, że trafił ze zmianą, to jeszcze Jurija Żewnowa pokonał ten, któremu mimo wszystko postanowił dziś zaufać od pierwszych minut, Fatih Tekke. Piłkarzom Olega Błochina zabrakło dziś armat. Próbowali, ale nie udało im się już oddać groźnego strzału na bramkę Małafiejewa. Mistrzowie zyskali cenne trzy oczka, dzięki którym znowu awansowali, a FK musi szukać punktów w następnych meczach, szczególnie w starciach z sąsiadami z tabeli.

Oprócz wyżej wymienionych Tom Tomsk po golu Malika Fathiego przegrał u siebie ze Spartakiem Moskwa 0-1.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze