Niespodzianka na inaugurację


Wreszcie ruszyła włoska Serie A. Sezon 2009/10 rozpoczął się od niespodzianki, bo tak należy określić remis faworyzowanej Fiorentiny z Bologną.


Udostępnij na Udostępnij na


Fiorentina przyjechała do Bolonii po pewne trzy punkty. Zeszłoroczny beniaminek w ostatniej chwili utrzymał się w Serie A i obecnie aspiruje do miana drużyny, która pożegna się z najwyższą klasą rozgrywkową we Włoszech. Jednakże podopieczni Giuseppe Papadopulo udowodnili, że nie należy ich spisywać na straty.

Pierwszą połowę lepiej rozpoczęli goście. Fiorentina szukała sposobu na szybkie zdobycie bramki. W piątej minucie znakomitą okazję zmarnował Alberto Gilardino. Chwilę później świetnym strzałem z dystansu popisał się było zawodnik „Violi”, Osvaldo, lecz znakomitą interwencją popisał się Sebastian Frey. Odpowiedź Fiorentiny przyszła bardzo szybko. W sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Alberto Gilardino, ale znakomitą interwencją popisał się Viviano. Nieoczekiwanie to Bologna pierwsza wyszła na prowadzenie. W 23. minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę zamienił Osvaldo. Zawodnik po zdobyciu gola nie manifestował swej radości. Fiorentina natychmiast rzuciła się do odrabiania strat, lecz ich ataki były najczęściej rozbijane przez obrońców gospodarzy. Jeszcze przed przerwą znakomitą sytuację miał strzelec pierwszej bramki, ale jego strzał głową pewnie obronił francuski golkiper.

W przerwie trener gości, Cesare Prandelli, zdecydował się na bardziej ofensywny wariant i na plac gry wprowadził Adriana Mutu. Druga połowa była o wiele gorszym widowiskiem niż pierwsza. Fiorentina przebywała na połowie Bologny, ale atakowała bardzo nieudolnie. Wreszcie w 65. minucie piłka trafiła pod nogi niepilnowanego Adriana Mutu i Rumun strzałem z około 14 metrów pokonał bramkarza gospodarzy. Fiorentina miała jeszcze okazję do wyjścia na prowadzenie, lecz strzał Jorgensena zamiast trafić do siatki, trafił w nogi Valianiego, który stał na linii bramkowej.

Fiorentina po meczu musi czuć niesmak. Drużyna takiego pokroju powinna z łatwością wywieźć trzy punkty z Bolonii. Tak się nie stało i „Viola” musi się szybko pozbierać, bo już w tygodniu czeka ich spotkanie o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów ze Sportingiem. Bologna jest zadowolona z takiego rezultatu i wydaje się, że ten zespół za wcześnie został skazany na degradację.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze