Niemieckie nudy na AWD-Arena


W drugim, a zarazem ostatnim niedzielnym spotkaniu 28. kolejki Bundesligi, Hannover 96 podjął VfB Stuttgart. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i okazał się kompletną klapą, która znudziła nawet największych piłkarskich kibiców.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla Polaków najważniejszą informacją jest to, jak zaprezentował się Artur Sobiech. Reprezentant naszej kadry narodowej nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych, nie mówiąc o pierwszej jedenastce.

Obie ekipy przystąpiły do meczu z ofensywnym nastawieniem. Formacje znajdowały się daleko od siebie, a gra opierała się na dalekich podaniach na snajperów, tak aby uniknąć gry przed środkowe strefy boiska. Niestety, tak jak w przypadku pierwszego niedzielnego meczu wiało nudą. Niemal każda wrzutka była albo wybijana, albo pewnie łapana przez bramkarzy.

Jedną ze świetnych okazji miał Rausch, jednak jego zamiary bardzo łatwo odczytał Ulreich i świetnie wyszedł, niwecząc pomysł Niemca. W 33. minucie znakomitą okazję miał Traore, jednak stojąc tuż przed bramkarzem, uderzył w najgorszy możliwy sposób.

Obie drużyny wykazywały się niesamowitą niedokładnością, co skutkowało brakiem konkretnych okazji bramkowych. Walka była, próby były, ale kończyły się fiaskiem. Sędziemu trzeba podziękować, że pierwszej połowy nie przedłużał, bo meczu oglądać się po prostu nie dało.

W przerwie meczu realizator pokazał nam świetny obrazek, który idealnie pokazał, jak wyglądało spotkanie. Młody chłopiec zwyczajnie uciął sobie drzemkę. Myślę, że to nie wymaga komentarza.

Goście od pierwszych minut drugiej połowy starali się zagrać bardziej do przodu, starali się bardziej zaatakować przeciwnika. Już dwie minuty po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę Stuttgart miał rzut rożny, jednak Okazaki po raz kolejny uderzył bardzo niecelnie. Obie drużyny otworzyły się nieco, co pozwoliło na kilka ciekawszych zagrań, jednak kończyły się one tak jak akcja z 50. minuty, kiedy to Pinto uderzył kilkanaście metrów obok bramki. Świetną okazję miał Okazaki. Dostał idealną piłkę, nikt go nie pilnował, a i tak uderzył prosto w bramkarza.

W 67. minucie dosyć dziwnego wyboru dokonał trener VfB Stuttgart. Trudno wytłumaczyć, w jakim celu ściągnął z boiska najlepszego dzisiaj zawodnika, którym niewątpliwie był Japończyk, Okazaki. Innego wyboru dokonał trener Slomka, który wpuścił na boisko Abdellaoue, aby powalczyć jeszcze o trzy punkty.

Jednak to Stuttgart ruszył do ataku i w ciągu 20 sekund stworzył sobie dwie znakomite sytuacje. Najpierw Boka uderzył w świetny sposób, trafiając prosto w bramkarza, a następnie Ibisević doszedł do dośrodkowania, a piłka odbiła mu się od klatki piersiowej, dolatując do golkipera H96. Cieszy z pewnością to, że gracze przyjezdni domyślili się w końcu, że strzelając między słupki i pod poprzeczkę, można pokonać bramkarza. Był to pierwszy poważny krok w celu zdobycia bramki.

Ostatnie 12 minut to próba zmiany rezultatu przez gości. Mimo defensywnych zmian to właśnie oni ruszyli do ataku, głównie dzięki Traore, który non stop napędzał drużynę. Każdy atak kończył się jakimś niedokładnym zagraniem lub niecelnym strzałem. W jedynej doliczonej minucie blisko szczęścia był Boka, jednak uderzył prosto w bramkarza. Po meczu słychać było pojedyncze gwizdy, na które piłkarze raczej zasłużyli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze