W drugiej kolejce wiosennych zmagań zawodnicy Bruk-Betu Termaliki podejmowali lidera tabeli, Lechię Gdańsk. Obie drużyny w poprzedniej serii gier mecze kończyły w odmiennych nastrojach. Gdańszczanie pokonali 3:0 na własnym obiekcie Jagiellonię. Z kolei „Słoniki” w takim samym stosunku poległy na wyjeździe z Lechem w Poznaniu. Lechiści nie do końca udanie zrewanżowali się w Niecieczy za porażkę w pierwszym meczu tych drużyn. Gdańszczanie nie utrzymali prowadzenia, z Małopolski wyjeżdżają z jednym punktem.
Emocji jak na rybach
Premierowa odsłona meczu kibiców nie mogła w żaden sposób zachwycić. Akcji bramkowych mieliśmy jak na lekarstwo. Dajmy, że najciekawiej na placu gry było przez początkowy kwadrans. Potem obie jedenastki mocno spuściły z tonu. Grę starała się prowadzić Lechia, ale dobrze współpracująca defensywa „Słoników” skutecznie przerywała ataki rywali. Goście pierwszy raz tego dnia groźnie strzelali w 5. minucie. Wówczas uderzenie głową Lukasa Haraslina dobrze wybronił Krzysztof Pilarz. Odpowiadając, z lewej strony w pole karne gdańszczan wpadł Przemysław Babiarz, dograł do środka, a do futbolówki odbitej przez obrońców dopadł Misiak, ale jego silny strzał minął światło bramki. Później zaskoczyć golkipera gospodarzy próbowali Wolski i Flavia Paixao. W obu przypadkach działania nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Bardzo dobrze na lewej flance w zespole Bruk-Betu radził sobie Guilherme. Jego rajdy przyprawiły lechistom sporo strachu. Brazylijczyk nie dokończył meczu. Kilka minut po przerwie musiał opuścić plac gry z powodu kontuzji.
Za taką Ekstraklasą tęsknilem całą zimę! 😂😂⚽⚽ pic.twitter.com/jZ6vSaYv2n
— Paweł Kapusta (@pawel_kapusta) February 17, 2017
Ciekawiej po przerwie
Po zmianie stron doznaliśmy o wiele więcej emocji. Lepiej w drugą część mogli wejść gospodarze. Dwukrotnie bardzo dobrymi strzałami popisał się David Guba i za każdym razem swój kunszt bramkarski pokazał Dusan Kusiak, popisując się fantastycznymi interwencjami. Słowacki golkiper uratował swoich kolegów również wtedy, kiedy znalazł się z nim sam na sam Kornel Osyra. Niewykorzystane sytuacje przez niecieczan mogły się szybko zemścić, lecz uderzenie z dwunastu metrów Flavio Paixao wyłapał na raty Krzysztof Pilarz. W 73. minucie Sławomir Peszko dostał bardzo dobre, długie podanie od Rafała Wolskiego. Reprezentant Polski wleciał z futbolówką w pole karne, następnie przełożył sobie piłkę na prawą nogę i będąc blisko bramki, oddał strzał i pokonał bezradnego Pilarza. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się jednobramkowym zwycięstwem Lechii, w polu karnym gości ręką zagrał Maloca. Początkowo arbiter nie wskazał na jedenasty metr, ale po konsultacji z asystentem podyktował rzut karny. Do piłki „jedenastki” podszedł Vladislavs Gutkovskis i pokonał Kuciaka, dając tym samym cenny punkt „Słonikom”.
Konsekwentna gra lidera
Obie drużyny nie rozegrały może spektakularnego meczu, ale kibice na brak emocji narzekać nie mogli. Forma lidera ekstraklasy w tym sezonie na wyjazdach jest bardzo słaba. Jeśli nadal będzie tak grał w gościach, mistrzostwo Polski będzie trudne do zdobycia. Za to niecieczanie udowodnili, że nie przez przypadek są w czołówce ligi. Podopieczni Czesława Michniewicza pokazali, że mogą powalczyć o punkty z każdym, a punkt zdobyty w konfrontacji z liderem jest najlepszym tego przykładem.