Na Ramon Sanchez Pizjuan spotkały się dwie drużyny o zupełnie odmiennych celach. Valencia musiała wygrać, by zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, Sevilla walczyła zaś przede wszystkim o honor i dobrą bazę pod przyszłoroczne rozgrywki.
Lepiej spotkanie rozpoczęli goście, którzy na prowadzenie wyszli za sprawą Evera Banegi. Argentyńczyk sprawił tym samym, że to Valencia otworzyła wynik meczu już w 12. minucie. Na odpowiedź Sevilli miejscowi kibice musieli poczekać do 40. minuty, kiedy to do bramki strzeżonej przez Guaitę trafił Alvaro Negredo. Jeszcze przed przerwą ten sam zawodnik wyprowadził gospodarzy na prowadzenie pewnym uderzeniem z rzutu karnego. Piłkarze Unaia Emery’ego mieli dodatkowy bonus w postaci czerwonej kartki dla Jonasa w 45. minucie.
Po przerwie, gdy wydawało się, że gospodarze będą kontrolowali przebieg spotkania, bramkę na 2:2 zdobył niezawodny w drużynie Valencii Roberto Soldado w 56. minucie. Niespełna 60 sekund później ponownie na prowadzenie wyprowadził Sevillę nie kto inny jak Alvaro Negredo. Ten sam piłkarz dopełnił dzieła zniszczenia Valencii i wyrzucił ją tym samym z szansy na grę o Ligę Mistrzów w 61. minucie, wykorzystując podanie Ivana Rakiticia. Bramkę na otarcie łez zdobył w 88. minucie gry dla Valencii Roberto Soldado.
Mecz zakończył się wynikiem 4:3 dla gospodarzy. Valencia próbowała, ale nie była w stanie ograć świetne dysponowanego zespołu Unaia Emery’ego. Na pocieszenie można dodać, że razem z Sevillą stworzyła naprawdę świetne widowisko. Łącznie w spotkaniu odnotowaliśmy 26 strzałów, z czego aż siedem znalazło drogę do siatki.
Brawo dla Negredo za 4 bramki super wyczyn szkoda mi
troche valenci bo co roku byli za FCB i REALEM teraz
atletico zajelo ich miejsce z Radamelem Falcao na
czele i jeszcze real sociead
To był pojedynek prawdziwych snajperów a nie
lewusów
Zwłaszcza, że Negredo strzelał gole dostawiając
nogę.
Teraz to już nikt nie mówi ,że Negredo jest za
słaby na np. Real :)